Binotto zabrał głos ws. dyrektywy i respektowania budżetu przez Red Bulla
Szef Ferrari skomentował potężną stratę jego zespołu do Red Bulla podczas weekendu na Spa. 52-latek obalił sugestie, jakoby odpowiadała za to dyrektywa techniczna TD039. Zakwestionował natomiast przestrzeganie przepisów dotyczących granicy budżetowej przez Austriaków.Ferrari chciało powetować sobie niepowodzenia z pierwszej części sezonu po przerwie wakacyjnej, ale w Belgii musiało zmierzyć z się z brutalną rzeczywistością. Red Bull w każdych warunkach wyraźnie górował nad Włochami. Prędkości maksymalne, prędkości w zakrętach, degradacja opon - z tym wszystkim byki radziły sobie o niebo lepiej.
Biorąc pod uwagę małą liczbę poprawek, jaką przywieziono na ardeński obiekt, dla wielu ekspertów stało się jasne, że Scuderia albo kompletnie nie trafiła z ustawieniami maszyny, albo dopadły ją skutki wprowadzenia słynnej już dyrektywy technicznej, która miała ograniczyć zjawisko porposingu oraz sztuczki z podłogą. O dziwo zaczęła ona obowiązywać właśnie od weekendu na Spa i Ferrari od razu miało spore problemy. Carlos Sainz ledwo bowiem obronił podium przed George'em Russellem.
Jednakże - podobnie jak w przypadku przedstawicieli Red Bulla - Mattia Binotto całkowicie zaprzeczył plotkom, że wytyczne FIA miały wpływ na osiągi F1-75:
"Na pewno tak nie jest. Nie mam pojęcia, jak wpłynęło to na inne ekipy, ale jeśli chodzi o Ferrari, ma to naprawdę znikomy wpływ. To nie jest odpowiedź na dzisiejszy deficyt po stronie osiągów. To tor, na którym liczy się ogólna wydajność zarówno w kwestii aerodynamiki, jak i jednostki napędowej. I moim zdaniem Red Bulle mają pod tym względem po prostu lepszy pakiet", oznajmił szef Ferrari przed kamerami Sky Sports.
"Poza tym lepiej radzili sobie z degradację ogumienia. Nie miało to nic wspólnego z podłogą. Musimy przeanalizować inne czynniki, aby poprawić tę sytuację. Dzisiaj natomiast Red Bulle były po prostu od nas mocniejsze."
Zwyżka formy Red Bulla powinna być jednak o tyle niepokojąca dla Ferrari, jeśli weźmie się pod uwagę doniesienia o zapowiadanych ulepszeniach do RB18 - w tym lżejszego podwozia, które ma pojawić się w Singapurze. Binotto nie po raz pierwszy jest bardzo podejrzliwy wobec tych poprawek.
Stajnia z Milton Keynes agresywnie bowiem rozwija swoją konstrukcję do początku sezonu, a przecież zespoły muszą działać w ramach określonej granicy budżetowej. W związku z tym włosko-szwajcarski inżynier ponownie zwrócił uwagę na nie do końca odpowiednie sposoby jej weryfikacji:
"Nigdy nie mogliśmy zbudować lżejszego podwozia - ani żadnego innego - w trakcie sezonu. Budżet po prostu na to nie pozwala. Byłbym naprawdę zaskoczony, gdyby inne zespoły mogły to robić", dodał Binotto, cytowany przez Auto Motor und Sport.
"Należy sobie zatem zadać pytanie, czy takie monitorowanie tego jest wystarczające. Niestety, niewiele osób w FIA zwraca na to uwagę. Musi się to poprawić pod kątem przyszłości. Byłoby naprawdę źle, gdyby o mistrzostwach decydowały przepisy finansowe."
komentarze
1. hubertusss
Z tymi budżetami to jest faktycznie zagadka. Niby każdy płacze mało kasy a każdy wciąż coś robi z autami i coś zmienia. Czasami dokonując dość poważnych zmian. Czyżby wszyscy pracowali dla zespołów społecznie? Limity pewnie są w wielu zespołach obchodzone. Pytanie jakie mają na to triki?
2. ryan27
"Byłoby naprawdę źle, gdyby o mistrzostwach decydowały przepisy finansowe"
W tym roku na pewno nie to decyduje :-)
3. Mleko
Horner przecież mówił, że z powodu czapy budżetowej kilka ekip może nie przyjechać na ostatnie kilka wyścigów. Jeszcze kilka takich weekendow i RB nie będzie musiało jeździć ty ostatnich wyścigów, bo tytuły będą mieć w kieszeni. Więc i w budżecie się zmieszczą
4. ekwador15
no to jest absurd. wszyscy liczą kase i przywożą poprawki co kilka wyścigów, a red bull co wyścig ma coś drobnego, a co trzecia runde ma wielkie pakiety poprawek.
5. CrazyYoda
@4 może po prostu potrafią tak zarządzać kasą, i wydatkami że mogą sobie na to pozwolić. A Pajacotto ma coraz większy ból tyłka, bo chyba powoli zaczyna zdawać sobie sprawę że za niedługo go spuszczą, bo takich atrakcji już dawno nie serwowali w Scuderii jak za jego "rządów". Paranoja to ferrari. Dużo gadania, dużo wywodów, jak to super są, jak to mogą każdy wyścig wygrywać.. no nie. To nie ta bajka.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz