Po tym jak Isack Hadjar po raz pierwszy stanął na podium Formuły 1 odżyły spekulacje na temat jego przyszłości w Red Bullu.

Sam zainteresowany jeszcze kilka tygodni temu przekonywał, że nie jest przygotowany do awansu w strukturach Red Bulla i trudno się temu dziwić patrząc na historię partnerów Maksa Verstappena.

Po sukcesie na torze Zandvoort media siłą rzeczy znowu widzą go w Red Bullu, a szefostwo zespołu musi mierzyć się z pytaniami dotyczącymi składu na przyszły sezon. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał głównodowodzący doborem zawodników Helmut Marko, który stwierdził, że Hadjar poradziłby sobie z presją jazdy u boku Verstappena.

Francuz zapytany przed GP Włoch o to czy po ostatnim sukcesie jego nastawienie do awansu do Red Bulla zmieniło się odpierał:

"Szczerze mówiąc, na początku roku [media] pytały mnie, czy czuję się gotowy, żeby wsiąść do Red Bulla w tym sezonie. Odpowiedź nadal brzmi: nie, ponieważ nie widzę w tym sensu w tej chwili" wyjaśniał Hadjar.

"Ale rok 2026 to zupełnie inne pytanie, bo dla zespołu to będzie całkowicie nowy początek. Nie będzie już mowy o tej sprawie z drugim bolidem. To nie będzie miało znaczenia, ponieważ wszyscy dostaną zupełnie nowy samochód. Będzie to etap, w którym trzeba nadać autu właściwy kierunek rozwoju. Więc myślę, że to jest naprawdę interesujące."

Francuski kierowca przyznał jednak, że mimo iż nie widzi sensu przejścia do Red Bulla w tym roku, to kwestia ta zaprząta mu jednak głowę.

"To oczywiście coś, co mam na uwadze. Zostało dziewięć wyścigów, żeby udowodnić, że mogę wciąż wykonywać bardzo dobrą pracę."

Zapytany wprost czy prowadzi rozmowy z szefostwem Red Bulla, w dość bezpieczny i dyplomatyczny sposób zaprzeczył.

"Ja, osobiście, nie miałem [żadnych rozmów]" mówił. "Tak [spodziewam się, że wkrótce się rozpoczną], ale szczerze mówiąc, nigdzie mi się nie spieszy."