Magnussen porównał własny debiut w McLarenie do Antonellego w Mercedesie
Kevin Magnussen, który w tym roku po raz trzeci "kończy" karierę w F1 na pożegnanie się z padokiem rzucił nieco więcej światła na swój debiut w McLarenie, porównując swoją sytuację z tamtego okresu do tego co obecnie przezywa Kimi Antonelli.Kevin Magnussen w Abu Zabi po raz trzeci zakończył karierę w F1 po 10 latach od swojego debiutu w tym sporcie w barwach McLarena.
Kariera duńskiego kierowcy przez zdecydowaną większość czasu sprowadzała się do rywalizacji w środku stawki, ale jego debiut w 2014 roku w Australii wypadł bardziej niż obiecująco.
To tam Magnussen już w swoim debiucie stanął na podium, po dyskwalifikacji Daniela Ricciardo, i jak się później okazało było to jego jedyne podium w Formule 1.
Zanim jednak do tego doszło duński kierowca w latach 2010 - 2013 stanowił jeden z filarów programu młodych kierowców ekipy z Woking, a w sezonie 2013 przekonującą wygrał mistrzostwa Formuły Renault 3,5.
Świetna forma sprawiła, że ten otrzymał od Rona Dennisa, ówczesnego szefa McLarena, szansę zastąpienia Sergio Perez od sezonu 2014.
Zespół ten cały czas postrzegany był jako jeden z najmocniejszych, ale wkrótce wszystko miało stanąć do góry nogami, a ze swoją posadą pożegnać się miał współtworzący jego legendę sam Ron Dennis.
Magnussen w pierwszym sezonie nie zdołał już powtórzyć sukcesu z GP Australii, a jego najlepszym wynikiem było piąte miejsce w GP Rosji. Zespół podjął więc decyzję o zastąpieniu go Fernando Alonso od sezonu 2015, a że wszystko odbyło się pod sam koniec 2014 roku, nie było już czasu na zabezpieczenie sobie posady w innym zespole.
Wspominając ten okres Magnussen przyrównuje swoją sytuację do tego co przeżywa obecnie Kimi Antonelli, który będzie ścigał się w barwach Mercedesa za odchodzącego do Ferrari Lewisa Hamiltona.
"Myślę, że sposób, w jaki trafiłem do Formuły 1… Wygrałem serię juniorską i dostałem się do Formuły 1 z dużym zespołem" mówił Magnussen w wywiadzie dla PlanetF1.com.
"W tamtym czasie było to porównywalne z rozpoczęciem pierwszego sezonu w Mercedesie. Więc byłem w bardzo podobnej sytuacji… Spójrz na Antonellego teraz - to młody chłopak, który wchodzi do jednego z największych zespołów."
"Dokładnie wiem, jak to jest, bo sam byłem w takiej sytuacji. Więc zabawnie jest spojrzeć wstecz i zobaczyć… Byłem w tak silnej pozycji, a potem McLaren po prostu zaczął podupadać. I to było trochę pechowe."
Debiut Magnussena zbiegł się w czasie z dość szybkim upadkiem McLarena, który związał się z Hondą i zaliczył jeden z najgorszych okresów w swojej bogatej historii. Problemy były na tyle duże, że udziałowcy nie przedłużyli kontraktu z Ronem Dennisem, który praktycznie od podstaw zbudował legendę tego zespołu, a na jego miejsce powołali Zaka Browna.
Duński kierowca przyznaje, że miał sporo pecha w całym zamieszaniu, gdyż Ron Dennis zapewniał go iż utrzyma władzę w zespole i będzie próbował go z powrotem wsadzić do fotela wyścigowego. Problem w tym, że tak się nie stało i Dennis skutecznie został odsunięty od zespołu F1.
"Postrzegam to bardziej jako pech… jeśli spojrzysz na historię, oni zawsze liczyli się w walce o zwycięstwa, prawda?"
"A rok, w którym tam trafiłem, był pierwszym, w którym zaliczyli spadek formy. Więc to było trochę pechowe, ale tak już jest. Trzeba być zadowolonym z tego, że spędziłem 10 lat w tym sporcie."
"Miałem dość desperacką sytuację, bo wcześniej miałem ogromny impet."
Magnussen nie był w stanie stawić czoła ścigającemu się w drugim bolidzie McLarena Jensonowi Buttonowi, mając duże problemy ze zrozumieniem pracy ogumienia Pirelli.
"Z dnia na dzień to się skończyło, a naprawdę się tego nie spodziewałem" mówił Duńczyk. "Wszyscy dawali mi poczucie bezpieczeństwa, włącznie z Ronem Dennisem."
"Kto by pomyślał, że Ron Dennis ostatecznie przestanie podejmować decyzje w McLarenie? To było nie do pomyślenia w tamtym czasie. Więc, mając jego wsparcie, czułem się całkowicie bezpieczny."
"Okazało się jednak, że nie miał już ostatecznego słowa, a ja straciłem swoje miejsce w zespole. Była to więc desperacka sytuacja."
"Ron myślał, że odzyska władzę w zespole. Powiedział mi więc, żebym się trzymał, nie szedł nigdzie indziej. Zostań tutaj. 'Może uda mi się wciągnąć cię do zespołu w połowie sezonu, a jeśli nie, to na następny rok'."
"Więc zostałem, czekałem i nic się nie działo. Widziałem, że Ron tracił jeszcze więcej władzy, więc nic z tego nie wychodziło. Byłem w desperackiej sytuacji."
Magnussen sezon 2015 spędził na ławce rezerwowej a nawet na sezon 2016 początkowo nie miał oferty, a ta pojawiła się dopiero po tym jak Renault w ostatniej chwili postanowiło pożegnać się z Pastorem Maldonado.
Niezłe występy sprawiły, że zawodnikiem zainteresował się nowy zespół w stawce, Haas, który zaangażował go od sezonu 2017 w miejsce Estebana Gutierreza.
Duńczyk spędził w zespole cztery lata, aby przed sezonem 2021 zostać bez kontraktu po tym jak ekipa skusiła się na duże pieniądze od sponsorów Nikity Mazepina. Rosjanin ścigający się u boku Micka Schumachera nie prezentował się dobrze, ale duży strumień gotówki płynący od sponsorów pozwalał mu utrzymać posadę do czasu kiedy światem wstrząsnął atak Rosji na Ukrainę.
Rosja z dnia na dzień straciła fotel, a z uwagi na dobre relacje, jedną z pierwszych osób, do których Haas zgłosił się w potrzebie był właśnie Kevin Magnussen.
Duńczyk nie wahał się przerwać kariery w Stanach Zjednoczonych i powrócić do Formuły 1 na kolejne trzy lata, aby po tegorocznym GP Abu Zabi po raz trzeci pozostać bez posady na kolejny sezon.
Co ciekawe nie musi to też oznaczać definitywnego końca jego kariery w tym sporcie. Mając 32 lata może jeszcze liczyć na angaż przy innym amerykańskim projekcie F1 Cadillaca. Duński kierowca ścigał się już dla niego w serii IMSA za sprawą startów w zespole Chip Ganassi Racing w 2021 roku.
komentarze
1. mcjs
Magnussen zdobywa podium w debiucie, a Hulkenberg do tej pory nie ma ani jednego... Biorąc pod uwagę wzajemne przygody obu panów na przestrzeni lat, trudno o bardziej niedobraną parę ;)
2. TomPo
Antek w Mercu , a SAI w Williamsie to jakies nieporozumienie.
3. kawabandos
@1 bo hunkelberg kiedy miał szanse na podium, to psychika mu siadała. Za duża podnietka, albo za duże nerwy. Jest pewnie kierowcą, na poziomie Vettela, który widzicie ile razy był na podium.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz