Mercedes szykuje nowe przednie zawieszenie na Imolę
Toto Wolff twierdzi, że długoterminowy rozwój bolidu W14 musi bardziej skupiać się "na kontroli zawieszenia niż na czystym docisku". Ekipa z Brackley szykuje spory pakiet poprawek na Imolę, który ma dać jej "solidne podstawy" po kolejnym problematycznym początku mistrzostw.Zespół Mercedesa we Włoszech ma pojawić się z nowymi sekcjami bocznymi, nowym przednim zawieszeniem oraz nową podłogą. Sam Toto Wolff studzi oczekiwania twierdząc, że nie zmieni on diametralnie osiągów W14, ale chciałby, aby pierwszy krok w jego poprawie zapewnił ekipie "solidne podstawy" do dalszego rozwoju.
O rozwiązaniach Red Bulla w tym roku wiele mówi się na padoku. Jedną z najbardziej przykuwających cech auta Maksa Verstappena, oprócz świetnych osiągów przy korzystaniu z systemu DRS, jest także wyjątkowa stabilność konstrukcji. Inżynierom w Milton Keynes w obliczu zakazu stosowania hydraulicznych systemów "poziomujących zawieszenie" jakie zostały wprowadzone w 2022 roku, udało się opracować nowe układy, które pozwalają unikać nieprzyjemnego nurkowania przodu w strefach hamowania oraz siadania tyłu podczas przyspieszania.
Bolid RB19 dzięki takiemu podejściu niemal cały czas zachowuje optymalne warunki pracy dla wymagającego efektu przyziemnego, który okazuje się dla ekip nie lada wyzwaniem.
W przypadku Red Bulla taki efekt udaje się osiągnąć nie dość, że mając auto relatywnie nisko zawieszone, ale również unikając uporczywego porpoisingu.
"Jeżeli chodzi o nasz bolid, to chodzi bardziej o kontrolę zawieszenia aniżeli czysty docisk" mówił w Azerbejdżanie Toto Wolff. "Moglibyśmy wytworzyć potężny docisk, ale bolid byłby zbyt blisko ziemi, zbyt sztywny."
"Na nagraniach z kamer pokładowych widać, że bolid Red Bulla ledwo się porusza- trochę na prostych i na nierównościach toru, a jego balans w zakrętach wydaje się bardzo stabilny."
"Patrząc na wszystkie inne ujęcia z kokpitów, to bolidy są bardzo trudne w opanowaniu. Ogólnie uważam, że bolidy wykorzystujące efekt przyziemny są gówniane, a na czele jest ten, który ma najmniej gówniane auto."
Słowa Wolffa tylko potwierdzają jak trudnym zagadnieniem wbrew pozorom jest efekt przyziemny. Od początku wiadomo było, że im niżej będzie takie auto zawieszone, tym większy wygeneruje docisk. Ale, żeby można było go wykorzystać musi odbywać się to w kontrolowany i stabilny sposób. Wygląda więc na to, że ekipy będą teraz skupiały się na opracowaniu nowych systemów pozywających kontrolować zawieszenie auta, gdyż w ten sposób automatycznie poprawi się także ich ogólny docisk.
Jako że systemy hydrauliczne, które nieźle się w tym sprawdzały zostały zakazane, trzeba to osiągnąć mechanicznie.
Na chwile obecną nie wiadomo czy zmiany w przednim zawieszeniu Mercedesa planowane na Imolę będą dotyczyły nowych rozwiązań stabilizujących auto. Powracający do działu technicznego Mercedesa James Allison zasugerował, że mają one poprawić balans bolidu.
Problemem Mercedesa jest jednak nie tylko limit budżetowy, ale również homologacja skrzyni biegów, która jest wydawana na cały sezon. To z kolei utrudnia dokonanie zmian w geometrii tylnego zawieszenia, gdyż nie można zmienić nawet punktów mocowania skrzyni do podwozia.
Toto Wolff w jednym z wywiadów stwierdził, że gdyby nie było limitów budżetowych, jego ekipa najpewniej wdrożyłaby w tym roku zupełnie nowe podwozie, przy okazji rozwiązując problem, który dokucza od początku sezonu Lewisowi Hamiltonowi, a chodzi o pozycję w kokpicie.
Brytyjczyk otwarcie skarżył się, że podczas projektowania W14 nikt nie chciał go słuchać, a w nowym aucie siedzi zbyt mocno wysunięty do przodu przez co, jak twierdzi, ma utrudnione wyczucie.
"Mamy bardziej związane ręce niż wcześniej, ponieważ gdybyśmy mieli swobodę, to przywieźlibyśmy po prostu nowe podwozie" wyjaśniał Wolff. "Teraz musimy uważnie podejmować decyzję jeżeli chodzi o to co chcemy zmodernizować."
"Dostarczymy nowe zawieszenie na Imolę i cały pakiet aerodynamiczny jaki z nim się wiąże oraz podłogę. Ale gdybyśmy mieli swobodę działania, to pewnie dostarczylibyśmy dwa razy więcej części, ale inni też by tak robili. To relatywna gra. Trzeba mądrze podejmować decyzje i dostarczać optymalny pakiet poprawek."
Wygląda więc na to, że Mercedes po raz kolejny szybko zdaje sobie sprawę z faktu, że na ewentualne odbicie formy będzie musiał poczekać do kolejnego sezonu. Mimo to Wolff pozostaje optymistą.
"Uważam, że [stratę do Red Bulla] możemy zniwelować jeżeli będziemy mieli właściwą platformę."
"Tutaj chodzi mniej o dodanie kolejnych 10 punktów docisku, bardziej chodzi o to, aby dać kierowcy bolid, którym wchodząc w zakręt będzie miał pewność, że tył go nie wyprzedzi. To jest problem. Potem możemy gonić tak jak w zeszłym roku."
komentarze
1. Mayhem
Jeśli faktycznie James Allison maczał palce w nowym pakiecie na Imolę, to chyba pierwszy raz od 2022r. jestem spokojny o poprawki w Mercedesie.
2. Sasilton
To jest głupie w limitach. Ktoś źle trafi i cały sezon jest skreślony i musi czekać na nowy sezon.
Zamiast gonić jak kiedyś, to muszą czekać, bo mają związane ręce.
3. MB4ever
Caly ten limit budżetowy jest do bani. puszki maja zespół AT mogą testować różne rozwiązania, ponadto mogą finansować wiele inwestycji poza budżetem zespołu f1 , choćby płacąc dodatkowo pracownikom za udział w akcja promocyjnych RB.
f1 powinna wrócić do dwoch dostawcow opon, braku limitu budżetowego, a jedynym ograniczeniem powinna byc ekologia
4. hubos21
W końcu po dwóch latach testów coś się zaczyna dziać.
5. Frytek
@2. Sasilton
Głupie I nie Głupie są te limity.
W normalnym przypadku gdy taki Aston Martin dobrze trafił z projektowaniem, po kilku wyścigach większy zespół który nie trafił szyko by się poprawił i połknął by takiego AM. I znowu zostaje nam walka tylko najbogatszych zespołów. Dzięki tym limitom AM ma wogóle jakieś szanse.
Być może w przyszłości jakiś inny mały zespół wynajdzie coś innowacyjnego i wieksze zespoły tak szybko go nie do gonią .
To może przeszkadzać tylko fanom zespołu który źle zaczął sezon ale cieszyć fanów który zaczął dobrze.
Ja nie jestem fanem żadnego zespołu więc mi to jest na rękę. Przynajmniej widać jak teraz zespoły muszą kombinować i już nie chodzi tylko o kasę
6. hubos21
@5
Limity budżetowe póki co nie zmieniły nic w układzie sił, Mercedes poszedł w dziwną konstrukcję a sukces AM to jest zasługa podkupionych inżynierów głównie z RBR a tutaj akurat limity nie pomagają. Jakby limitów nie było to Stroll wyjął by jeszcze trochę zaskurniaków i można by jeszcze polować na więcej takich talentów. Limit im teraz pomaga bo mają przewagę, której tak szybko nie stracą.
7. Frytek
@6. hubos21
"Limit im teraz pomaga bo mają przewagę, której tak szybko nie stracą"
No i o to chodzi.
A z tym, że podkupili inżynierów i to jest ich sukces to akurat nie koniecznie. Ciągle ktoś sobie podkupuje inżynierów i co z tego?
Kilku inżynierów to nie wszystko, każdy jeszcze ze sobą musi się dogadywać a co najważniejsze to ktoś dobrze musi nimi dowodzić.
Williams też kiedyś zatrudnił inżyniera z Mercedesa I to był ich gwóźdź do trumny.
AM po prostu miał fuksa i dobrze wstrzelił się w przepisy i dzięki limitom mogą to utrzymać
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz