Russell krytykuje skracanie stref DRS przez FIA
George Russell twierdzi, że władze F1 nie konsultowały z kierowcami ograniczenia stref DRS, i twierdzi, że decyzje te miały wpływ na ostatni brak akcji na torze.W drugim roku obowiązywania przepisów przywracających efekt przyziemny w F1 kierowcy doświadczają większych trudności w podążaniu za rywalami, gdyż zespołom stale udaje się podnosić docisk bolidów, co z kolei stopniowo utrudnia przeprowadzanie manewrów wyprzedzania.
Na ubiegłotygodniowy wyścig w Baku wielu kibiców czekało z niecierpliwością po blisko miesięcznej przerwie od ściągania. Na papierze weekend zapowiadał się fenomenalnie- dwie sesje kwalifikacyjne i dwa wyścigi, podczas których miało się wiele dziać jak w minionych latach.
Ostatecznie okazało się, że zarówno krótszy, jak i dłuższy wyścig nie sprostały wysokim oczekiwaniom kibiców i były po prostu monotonne.
W Baku FIA skróciła główną strefę DRS i mimo iż sytuacja przybrała taki, a nie inny obrót, w Miami również skróciła dwie z trzech stref wyprzedzania, bazując na danych z zeszłorocznego wyścigu.
Zmiany te nie uszły uwadze kierowców, którzy poruszyli temat podczas odprawy w Miami. Zdaniem Russella niedzielny brak akcji na torze w Baku "mówi sam za siebie".
"Myślę, że nikt z nas nie wie czemu te strefy zostały skrócone" mówił w czwartek na torze w Miami kierowca Mercedesa. "Nikt z nas nie został skonsultowany ani zapytany o opinię w tym względzie. Wyścig w Baku mówi sam za siebie. W Baku strefa była zdecydowanie za krótka."
Oprócz kwestii wyprzedzania w strefach DRS innym problemem strategicznym był fakt, że opony wyjątkowo mało degradowały. Część kierowców zdołała pokonać dystans wyścigu na twardej mieszance.
Russell jako dyrektor GPDA chce przeprowadzić rozmowy z F1 oraz FIA, aby zobaczyć co można zrobić, aby wyścigi stały się bardziej emocjonujące.
"Na pewno porozmawiamy z FIA i F1 na ten temat, gdyż chcemy móc się ścigać. Chcemy móc walczyć tak jak w kartingu, gdzie nie było w ogóle aerodynamiki. To ostateczne marzenie."
"Uważam, że nasz sport wykonał właściwe zmiany, aby stać się lepszym, wdrażając nowe bolidy, ale teraz musimy wykonać kolejny krok."
"Ostatecznie wszyscy chcemy bardziej emocjonujących wyścigów i jest pewnie kilka sposobów, aby osiągnąć ten cel w krótkim terminie" mówił. "W ostatnich kilku wyścigach degradacja opon z łatwością pozwalała pokonać dystans na jeden pit stop."
"Gdy wszyscy cisną pełnym gzem, to wyścigi stają się mniej ekscytujące. Oczywiście DRS poszedł w złym kierunku. Nigdy nie powinno się wykonywać gwałtownych reakcji, ale wszyscy mówiliśmy o tym przed wyścigiem w Baku, a wyścig był nudny tak jak się tego spodziewaliśmy…"
"Ciśniemy Pirelli, aby dostarczało nam dobre, opony o równych osiągach. A gdy ciężko się nimi zarządza to kierowcy, włącznie ze mną, nie lubią tego."
"W idealnym świecie masz bardzo wytrzymałą oponę, której osiągi w pewnym momencie drastycznie spadają, a to oznacza, że musisz wykonać kilka pit stopów więcej, co daje nam dodatkowe okazje."
komentarze
1. MomoR
W idealnym świecie kierowcy powinni móc się ścigać zamiast wiecznie kalkulować. Jechać tak jak potrafią a nie wtedy, gdy inżynier im pozwoli. Cała współczesna F1 opiera się na oszczędzaniu opon, paliwa i wyprzedzaniu tylko na DRSie. Szczęśliwie przynajmniej Alonso potrafi się wyłamać z tego schematu i zaskoczyć przeciwników prawie w każdym miejscu.
Russell pewnie siedziałby cicho, gdyby miał do dyspozycji bolid Mercedesa pokroju tych, które seryjnie i bez wysiłku niszczyły konkurencję.
2. Krukkk
Przeciez to dla Jego dobra, bo ma problemy z panowaniem nad bolidem.
3. sylwek1106
Niech podziękuje swojemu Mercowi, chciał podnieść krawędź podłogi, to jest jak jest...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz