Vettel: to my zawiniliśmy
Sebastian Vettel nie ukrywał, że walka mogła potoczyć się dla niego inaczej, gdyby nie problemy Ferrari w ostatnich weekendach. W znacznie lepszym nastroju był Kimi Raikkonen, który ostatecznie oddał Niemcowi drugie miejsce."Miałem dobry start. W Japonii również dobrze ruszyłem, ale szybko zabrakło mi mocy. Tutaj się udało. Szybko złapałem rytm, ale po kilku kółkach, miałem duże problemy z przegrzewającymi się oponami. Jestem rozczarowany, bo po prostu nie byliśmy w stanie wygrać, a bardzo tego chciałem. Ciągle zmierzamy w dobrym kierunku, ale nie możemy się oszukiwać - to nie tak, że zabrakło nam szczęścia, to my zawiniliśmy. Były wyścigi, w których mieliśmy mocny bolid, a nie mogliśmy się nawet ścigać, co jest najgorsze. To oczywiście nie był najlepszy dzień, bo oczekiwaliśmy innego rezultatu."
Kimi Raikkonen, P3
"Samochód spisywał się dobrze przez cały wyścig. Naprawdę czułem się na torze komfortowo. Mieliśmy dobrą prędkość i opony wytrzymały do samego końca. Gdybyśmy startowali z lepszej pozycji, to mieliśmy tempo na znacznie lepszy wynik. Naciskałem i starałem się gonić rywali. W ostatniej części wyścigu mogłem jechać szybciej, ale pojawiła się kwestia oszczędzania paliwa. Przez to musiałem nieco zwolnić. Ostatecznie mamy dwa bolidy na podium, więc nie możemy być rozczarowani. W kolejnym wyścigu postaramy się pojechać jeszcze lepiej. Co do sprawy z Verstappenem - nie bardzo mogę komentować, bo tego nie widziałem."
komentarze
1. belzebub
Mina Vettela w pokoju po wyścigu bezcenna, chyba już wie że Hammertime jest nie do zatrzymania i walka o majstra już raczej przesądzona. Za to ponosi winę nie tylko zespół, ale i on sam. Może w przyszłym sezonie będzie miał więcej szczęścia, ale jeśli w Ferrari poleci Arrivabene, przyjdzie ktoś nowy który będzie robił swoje porządki, co może odbić się na rozwoju nowej konstrukcji i wszystko zacznie się od nowa. Od czasów rządów Jeana Todta i jazdy Schumiego zespół ten nie może poradzić z podstawowymi rzeczami. Fakt, Arrivabene zrobił dużo, ale jak widać za mało by wygrać mistrzostwo nie tylko dla zespołu, ale i dla swojego kierowcy. Najlepsze jest to, że Ferrari dysponuje gigantycznym budżetem...
2. marekko
@1 Wiem że jesteś fanem Hamiltona, ale to czas Mercedesa, a on jest tylko dodatkiem. To Mercedes dał mu tytuły a nie odwrotnie, podobnie jak RB Vettelowi .
3. TomPo
@2 roznica taka, ze w czasach VET i RBR ich bolid byl nieporownywalnie lepszy od calej reszty, gdy teraz na ogonie Merca siedzi ciagle Ferrari.
Oczywiscie ze w tym sporcie trzeba miec auto (patrz Max czy ALO) by wygrywac, ale kierowca tez "cos" potrafic musi, inaczej jezdzi jak Raikonen albo Bottas wczoraj, czyli delikatnie mowiac: srednio.
4. marcelo9205
Niezawodnosc Mercedesa w tym sezonie jest imponująca. Wszyscy mieli jakies problemy, a mercedes jedynie plus piec miejsc na starcie za wymiane skrzyni biegów.
5. kamilozw86
@2 gdyby tak było to i botas by walczył o tytuł. Nie twierdze , to tylko umiejętności ale zobacz na różnice w osiągach pomiędzy Ham a Bot. Fakt mercedes rządzi było to widać zaraz po wyjściu z zakrętu jak odchodził vetelowi. Jednak z drugiej strony Bot. nie dał rady Rai.
6. Jen
@2
Sam superbolid nie wygra mistrzostw jak za jego sterami nie będzie siedział odpowiedni kierowca z umiejętnościami. Tak samo świetny kierowca nie zdobędzie tytułu bez odpowiedniego, bezawaryjnego sprzętu.
7. XandrasPL
Nie zgodzę się, Vettel w 2010-2013 był do pokonania i RBR nie miało takiej przewagi jak Mercedes 2014-2016, Sezon 2010,2012 bolidy trzech ekip walczących były porównywalne, w 2012 to RedBull wygrał poprawkami bo ogólnie McLaren miał lepszy bolid (no ale dla pana Kapicy Hamilton odchodził bo jego McLaren był za wolny) Teraz lepiej oglądać dalej i czekać na kolejny sezon bo zapowiada się bitwa Mercedes v Ferrari v RedBull v McLaren, Renault musi pokonać ForceIndia żeby mieć szansę na walkę o tytuł albo zwycięstwa pojedyńcze w 2019 r. Williams i Pady ( z Robertem muszą ogarnąć team ) jeśli Renault skopie sprawę a Williams naprawdę zbuduję bolid na cały sezon ( nie tylko na Austrie,Canade,Monze czy Spa) to może mieć te 5 miejsce ale zostaje też pytanie o FI, jeśli utrzymają formę to szacun. Potem zostaje Haas, Tororoso, Sauber.I czy ktoś napiszę mi czy Saubera w przyszłym będzie miał te same silniki co Scuderia czy zeszłoroczne (2017) ?
8. XandrasPL
2018 - Mój typ
1 - 4 Ferrari, McLaren, Mercedes, RedBull ? (losowa kolejność)
5 Renault
6 - 7 Williams, ForceIndia ? (losowa kolejność)
8 - Sauber (jeśli silniki będą aktualne)
9 - Tororoso
10 - Haas
9. Polak477
3. TomPo
Ferrari było blisko, ale miało też pecha i zrobili sporo błędów. Natomiast Hamilton miał dużo szczęścia. Gdyby doliczyć punkty Vettelowi i odjąć Hamiltonowi (bo w Malezji, czy w Singapurze byłby niżej) za sytuacje niezależne od niego to mielibyśmy 327 punktów Vettela i 315 Hamiltona. Czyli do talentu i samochodu musisz dorzucić szczęście.
10. narya
@ 9.
Takie odliczanie punktów nie ma sensu. Nie jest pewne, że kierowca dojedzie na metę na pozycji z której wystartował. Podczas wyścigu wiele może się zdarzyć, więc jak można wyliczać ile punktów zdobył by kierowca odpadający zaraz po starcie.
11. Polak477
10. narya
Ale dlaczego nie ma sensu? Przecież mówię o wariancie, w którym Ferrari nie miałoby pecha, więc zakładam pomyślny scenariusz. Nie trzeba tu żadnej magii, bo Ferrari miało bardzo dobre tempo na torach, na których ciężko wyprzedzać, więc kwalifikacje są praktycznie kluczowe.
12. narya
A Singapur? Vettel nie był bez winy i trochę na własne życzenie stracił punkty, więc nie można ich doliczac na korzyść kierowcy lub zganiac na pech.
Wyścig to jednak nie to samo co kwalifikacje. Jak to mówią, można przegrać wyścig w pierwszym zakręcie, ale nie można go już tam wygrać.
13. belzebub
@9/11 Oczywiście, że w tym sporcie oprócz bardzo dobrej i bezawaryjnej konstrukcji i umiejętności oraz szczęścia potrzeba też opanowania, a tego zabrakło Vettelowi w Baku, a całemu Ferrari w Singapurze. Zobacz jak jeździ Hamilton i jak wczoraj pojechał z głową, nie pchał się na siłę w pierwszym zakręcie, trochę odpuścił bo pewnie wiedział że ma lepsze tempo, że na tym torze można łatwo wyprzedzać i za parę kółek zaatakuje. Zrobił odwrotnie to co Ferrari w Singapurze, kiedy Kimi jak idiota wyleciał jak z procy, nie zważając na trudne warunki i jakby to on walczył o majstra. Następnie późniejsze awarie w Ferrari, gdzie okazało się, że winę ponosi dział jakości, a które nie powinny mieć miejsca, nie w takim zespole. Dlatego nie ma co gdybać i kalkulować co by było gdyby. Widać, że żeby wygrać trzeba mieć także bardzo dobrą organizację i współpracę między poszczególnymi działami w zespole. W Ferrari z kolei zawsze coś nie gra i dlatego przegrali w kolejnym sezonie majstra. Proste.
14. belzebub
Poprawka, w Singapurze obok Kimiego zawinił też Vettel.
15. narya
@ 13.
Od kiedy dobrze startującego kierowcę nazywa się idiota?
Przecież o to chodzi żeby już na starcie poprawiać pozycję, a nie stać w miejscu skoro nie walczy się o tytuł.
16. narya
bo nie walczy się o tytuł.
17. belzebub
@15 Narya oglądałeś ten wyścig? Zająć jak najlepszą pozycję tak, ale nie kosztem innych kierowców. Pierwszy zakręt to nie cały wyścig, do przejechania jest kilkadziesiąt okrążeń. Co do Kimiego jego rolą w zespole jest pomaganie w wygraniu Vettelowi, a nie samemu wygrywać. Dlatego to co zrobił Kimi było głupie.
18. marcelo9205
Wczoraj Hamilton zrobil to co Vettel w Singapurze. Tylko ze wczoraj nie bylo trzeciego bolidu. Taka roznica. Vettel nie mial prawa widzieć Kimiego w Singapurze i to na Finie spoczywa główna wina.
19. T0ny
@9 przy tym dodawaniu i odejmowaniu punktów, to rozumiem, ze tylko w jedna stronę to działa i za problemy z nagłówkiem u Hamiltona juz mu sie nie dodaje, ani Vettelowi nie odejmuje (bo skończyłby za nim)?
20. narya
To może niech inni kierowcy w ogóle nie wyjeżdżają na tor? Skoro tylko dwójka walczy o tytuł a inni mają nie przeszkadzać.
Każdy walczy o swoje, zadaniem nr 2 nie jest tylko uważania aby liderowi włos nie spadł z głowy. Zresztą w Singapurze Kimi próbował wyprzedzić Maxa i utrzymać się za Vettelem. Co by wyszło gdyby nie wtrącił się Seba.
21. narya
do @ 17.
22. belzebub
@21 Narya daj spokój, walczyć tak ale z głową.Wiadomo, że w pierwszym zakręcie często coś się dzieje ale tutaj Kimi zapomniał, że jest nie jest sam na torze i jak trudne są warunki na torze. Wchodząc w zakręt widząc dwa bolidy obok siebie to musiało się skończyć źle, szczególnie że to jest Singapur, a nie normalny tor, gdzie z reguły można gdzieś jeszcze uciec w bok. Trzeba wiedzieć kiedy bardziej opłaca się odpuścić, by zaatakować za wszelką cenę na pierwszym zakręcie, żeby tylko wyjść na prowadzenie.
I przez takie błędy i inne Ferrari mając w końcu konkurencyjny bolid zawaliło kolejny sezon w walce o majstra.
23. Polak477
19. T0ny
Nie ruszałem tego wyścigu, bo nie dało się tutaj tego stwierdzić kto by jaką pozycję zdobył. Vettel miał dużo lepsze tempo od Hamiltona w wyścigu. Równie dobrze można by rozważać wariant, gdzie jeden z nich ma problemy, albo żaden z nich, albo dwóch, więc zmiennych jest zbyt dużo, żeby to miało sens. To nie Singapur, gdzie wyprzedzania prawie nie ma i PP daje praktycznie wygraną, jeśli tylko się dojedzie.
24. Polak477
22. belzebub
No, ale w takim razie gdzie wina Vettela. On tam zjechał, żeby być 1 w zakręcie jak robi to 90% kierowców w stawce. To, że Kimi tam wyprzedzał na trzeciego to raczej zadanie dla jasnowidza, a nie kierowcy F1, bo Vettel nie mógł go widzieć. Nie dość, że zasłaniał go Max to jeszcze warunki były okropne. Zresztą wtedy po wyścigu wrzucałem zdjęcie, w którym widać było, że Vettel w momencie kontaktu Max-Kimi był już z przodu, a Max miał tam przynajmniej z 0.5 metra do Vettela.
Jeśli o Hamiltona chodzi to oczywiście, że jeździ sobie teraz bezpiecznie, bo ma tyle przewagi, że do wygrania mistrzostwa wystarcza mu po prostu dojeżdżać. Kiedy jest pod presją to wcale tak bezpiecznie i mądrze nie jeździ i też ciśnie na maksa co mieliśmy okazję obserwować dziesiątki razy za jego kariery :). Nawet rok temu.
25. T0ny
@19 nie dało się stwierdzić? Jeden z nich miał problemy i był to Hamilton. Vettel dostał karę za swoją głupotę, sam przyznał, że popełnił tam błąd. Nie było już żadnych pit stopów, a z Vettelem z karą nikt nie był mu tam w stanie zagrozić na paręnaście kółek przed metą. Z kolei w deszczowym Singapurze z super szybkim i nieobliczalnym Verstappenem i równie szybkim Hamiltonem, oraz paroma Safety Carami Vettel od 1 kółka na pewno dowiózł by zwycięstwo, bo tam na pewno już nie rozważamy innych wariantów i z miejsca doliczamy 25 pkt :D
26. narya
Polak477
Bardzo przekręcasz fakty i doliczasz jakieś wirtualne punkty Vettelowi.
Szkoda że nie potrafisz być obiektywny i tak samo postąpić w przypadku Hamiltona.
Można być fanem jakiegoś zespołu, ale takie naginanie faktów to przesada.
27. Polak477
26. narya
Ale co to za zarzut? Cały czas mówię, że doliczam wirtualne punkty, bo o to w tym chodzi. Gdyby Ferrari nie miało pecha to tyle Vettel by ich prawdopodobnie miał. Nie chcesz to się nie zgadzaj, nie mój problem.
25. T0ny
Jeśli być dokładnym to nie policzyłem też punktów za Kanadę, w której to Verstappen przywalił w Vettela, czy Rosji, w której był false-start Bottasa, ale nie został ukarany szczęśliwie trafiając w "martwą strefę" (co później FIA przyznała zmieniając zasady dotyczące czujników i umiejscowienia bolidów w polu startowym). Także nawet, jeśli policzyć Azerbejdżan to Hamilton mógłby mieć 330 punktów, ale wtedy licząc Kanadę Vettel i tak miałby więcej. Ale nie taki cel miała ta wypowiedź. Po prostu Hamilton miał w sezonie dużo szczęścia, Vettel dużo pecha i tylko stąd jest duża różnica. Inaczej byłyby to drobne punkty i pewnie dopiero w ostatnim wyścigu byłoby rozstrzygnięcie.
A jeśli chodzi o Azerbejdżan to wciąż nikt nie wytłumaczył skąd na relacji było widać co innego niż w argumentacji sędziów. i.ytimg . com/ vi/g3So_PleHgk/hqdefault . jpg
28. Rudolf50
@Polak477
"Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już to nie jest szczęście."
Niektórzy mają pecha całe życie ale często to nie jest pech tylko taką mają osobowość.
Głupie zachowanie to nie pech, błedy w fabryce Ferrari to nie jest pech.
Mercedes jest najlepszym zespołem a Hamilton najlepszym kierowcą, Mercedes popełnia mniej błędów od Ferrari, a Hamilton od Vettela i to wystarczy. To jest najwyższy światowy poziom, tu nie będzie wielkich różnic, ba one będę minimalne.
29. Polak477
28. Rudolf50
Vettel do przejścia do Ferrari miał niesamowite szczęście całą karierę... a uważam, że jest kilku lepszych od niego zawodników :).
Głupie zachowanie miał tylko jedno - z Hamiltonem. Jeśli chodzi o błędy zespołu to awarie jakie ma RBR to pech nie jest, tylko błędy konstrukcyjne, ale już jednorazowa awaria z powodu pominięcia świecy spośród paru tysięcy elementów, które są m.in. prześwietlane pod kątem mikropęknięć no to już jednak jest pech - czyjś błąd, ale nie z punktu widzenia kierowcy. Tak samo jak pęknięcie opony, czy znalezienie się w złym miejscu na starcie.
30. andrewhum
@29 o czym ty opowiadasz? jakie szczęście? jaki pech? tyle ile miał VET tyle Ham, można mówić o szczęściu w jednym wyścigu ale nie w sezonie, F1 to sport zespołowy, czyjś błąd w fabryce to również błąd zespołu, pęknięcie opony - to ile tego miał VET? i ile punktów stracił i czyja to tak naprawdę wina, gdybanie bezsensowne, przypisz swoje wirtualne punkty swojemu wirtualnemu mistrzu i daj mu wirtualny puchar, niema o czym dyskutować, taka potężna strata do Hamiltona to jest wina całego zespołu łącznie z VET
31. MicCal
@18
Dokładnie, w końcu ktoś to zauważył. Tak niektórzy cisną po Vettelu za rzekomo głupi i zbyt agresywny manewr w Singapurze, a wczoraj dokładnie to samo widzieliśmy w wykonaniu Hamiltona, który praktycznie od razu zjechał w lewo w tor jazdy Niemca. I odpuścił w pierwszym zakręcie nie dlatego, że kalkulował, tylko dlatego, że Vettel dużo lepiej zabrał się ze startu i Lewis nie miał szans na zamknięcie mu drzwi, więc musiał ustąpić. W Singapurze z kolei Seba miał dość miejsca na taki manewr i właśnie to zrobił. Gdyby nie start życia Kimiego, to dzisiaj nikt by o tym nie dyskutował.
32. andrewhum
@31 a gdyby babcia miała wąsy to byłaby dziadkiem ... blablabla, na wymioty bierze od tego gdybania
33. Polak477
30. andrewhum
Super, kolejny grzmiący o grze zespołowej i głoszący same truizmy, a nie mający żadnych argumentów. Tak, awaria to jest pech. A tutaj definicja pecha - pech ?niepomyślny zbieg okoliczności?
34. narya
@ Polak477
Znamy się już kilka dobrych lat na tym forum i tym bardziej dziwi co piszesz.
Nie widzisz, że coraz bardziej się pogrążasz ?
Chcesz argumentów, ale na co ? Przecież sam takich nie podajesz, tylko piszesz wszystko na zasadzie " gdyby, gdyby, gdyby ..... " . Nie ma żadnego gdyby. Liczą się fakty.
Vettel sam przyznaje " to my zawiniliśmy ", a Ty ciągle o jakimś wymyślonym pechu. Wygrywa i przegrywa ZESPÓŁ !!!!! a nie przegrywa zespół, a wygrywa kierowca.
35. belzebub
Polak447 Niestety, ale muszę tutaj zgodzić się z innymi. To, że zespół Ferrari nie zdobył majstra to nie jest żaden pech, ale błędy i złe posunięcia organizacyjne oraz błędy kierowców. Niestety, ale tutaj Mercedes ma po prostu wszystko lepiej zorganizowane. Uszkodzona świeca to nie żaden pech, ale niedopatrzenie działu jakości czyli błąd - wina czynnika ludzkiego. Awarie nie biorą się z pechu, tylko albo gdzieś człowiek czegoś dokładnie nie sprawdził albo użyte zostały wadliwe komponenty, albo coś zostało źle zaprojektowane - czyli znowu wracamy do ludzkiego błędu.
Czy słabe wyniki Ferrari z poprzednich sezonów też zaliczysz do pecha?
Po prostu wszystko źle interpretujesz.
36. belzebub
Miało być Polak477
37. Polak477
34. narya
Te same osoby często piszą o pechu Raikkonena (po każdej awarii), czy twierdzą, że Hamilton przegrał zeszły sezon przez pechową awarię, więc jak widać definicja pecha jest płynna :).
Chcę argumentów, bo oprócz ad personam to nic konkretnego nie dostaję. Ja dałem konkretne liczby, jak mogłaby wyglądać klasyfikacja, gdyby Vettel miał trochę szczęścia. Co poleciało?
- F1 to sport zespołowy - jakbym to podważał, czy tego nie wiedział po prawie 20 latach oglądania F1,
- chcę zrobić z Vettela mistrza - nigdzie tego nie napisałem, ale pewnie, że bym wolał jako kibic Ferrari, tylko co to ma do rzeczy, skoro to tylko gdybanie,
- nie jestem obiektywny - cóż, nigdy nie byłem, bo nie mam takiej potrzeby,
- robię wirtualną klasyfikację - no chyba oczywiste, skoro faktyczna jest inna,
- gdybam - no gdybam, ale od pierwszego posta o tym piszę, więc też nie wiem co to za zarzut.
Praktycznie jedyny post, który zwrócił coś konkretnego to ten z Azerbejdżanem, wypowiedziałem się, że nie uważam, że jest łatwy sposób przeliczenia tego skoro ten wyścig był jednym wielkim chaosem, ale mimo wszystko policzyłem ten wyścig, ale jak mówiłem wtedy też trzeba by doliczyć Kanadę, w której też było to ciężkie do policzenia. Swoją drogą trochę w tym absurdu, kiedy mówi się, że nie mogę doliczać awarii Vettela, a muszę doliczać Azerbejdżan Hamiltona skoro wina zespołu w przypadku Azerbejdżanu jest nieporównywalnie większa. Z tym, że trochę to jest bez znaczenia, bo wcale mi nie chodzi, żeby wyliczać co do punktu, tylko podkreślić, że kierowca i bolid to jedno, ale trzeba też mieć szczęście.
Jeśli chodzi o Vettela to on zazwyczaj bierze winę zespołu na siebie, więc akurat nic dziwnego, że teraz też wziął. Marchionne wczoraj jednak miał inną wypowiedź i mówił, że po prostu mieli pecha, bo prawdopodobieństwo wystąpienia tylko niekorzystnych rzeczy jest małe :).
35. belzebub
Rozgraniczam klasyfikację konstruktorów i kierowców. Kierowca zdobywa mistrzostwo kierowców i jeśli ma awarię mimo świetnej jazdy to to jest dla mnie zwyczajny pech. Co innego klasyfikacja konstruktorów, gdzie awaria oznacza, że pod względem konstruktorskim zespół wykonał bardziej awaryjną maszynę. I tak, uważam, że pechem była awaria Massy w 2008 na Hungaroringu, przez co nie zdobył mistrzostwa, czy pechem było to, że zgasł bolid Alonso po kolizji z Raikkonenem w 2012 przez co nie zdobył mistrzostwa. A pechem nie było na przykład przegranie mistrzostwa w 2010, bo wtedy zespół razem z Alonso popełnili oczywisty błąd strategiczny.
A czy awarie są błędem zespołu to też zależy od definicji. Wcale nie jest powiedziane, że sprawdzenie świecy zapobiegłoby awarii (mogła wydawać się sprawna w momencie sprawdzania), być może wcale nikt jej nie przeoczył, tylko zwyczajnie w tamtym momencie wydawała się sprawna. Zacięty zawór od turbo też raczej ciężko przewidzieć.
38. belzebub
Polak477:
"Rozgraniczam klasyfikację konstruktorów i kierowców."
"A czy awarie są błędem zespołu to też zależy od definicji. Wcale nie jest powiedziane, że sprawdzenie świecy zapobiegłoby awarii (mogła wydawać się sprawna w momencie sprawdzania), być może wcale nikt jej nie przeoczył, tylko zwyczajnie w tamtym momencie wydawała się sprawna. Zacięty zawór od turbo też raczej ciężko przewidzieć."
Tylko, że to jest sport zespołowy, więc punkty zdobyte w klasyfikacji indywidualnej przekładają się na wyniki klasyfikacji konstruktorów. Kierowca nie jedzie tylko sam dla siebie, ale w zespole więc. Jeśli zespół daje ciała, to cierpi kierowca, ale jak kierowca da ciała to odbija się na całym zespole. I o tym zapominasz, Singapur (Vettel i Kimi) czy Baku (Vettel) to kierowcy popełnili błędy. Jeśli kierowca popełni błąd na czasówce, bo zespół go źle wypuścił to co jest to pech? Albo kierowca zdarł wcześniej gumy, bo jechał zbyt agresywnie albo za kimś utknął, co wpłynęło na strategię to też powiesz, że pech?
W tym sporcie nie ma z góry przewidzianego scenariusza wyścigu, w którym zawsze coś się może zdarzyć, również ludzkie pomyłki, a ze względu na skomplikowane konstrukcje zawsze będzie istnieć ryzyko awarii. Ale żeby było ich najmniej, ważna jest bardzo dobra organizacja i współpraca wewnątrz zespołu.
A czy dana część wydawała się z początku sprawna czy nie, Ty ani nikt z nas nie może wiedzieć. Ale patrząc na komentarze Ferrari, zawinił dział jakości więc Twoja definicja pechu tu się nie sprawdza.
Podsumowując, biorąc pod uwagę że jesteś fanem Ferrari ciężko Tobie przełknąć, że zespół głównie z własnej winy zawaliło kolejny sezon przegrywając majstra. A błędy na siłę zastepujesz jakimś pechem, co jest mocnym nadużyciem tego określenia. Gdybając nic nie zmienisz, Mercedes został majstrem i najprawdopodobniej podobnie będzie w przypadku Hamiltona.
39. belzebub
Może jeszcze napiszesz, że deszcz który spadł w Singapurze w dniu wyścigu to też pech, bo jakby było sucho, to do kolizji by nie doszło i Vettel by wygrał, tak?
40. andrewhum
@37 odpuść sobie, według twojej teorii w takim razie powinno powstać jeszcze milion klasyfikacji bo tyle będzie suma prawdopodobieństw różnych zdarzeń, chcesz argumentów ale najważniejszy to faktyczna ilość punktów i tyle ale widzę że Cię zacięło na maxa na tym to w sumie nie wiem czy zrozumiesz :)
41. andrewhum
@39 nie wydaje mi się że dla niego to argument :) poszerzamy definicje pecha
42. Polak477
38. belzebub
"Jeśli kierowca popełni błąd na czasówce, bo zespół go źle wypuścił to co jest to pech? Albo kierowca zdarł wcześniej gumy, bo jechał zbyt agresywnie albo za kimś utknął, co wpłynęło na strategię to też powiesz, że pech? "
Ja wiem, że Instantia to sprytny sposób na manipulowanie wypowiedzią, jednak nie wkładaj mi słów, których nie mówiłem. Zacytuję siebie: "A pechem nie było na przykład przegranie mistrzostwa w 2010, bo wtedy zespół razem z Alonso popełnili oczywisty błąd strategiczny."
"I o tym zapominasz, Singapur (Vettel i Kimi) czy Baku (Vettel) to kierowcy popełnili błędy. "
Vettel tylko w Baku co mówiłem wcześniej, ale to dalej nic nie zmienia.
"Tylko, że to jest sport zespołowy, więc punkty zdobyte w klasyfikacji indywidualnej przekładają się na wyniki klasyfikacji konstruktorów"
NO NIE! F1 to sport zespołowy! Za każdym razem mnie to zaskakuje.
"a ze względu na skomplikowane konstrukcje zawsze będzie istnieć ryzyko awarii. "
W tym właśnie rzecz. Nie jesteś w stanie przewidzieć każdej awarii i sytuacji na torze, dlatego jeśli w kluczowym momencie masz awarię to masz pecha.
"Ale patrząc na komentarze Ferrari, zawinił dział jakości więc Twoja definicja pechu tu się nie sprawdza. "
Niby dlaczego? Komentarze Ferrari mówią o tym, że odpadli przez taką głupotę jak świeca, więc powinni to wykryć, ale nie mówią nic o tym, czy faktycznie dało się do wykryć wcześniej, ani czy ktoś to sprawdzał. Marchionne nawet powiedział, że tutaj nie można nikogo za to winić. Definicja pecha tutaj pasuje właśnie najbardziej. Niepomyślny zbieg okoliczności.
"Podsumowując, biorąc pod uwagę że jesteś fanem Ferrari ciężko Tobie przełknąć, że zespół głównie z własnej winy zawaliło kolejny sezon przegrywając majstra. "
Ciężko było przełknąć błąd w 2010. Mistrzostwo Ferrari przegrało głównie przez przeciętną jazdę Raikkonena, a nie przez swoje błędy, także już dawno przestałem na nie liczyć. Wygrana Vettela mogła być jedynie jakimś cukierkiem, ale nieszczególnie słodkim, bo nie przepadam za Vettelem.
Jednak mówienie, że Vettel przegrał mimo tego, że Ferrari było mocne to jest dla mnie mocno niesprawiedliwe.
" Gdybając nic nie zmienisz, Mercedes został majstrem i najprawdopodobniej podobnie będzie w przypadku Hamiltona."
Nie mam zamiaru zmieniać i piszę o tym od samego początku. Polecam spojrzeć na pierwszą odpowiedź. Tyczyła się tego, że Vettel przegrał mając dobry samochód, bo oprócz samochodu liczą się umiejętności. Nie, liczy się także szczęście.
43. belzebub
Polak477 zaczynasz mnie coraz bardziej rozbawiać. :)
"W tym właśnie rzecz. Nie jesteś w stanie przewidzieć każdej awarii i sytuacji na torze, dlatego jeśli w kluczowym momencie masz awarię to masz pecha".
Mylisz pojęcia... Awaria może być zwykle z wielu powodów, powtórzę to jeszcze raz że albo zawinił czynnik ludzki, czyli albo inżynier, producent, dział jakości albo kierowca którego jazda doprowadziła do awarii, albo niska jakość materiału, jego zmęczenie, itp. więc gdy wystąpi to nie jest pech, tylko naturalny ciąg zdarzeń. Awarii nie można przewidzieć, ale można jej wystąpienie zminimalizować do minimum.
"Niby dlaczego? Komentarze Ferrari mówią o tym, że odpadli przez taką głupotę jak świeca, więc powinni to wykryć, ale nie mówią nic o tym, czy faktycznie dało się do wykryć wcześniej, ani czy ktoś to sprawdzał. Marchionne nawet... "
Hahaha, ciekawa interpretacja. Jak starasz się naciągać fakty pod swoje teorie o pechu, żeby tylko nie przyznać że wina leży po stronie zespołu.
Czytałem wyraźnie, że Marchionne był wkurzony, bo zawalił dział jakości. Jeśli wg Twojej interpretacji była to zwykła pomyłka, pech jak to nazywasz to dlaczego ściągnęli osobę odpowiadająca za jakość w Fiacie??? W końcu i tak liczą się decyzje, a nie tylko słowa.
44. belzebub
Wracając do wypowiedzi Marchionne:
Sergio Marchionne w licznych wywiadach podkreślał, że za ostatnie problemy Ferrari odpowiada zbyt luźna polityka zespołu w zakresie kontroli podzespołów dostarczanych przez jego dostawców.
"Musimy zwrócić większą uwagę do jakości elementów używanych w F1" mówił zaraz po kolejnym pechowym wyścigu dla Ferrari. "W ostatnich trzech wyścigach miało to dewastujący wpływ na osiągi Scuderii. Naprawiamy to."
Włoskie media podały, że do Maranello została już ściągnięta Maria Mendoza, która przez ostatnie lata kierowała działem jakości Fiata.
Jeśli potrafisz czytać ze zrozumieniem to tutaj wypowiedział się dość jasno.
I co dalej upierasz się ze to pech????
45. Polak477
"Awarii nie można przewidzieć, ale można jej wystąpienie zminimalizować do minimum. "
I na tym polega pech. Możesz zrobić wszystko, ale w którymś momencie jakiś materiał nie wytrzyma i element się zepsuje. Nie jesteś w stanie prześwietlić każdego elementu, możesz mieć pecha i nie prześwietlić akurat tego, który jest lekko "zmęczony".
"Czytałem wyraźnie, że Marchionne był wkurzony, bo zawalił dział jakości. Jeśli wg Twojej interpretacji była to zwykła pomyłka, pech jak to nazywasz to dlaczego ściągnęli osobę odpowiadająca za jakość w Fiacie??? "
Marchionne mówił też m.in. to: "Przypisanie komuś winy byłoby idiotyczne. Jako dyrektor generalny ja również jestem tego częścią. Najważniejszy jest fakt, że problemy zostały rozwiązane i to jest nasze zwycięstwo. Tu nigdy nie chodzi o jedną osobę. Wyścigi w Azji były dla nas bardzo pechowe, a prawdopodobieństwo powtórzenia tej sytuacji jest bardzo niskie. Zrobiliśmy tylko jedną zmianę w naszej organizacji, sprowadzając tu doświadczonego eksperta do wzmocnienia kontroli jakości. "
Zauważ też, że Sergio mówi o jakości użytych materiałów i procedurach, które może zawiodły. W takim wypadku ciężko mówić, czy i kogo był to błąd. Na poziomie fabryki, projektu, kontroli jakości, czy szacowaniu wytrzymałości. W tym momencie gdybasz dokładnie tak samo jak ja :). Nikogo też nie zwolniono, więc kto był za to odpowiedzialny?
A decyzje kadrowe Marchionne nie zawsze są uzasadnione, czego mieliśmy dowód w tym sezonie. Gość do tego jest dosyć nerwowy, bo wywalił Montezemolo, więc wziął na siebie presję za wyniki Ferrari. A okazuje się, że niewiele się poprawiło. W tym sezonie Ferrari było blisko, ale jednak za Montezemolo Ferrari też miało w miarę dobrą formę raz na 2 sezony.
Mimo wszystko to wciąż niczego nie zmienia, bo dalej definicji pecha nie zmieniłem i uważam, że to jest pech dla kierowcy :).
46. belzebub
Masz inną, zbyt rozbudowaną definicję pecha.
Dla mnie pech jest wtedy, kiedy hipotetycznie Vettel jedzie od początku bezproblemowy wyścig i w pewnym momencie np. przy dublowaniu innego kierowcy ten w niego wjeżdża, tak że ten nie jest w stanie kontynuować jazdy. O to jest pech. Teoretycznie z punktu widzenia kierowcy uszkodzona świeca to dla niego może być pechem, ale dla zespołu jeśli usterka wystąpiła z powodu czyjegoś niedopatrzenia - jak było w tym przypadku, to już nie jest pech, a wina czynnika ludzkiego.
Tutaj jeszcze jeden fragment innej wypowiedzi Marchionne:
"Prezes Ferrari wyraził swoje ubolewanie, że świeca zapłonowa, kosztująca zaledwie 59 euro, tak słono kosztowała jego ekipę w ostatnim wyścigu i ponownie podkreślił konieczność przykładania większej uwagi do kontroli jakości w zespole F1.
"To techniczny nonsens, który miał wpływ na bolid kosztujący miliony euro" mówił Marchionne dla włoskiego Class CNBC.
"Musimy ponownie przykładać większą uwagę do kontroli jakości podzespołów używanych w F1. To problem, który prawdopodobnie nieco zignorowaliśmy, gdyż przez lata nie był on dla nas najważniejszy."
"Niemniej ostatnie trzy wyścigi są przykładem tego jak dewastujący wpływ miało to na nasze osiągi. Naprawimy to."
Nie można pechem nazywać ewidentnego zaniedbania w obszarze kontroli jakości.
Fakt, zgodzę się, że Marchionne jest nerwowy, ale kto by nie był skoro ładując co rok tyle milionów i przy kolejnym szefie zespołu nie mogą wywalczyć majstra. A w tym sezonie było bardzo blisko, to tym bardziej bywa wkurzające.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz