komentarze
  • 1. Fanvettel
    • 2018-08-28 13:37:18
    • *.230.122.84

    Dobrze by bylo gdyby to byla prawda.

  • 2. Michael Schumi
    • 2018-08-28 15:14:30
    • *.ip.euro.net.pl

    Dlaczego w zasadzie GP Niemiec miało zawsze takie problemy? Niemcy to również kolebka sportu motoryzacyjnego (Mercedes, Schumacher, Vettel). W stawce zawsze byli niemieccy kierowcy a to jednak dobry stary klasyk jeśli chodzi o tor.

  • 3. XandiOfficial
    • 2018-08-28 15:58:07
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    2013 nurburgring mało kibiców i nie zwróciło się ... 2014 hockenheim to samo i rok przerwy bo zbierali pieniądze ... sponsorów brak, na sam wyścig dali kasę aby być tytularnym sponsorem i tyle, 2016 też kibiców 0 i teraz było lepiej bo coś liberty media coś zrobiło ...

  • 4. LeszekR
    • 2018-08-28 16:27:31
    • *.47.101.148.ipv4.supernova.orange.pl

    Ponieważ to kolebka sporów motorowych to mają też sporo fajnych imprez. Dlatego pewnie mało kibiców. A jak mało kibiców to wyścig się nie zwróci.

  • 5. Jacko
    • 2018-08-28 16:39:37
    • *.dynamic.chello.pl

    Problem leży w tym, że przy astronomicznych kwotach jakich żądał Bernie, żaden wyścig nie był dochodowy i nie mógł się odbyć bez dotacji państwowych czy miejskich. Dlatego sporo ludzi zaczęło się buntować, nie chcąc napychać prywatnych kieszeni pieniędzmi z podatków. Między innymi dlatego też zawsze były problemy z GP USA, bo tam państwo nie dopłaca i budżet musi się dopinać. I tak samo pokłosiem pazerności Berniego były nowe wyścigi u Arabów, w Azji czy Rosji, bo tam różni kacykowie i udzielni władcy kompletnie nie liczą się ze zdaniem "suwerena" i wydają państwowe pieniądze jak im się podoba.

  • 6. FanHamilton
    • 2018-08-28 17:18:09
    • *.play-internet.pl

    Czy Tez będzie GP silverstone bo nie wiem w końcu,

  • 7. antonioroberto7
    • 2018-08-28 18:08:46
    • *.146.99.53.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    Czekam cały czas na info co do RPFI i Strolla :)

  • 8. dexter
    • 2018-08-30 20:20:13
    • *.dyn.telefonica.de

    Nie jest zle, jesli obie strony sie dogadaly. Miami w kalendarzu na 2019 dawno sie juz nie liczy, poniewaz nie ma tyle czasu aby zorganizowac GP. Tam wlasciciel ziemi prowadzi spor z Liberty na temat jak petla ma byc poprowadzona. W takiej sytuacji Liberty nie chce koniecznie wygladac jak przegrana strona, poniewaz Miami jest ich prestizowym projektem. To bylby ich pierwszy wyscig na dosc goracym rynku, dlatego wszystko musi byc perfekcyjnie zorganizowane. Lepiej rok poczekac, rozwiazac problemy niz cos pochopnie robic z ryzykiem.

    Amerykanie zastanawiali sie ktory wyscig przywrocic aby w sezonie 2019 utrzymac 21 wyscigow. Tutaj wlasciwie byly tylko dwie mozliosci: wyscig po drugie stronie oceanu (dla samych zespolow nie jest to zbyt atrakcyjny pomysl, poniewaz duzo wyscigow jest juz po drugiej stronie) lub wlasnie GP Niemiec.
    Chyba, ze alternatywa dwudziestu wyscigow.

    Z pewnoscia dobry wynik (niedziela: 71 000 widzow) jesli chodzi o liczby dla dwoch stron, tzn. dla Hockenheimring i Liberty Media jest powodem do zadowolenia i wiekszej odwagi. Obie strony maja obawy, ze w przyszlym roku liczby moga wygladac gorzej. Mozliwe nawet, ze obie strony w negocjacjach znalazly jeszcze jakis model finansowania. Tzn. Liberty zgodzilo sie na taki deal, ze przyjdzie z cyrkiem F1 do Hockenheim, obnizy troche cene dla organizatora, za to w zamian skasuje na wiekszych udzialach ze sprzedazy biletow - Amerykanie moga miec wiekszy udzial w zyskach. Z tej strony Hockenheimring z pewnoscia zainteresowany byl rozmowa. Patrzac na cala sytuacje to mala szansa gdzies istniala, ze GP Niemiec w przyszlym roku sie odbedzie. Inaczej Amerykanie musieliby zyc z dwudziestoma wyscigami.

    Zasadniczo dla niemieckich milosnikow sportu motorowego z pewnoscia bardzo dobra wiadomosc. W niedziele na wyscigu bylo 71 000 widzow (zostala tylko resztka biletow). Atmosfera na trybunach przypominala stare czasy Michela Schumachera. Byla swietna choreografia, nawet Holendrzy sie przylaczyli. I ten wielki dramat Sebastiana Vettela ...

    Jesli chodzi o Nürburgring to sytuacja wyglada gorzej, poniewaz tam nie ma aktualnie prawdziwego promotora. Dla Liberty jest to wlasciwie obojetne Nürburg czy Hockenheim. Patrzac na wyscig w Niemczech to Hockenheim zasluzyl sobie na kontynuacje w przyszlym roku.

    Ptaszki cwierkaja, ze szefowie F1 aby utrzymac wyscig poszli operatorom toru na reke. Zamiast 25 mlionow USD lub wiecej to w przyszlym roku GP bedzie kosztowac pomiedzy 12 a 15 milionow. To juz jest bardzo niska cena. Baku np. placi okolo 45 mln USD. Szef toru nie chcial wiecej strat ekonomicznych, a wiec teraz powinien byc zadowolony. Teoretycznie przy takiej liczbie widzow to Hockenheim w przyszlym roku bylby wyraznie na plusie.

  • 9. dexter
    • 2018-08-30 21:25:07
    • *.dyn.telefonica.de

    @Michael Schumi

    No wiesz, przewaznie wszystko kreci sie wokol tego co masz w portfelu. Zasadniczo bardzo dobre pytanie. Nawiasem mowiac dla takiego kraju jak Niemcy, tzn. z duza tradycja jesli chodzi o F1 oraz znanym na calym swiecie z przemyslem samochodowym, brak wyscigu nie jest dobrym obrazem. W innych krajach nie ma problemu aby Grand Prix bylo finansowane z pieniedzy panstwowych i miejskich, poniewaz takie przedsiewziecie widziane jest dzisiaj jako inwestycja i prestiz.

    Ale tutaj za kazdym razem gdy cyrk F1 wita na badenskim szlaku szparagowym, slysze tylko od strony osob zarzadzajacych Motodromem, ze wszystko zbyt drogie, z ekonomicznego punktu nie do podniesienia, nigdy wiecej F1 w Hockenheimie. Brzmi jak zachowanie nadasanego starozytnego pierwszego przewodniczacego na dorocznym walnym zgromadzeniu w lokalnym klubie pilkarskim. Cos ala: "Jesli nie zrobicie tego, czego chce, to natychmiast zrezygnuje."

    Niekiedy juz nie mozna bylo sluchac. Wlasnie Hockenheim jest przykladem jak szybko mozna przepedzic F1 z wlasnego podworka. Sorry, jesli nie Hockenheim, to taki business jak F1 idzie tam, gdzie dostanie bardziej korzystne warunki finansowe.

    Ciagly rozpacz w niektorych kregach nawet rozpetal debate na temat tego, jak niesprawiedliwe jest to, ze Mercedes nie wspiera finansowo GP Niemiec - a Red Bull tak wiele robi dla swojego domowego wyscigu w Austrii.

    Rownie dobrze mozna zapytac sie wlasciciela gorskiego hotelu w Alpach dlaczego przed swoim hotelem nie postawil jeszcze pomostu z bezposrednim dostepem do Morza Polnocnego.

    Byly Österreichring w Zelweg jest dzisiaj wlasnoscia Red Bulla wzglednie jego wlasciciela Dietricha Mateschitza, podobnie jak wszystkie okoliczne zajady, restauracje i hotele z bezposrednim widokiem na tor wyscigowy w Alpach. A producent lemoniady nie postrzega siebie tylko jako przedsiebiorstwo handlujaca napojami, ale w jakis sposob czyni wszystko co szef firmy uwaza za przydatne, a nawet zabawne, w zaleznosci od jego punkt widzenia.

    Z drugiej strony Mercedes jest czysto biurokratycznie zorganizowana korporacja operujaca globalnie o jasnych hierarchiach i obowiazkach. Tutaj niekonwencjonalne myslenie jest niepozadane czy nawet stlumione. A promowanie czy nawet wspolorganizowanie wyscigu samochodowego nie jest czescia korporacyjnego celu Daimler'a. Takie rzeczy musi przejac dzial ekonomiczny toru wyscigowego. I do tego wszystkiego musi stworzyc atrakcyjne srodowisko.

    Kto raz mial przyjemnosc byc w Zeltweg -albo Spielberg jak teraz musi sie nazywac - i podczas urlopu albo po prostu tak dla przyjemnosci pojechal w lecie na wyscig, raczej bedzie chcial znowu tam powrocic. Tor w poblizu Graz jest w pelni zaprojektowany pod katem odwiedzajacego goscia. Juz wszystko zaczyna sie przy dosc komfortowym budynku przy wejsciu z kawiarnia i sklepem. Tunel do alei serwisowej jest pomalowany w przyjaznych kolorach ze zdjeciami na scianie i po prostu dobrze utrzymany. Mozna mowic wiele rzeczy, ale producent lemoniady pod tym wzgledem stworzyl tam przyjemna, dyskretna i powsciagliwa atmosfere (co wlasciwie nie jest jego natura).

    Ciagly lament Georga Seilera (prezesa Hockenheimring) z pewnoscia wielu ludziom idzie na nerwy. Choc jego problem (ryzyko finansowe) mozna bardzo dobrze zrozumiec, poniewaz Hockenheimring jest torem, ktory nie dostaje dotacji miejskich, ani z Landu lub Bundu. I tutaj jest caly pies pogrzebany!
    Nie ma drugiego toru wyscigowego na swiecie, ktory z ekonomicznego punktu widzenia sam musi finansowac wyscigi. Wszedzie jest jakas dotacja. Ponadto Seiler musi jeszcze splacic dwucyfrowa milionowa kwote dlugow, ktore glownie pochodza jeszcze z czasow przebudowy toru.

  • 10. dexter
    • 2018-08-30 21:45:35
    • *.dyn.telefonica.de

    Czasami wielki deal zalezy w duzej mierze od jednej osoby. Comeback GP Francji jest takim przykladem: kluczowy czlowiek w tle, ktory przeprowadzil caly deal nazywa sie Christian Estrosi i obecnie jest burmistrzem Nicei.

    Estrosi w Pucharze Swiata scigal sie na motocyklach, a pozniej zrobil kariere w polityce - nawiasem mowiac czlowiek bez matury, poniewaz szkole porzucil na rzecz sportu motorowego. Pod rzadami prezydentow Jacques Chirac i Nicolas Sarkozy jako minister nalezal do rzadu.
    Pozniej w departamencie Alpes-Maritim pelnil wysokie funkcje - chociaz nie jest niekontrowersyjny dzieki mniejszym i wiekszym skandalom.

    On przez lata przekonywal regionalnych politykow z roznych francuskich departamentow aby zainwestowali publiczne pieniadze w wyscig. Mowa jest o 14-15 milionow Euro rocznie. Glowny argument: promocja turystyki dla calego regionu i nadzieja, ze prestizowy projekt poprzez turystyke dla regionu przyniesie 65 milionow Euro.

    Estrosi mial poparcie francuskich osobowosci w F1: szefa zespolu Renault Cyrila Abiteboul'a, dyrektora sportowego zespolu McLaren Erica Boullier i Berniego Ecclestone'a. Deal zostal zamkniety z bylym szefem F1 - Bernie byl wlascicielem udzialow toru Circuit Paul Ricard.

    Od czasu ostatniego GP na tym torze (1990), Ecclestone wlasciwie nie wykazal duzego zainteresowania powrotem GP do kalendarza F1, ale zabezpieczone finansowanie przez region Provence-Alpe-Côte d'Azur, Département Var, miasta Toulon oraz francuski Zwizek Samochodowy FFSA zasadniczo wszystko w ciagu 10 minut zmienilo.

    Dlatego GP Francji jest znowu w kalendarzu F1. A propos Grand Prix, ktore od samego poczatku bylo w kalendarzu F1. W 1950 w Reims odbyl sie 6 wyscig w historii Pucharu Swiata. Od tego momentu z jednym wyjatkiem Francja do 2008 zawsze byla w kalendarzu F1. Wyjatekem byl rok 1955: po wypadku w Le Mans (82 ofiary smiertelne) wszystkie wyscigi we Francji zostaly poczatkowo zawieszone. Sezon bez wyscigu w kraju, w ktorym pierwszy wyscig odbyl sie w 1894 roku byl niewyobrazalny. A jednak sie stalo. W 2008 w Magny-Course odbyl sie dotychczas (nie wliczajac biezacego sezonu) ostatni wyscig F1 we Francji. Pod koniec ostatniej dekady francuski sport motorowy byl w wielkim kryzysie. W 2008 Sebastien Bourdais byl jedynym francuskim pilotem, a Renault slabnacym zespolem francuskim. Dawno minely te czasy gdy Alain Prost byl mistrzem swiata, a Jacques Laffite, Patrick Depailler, Rene Arnoux, Patrick Tambay i Didier Pironi zwyciezcami Grand Prix. I zawsze jeszcze 5-6 kierowcow francuskich bylo w calej stawce. Byly francuskie zespoly: Matra, Ligier, Prost, Larrousse i AGS. Grande Nation nagle zniknela ze sceny.

    Po torze Magny-Course nikt nie plakal. Tor na prowincji byl wymagajacy, ale z punktu widzenia widziow byl nudzacy. Na plaskim terenie w polowie drogi miedzy Paryzem a Lyonem ciezko bylo o dobra atmosfere. Caly kompleks emanowal urokiem zbyt duzego toru kartingowego. Z kolei Paul Ricard znajduje sie na wysokim plaskowyzu nad wybrzezem Morza Srodziemnego. Inna atmosfera, inni ludzie etc. A propos tor, ktory w 1971 roku byl mega nowoczesny - prawie jak 40 lat pozniej Yas Marina Circuit Abu Dhabi (wielkie strefy wyjazdowe, super nowoczesne garaze, wszystko ogrodzone).

    A dzisiaj tor na poludniowo-wschodnim wybrzezu Francji jest w stanie podpisac piecioletni kontrakt, gdzie wiekszosc eurpejskich operatorow ma jakies trudnosci, nawet tradycyjne kraje F1 jak Wlochy, Anglia czy Niemcy.

    Szczegolnie Hockenheim marzy o takie dotacji panstwowej jak we Francji. Ale publiczne pieniadze na sport motorowy w Niemczech to jest trudny temat, szczegolnie po skandalach wokol Nürburgringu i zarzutow zmarnowania ponad 0,5 miliarda Euro pieniedzy podatnika. Ta sprawa kosztowala ministra finansow urzad - i zakonczyla sie trzy lata pozniej rezygnacja premiera.

    Ponadto jesli chodzi o Hockenheim (nawet, jesli sie o tym publicznienie nie mowi) dochodza stare, tradycyjne badensko-wüttembergijskie animozje, ktore komplikuja cala sytuacje. Sytuacja jest taka, ze tor wyscigowy znajduje sie na terenie Baden, ale rzad Landu jest w Stuttgarcie, ktory jest bardziej pod wplywem Wüttembergu ...

    Prezes Hockenheimring Georg Seiler nie wie jeszcze czy bedzie kontynuowal wspolprace z F1. Ale po wyscigu w Niemczech i tak zadowalajacej frekwencji powinien byc otwarty na rozmowy. Teraz Hockenheim przynajmniej na przyszyl rok dostal jeszcze jedna szanse.

    A pomiedzy Nürburgringem ze wszystkimi zmianami wlasciciela a krolewska klasa sportow motorowych wydaje sie, ze obrus jest w najblizszej przyszlosci przeciety. Istniejaca umowa wygasa, nowa powinna byc negocjowana z nowymi wlascicielami. Ale do tej pory nic sie nie ruszylo. Ale Liberty podkesla, ze niemiecki rynek jest dla nich wazny.

Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo