Alonso: odchodzę, ponieważ sam tego chciałem
Fernando Alonso zaprzeczył informacjom sugerującym, że za jego odejściem z Formuły 1 stoi niekonkurencyjny samochód. Hiszpan zapewnia, że opuszcza królową sportów motorowych, by stać się bardziej kompletnym kierowcą, jednak nie wyklucza powrotu."To jest coś, co Formuła 1 i my wszyscy powinniśmy rozważyć- dlaczego jeden z najlepszych kierowców odchodzi i dlaczego nie możemy mieć bardziej konkurencyjnej stawki, gdzie wielu kierowców może walczyć o wygrane lub podium" zastanawiał się Sainz.
Alonso zaprzecza jednak słowom swojego następcy i zapewnia, że odejście z Formuły 1 jest jego własnym wyborem i nie było umotywowane posiadaniem niekonkurencyjnego bolidu. Hiszpan czuje, że osiągnął już swoje maksimum w Formule 1 i przyszedł czas na nowe wyzwania.
"Odchodzę, ponieważ zrobiłem wszystko, co chciałem w Formule 1. Dostałem się do Formuły 1, wygrałem Grand Prix w Formule 1, wygrałem mistrzostwa w Formule 1, pobiłem rekordy, jeździłem dla McLarena, Renault, Ferrari. Mam 37 lat i nie mogę zrobić więcej w najwyższej serii wyścigowej. Wszystko, o czym marzyłem w tym sporcie, zostało spełnione. Są nowe rzeczy w sportach motorowych, które są większe od Formuły 1" skwitował Hiszpan.
Kierowca McLarena po raz kolejny obalił mit dotyczący jego odejścia.
"Odchodzę, ponieważ tego chcę, nie dlatego, że zostałem zmuszony. Formule 1 towarzyszy uczucie, że jest największą rzeczą na świecie i jeśli ktoś zdecyduje się ją opuścić to od razu zakłada się, że chodzi o niekonkurencyjny samochód. Może mógłbym mieć konkurencyjny samochód, może McLaren będzie w przyszłym roku super konkurencyjny? Kto wie?" sugerował dwukrotny mistrz świata.
Alonso twierdzi również, że porzucenie Formuły 1 pozwoli mu stać się bardziej kompletnym kierowcą i poznać inne serie wyścigowe.
"Myślę, że mogę być lepszym kierowcą, bardzo kompletnym. Lepiej dla mojej kariery być poza Formułą 1, ponieważ ten rozdział jest już zamknięty, moim zdaniem z dużym sukcesem. Być może są jeszcze inne rzeczy poza Formułą 1, nie udało mi się w innych dziedzinach motorsportu, więc będę próbował" zadeklarował kierowca McLarena.
Mimo wszystko mistrz świata z sezonów 2005 i 2006 nie zamyka sobie możliwości powrotu do stawki królowej sportów motorowych. Przypomina również, że nigdy tego nie wykluczał, nawet wtedy, gdy oznajmił, że odchodzi po zakończeniu obecnego sezonu.
"Jest taka możliwość. Nie wykluczam tego, tak samo, jak nie wykluczałem tego w sierpniu. W Austin powiedziałem, że być może wrócę w 2020 roku, ale nie wiem, to było zaskakujące. Myślę, że ponownie udostępnię sierpniowy filmik, w którym mówię o swoim odejściu i posłuchacie, że od tego czasu cały czas powtarzam to samo" zakończył Hiszpan.
komentarze
1. devious
Pierd...enie o szopenie, przecież wszyscy doskonale wiemy, że odchodzi bo nie chce dalej jeździć w środku stawki i być taranowanym przez takich błaznów jak Stroll. Obecnie McLaren jest 9 siłą w stawce, a na niektórych torach nawet 10-tą - a czasem,w niektórych wyścigach bywało lepiej ale tylko nieznacznie. I tak w zasadzie jest od 2015 roku, czyli od kiedy Alonso tam jeździ - więc po 4 latach odpadania w Q1 lub Q2 to oczywiste, że można mieć dość. Button z tego samego powodu zrezygnował z F1 - jak byłeś na szczycie a potem okupujesz tyły to ciężo o motywację...
A co do "jęczenia" wszystkich o tym, jak to środek stawki odstaje od czołówki - w zasadzie zawsze tak było, nawet w czasach Prosta i Senny różnice były większe bo często tyły "dostawały" 5-6 sekund na kółku a środek stawki jak był wolniejszy o 3s to było to normą... W XXI wieku to samo - dominacja Ferrari za czasów Schu była totalna, środek stawki wtedy też był brutalnie dublowany po 2-3 razy w każdym wyścigu. W 2007-08 była walka McMerca z Ferrari czyli to samo co obecnie (tylko Merc sie teraz usamodzielnił, ale nawet barwy bolidów podobne są), od 2010 dominacja RBR i teraz dominacja Merca. Cały czas jest ta sama sytuacja, gdzie najbogatsze ekipy są na podium, te ze średnim budżetem tracą 1-2s na kółku i mają 1 wizytę na podium w sezonie (jak się przyfarci) a te z końca stawki to już przepaść.
Było też kilka "wyjątkowych" sezonów jak 2012 gdzie faktycznie było ciasno i to było super - ale to właśnie wyjątki potwierdzające regułę.
Poza tym - kto bronił McLarenowi bić się o podia i wygrane? Akurat budżet mają, zaplecze mają, kierowców mają - mają wszystko co potrzeba, tylko kompletnie zawalili sprawę na całej linii. Najpierw zrezygnowali z super silników Merca, co już było wyjątkowo głupie - potem wzięli w ciemno silniki Hondy, która miała za mało czasu na testy - a do tego regularnie od 2013 roku zawalają projekty bolidów, co widać gołym okiem. Czasami nadwozie mają ciut lepsze (jak w 2017) ale znowu silnik totalnei zawodzi, teraz znowu i silnik i nadwozie słabe... A przy mądrym zarządzaniu mogli zostać z silnikami Merca, podpisać cichy układ z Hondą i spokojnie dać Japończykom testować rok czy dwa silnik, i dopiero montować jednostkę jakby była sprawdzona. Czasem potrzeba kilku lat na rozwój - i np. teraz Honda dochodzi powoli do tego jak ten silnik powinien działać i być zbudowany - po 4 latach rozwoju. Tylko teraz RBR położył łapy na Hondzie, a McLaren nadal nie ma fabrycznego wsparcia... Do tego teraz tracą Alonso. Zaczynali z dwoma mistrzami świata na pokładzie, z fabrycznym wsparciem Hondy i dużym budżetem od Japończyków (plus ew. silnikiem Merca jako opcją bo przecież w 2015 mogli dalej jeździć z Mercem a Hondę zostawić na później), kończą bez kasy od Hondy, z niefabrycznym silnikiem Renault i dwoma młodymi kierowcami...
Wszystko co się dało zrobili źle. I to niby wina FIA i Liberty?
Alonso to samo - jego dezycja by z końcem 2006 porzucić mistrzowskie Renault i iść do będącego wtedy w dołku McMerca była genialna (no dobra, podjął ją jeszcze w 2005 gdy McLaren był świetny) bo w 2007 McLaren był daleko przed Renault - ale od tamtego czasu wszystko robił juź źle. Odrzucił ofertę Red Bulla, poszedł do Ferrari akurat jak byli w kryzysie, potem zmienił lekko kulejące ale mające potencjał Ferrari na fatalnego McLarena... Ciągle mówił, że jego celem jest 3 tytuł (i oczywiście kolejne, bo taki typ jak Alonso chciałby być nazywany najlepszym w historii) a teraz już oczywiście inna gadka - że już jest spełniony, że pora na inne wyzwania. Bzdura - jakby siedział w Mercu lub Ferrari to na pewno mówiłby, że jeszcze ze 3 lata w F1 pojeździ... :)
W sumie tylko dziwi mnie, że Ferrari mając wolne miejsce nie chce Alonso z powrotem - wzięli Vettela OK ale chyba już sami wiedzą, że Vettel to nie ta klasa. Kimi wiadomo jeździ jak jeździ, raz na 5 lat zyska pozycję na starcie i wygra wyścig, ale on się bardziej nadaje do walki z Grosjeanem a nie Lewisem. Leclerc jest świetny ale może mu zabraknąć jeszcze doświadczenia (mógłby spokojnie rok posiedzieć w Sauberze jeszcze i nabrać ogłady bo zdarzają mu się piruety czy jakieś wycieczki poza tor). Wiadomo para Alonso-Vettel to byłaby rzeź i wojna, no ale tonący powinien się brzytwy chwytać- jakoś Alonso z KImim się nie pozabijali, Alonso z Buttonem tez nie, wiec może i z Vettelem by jakoś Alonso przeżył :) A jednak szanse na tytuł by wzrosły, trudno o lepszą parę kierowców w stawce... Do tego kibice by chyba oszeleli z podekscytowania, kto by nie chciał tego zobaczyć? Coś jak Prost-Senna w McLarenie kiedyś (tyle, że jednak wg. mnie Vettel to nie ta klasa co Prost lub Senna)- choćby na rok to byłby majstersztyk :)
No ale tutaj wchodzi jakaś dziwna polityka - kiedyś takiego problemu nie było. W McLarenie jeździli Prost z Senną czy Prost z Laudą, w Williamsie Mansell z Piquetem, w Ferrari Mansell z Prostem - i jakoś to działało, lepiej lub gorzej. Było gorąco, ale też ciekawie - dlatego lata 80-te się opisuje jako złotą erę F1.
Obecnie mogłoby być podobnie ale szefowie zespołów Merca, Ferrari i RBR podejmują jakieś irracjonalne korpo-decyzje, gdzie lepiej jest zatrudnić Bottasa, który nie umie wygrac wyścigu - albo trzymać Kimiego, ktory 9 na 10 wyścigów się snuje - niż mieć 2 naprawę mocnych kierowców i jakieś emocje.
F1 straciła niedawno MŚ Buttona i Rosberga, teraz traci Alonso, Kubica nie może znaleźć miejsca itd. Trochę szkoda że tak to się układa - jedyna nadzieja, że "młode strzelby" w postaci Verstappena i Leclerca będą teraz robić widowisko. Wszak świat nie znosi pustki :)
2. TomPo
Jest to jedna z najwiekszych patologii tego sportu.
Pomimjajac jego charakter (zwlaszcza za mlodu) i palenie mostow za soba, to jednak wciaz jest to chore.
Kierowcy tacy jak Stroll, Sirotkin, Magnusen, Grosjean nadaj jezdza, a takiego Alo zabraknie.
Tak samo jak kierowcy typu Ericsson, Wehrlein, Kwiat i tym podobni, mieli lepsze bolidy od niego.
Jasne, mozna powiedziec, ze sam sobie jest winien i podejmowal katastrofalne decyzje, ale czy to wlasnie nie niepokorni kierowcy sa kwintesencja tego sportu?
Kto za 10-20 lat bedzie pamietal Bottasa, Ocona czy Saintza, a kto bedzie nadal wymienial nazwisko Alonso? Mysle ze predzej ludzie przestana wymieniac nazwisko Vettel niz przestana mowic o ALO.
Tak czy owak... odchodzi osobowosc, moze i trudna, moze i problematyczna, moze i konfliktowa i kontrowersyjna, ale jednak osobowosc, ktora wyroznia sie na tle wiekszosci mlodych produktow marketingowych. Po odejsciu Alo (i Rai) skonczy sie pewna epoka w F1, epoka scigantow z jajami.
Mam nadzieje, ze bedzie mozna uslyszec jeszcze bezcenne komentarze przez radio np w Indy.
3. TomPo
@1
tez mnie to irytuje. Zarzadzanie temami F1 przyjelo model korporacyjny i to jest jedna z najwiekszych tragedii tego sportu.
Poprawnosc polityczna (chora) oraz finanse popchnely zespoly w te slepa uliczke. Ma byc spokojnie, ma byc rozwoj, ma byc podzial stanowisk i kazdy ma znac swoje miejsce (trybika) w zespole.
Ani Merc nie wzialby Alo zamiast Bottasa, ani Ferrari w miejsce Kimiego (choc moim zdaniem powinni go wziac w miejsce Vettela), bo to by zaburzylo korporacyjny team spirit.
Tak wiec o sytuacjach o jakich piszesz z lat '80 to mozemy zapomniec.
Efekt tego taki, ze wyscigi sa nudne, sezony przewidywalne, a kolejnosc na mecie z gory ustalona przez zespol. No ale licza sie "wyzsze cele" korporacyjno-biznesowo-sponsorskie.
F1 zaczyna bardziej przypominac parade jezdzacych bilboardow, gdzie czas antenowy na pokazywanie poszczegolnych ekip jest regulowany, nawet jak nic sie nie dzieje, to pokazac trzeba.
Kolejny gwozdz do trumny wbijaja czolowe zespoly, ktore robia wszystko by zachowac status quo i nie dopuscic wiecej do sytuacji, zeby jakis team ze srodka stawki nagle wystrzelil. Najlepiej to zrobiliby ze wszystkich pozostalych zespolow, teamy satelickie ubijajac kolejne deal-e.
Doszlo do tego ze "glupie" jezdzenie po owalu ma wiecej testosteronu w sobie i rywalizacji niz krolowa, z ktorej to sie juz robi powoli podstarzala pudernica.
4. Amnes
Bredzi
5. gen_jaruzelski
Zgadza się, poprzednicy trafnie to ocenili, szczególnie komentarz kolegi TomPo jest znamienny. Popatrzmy co się dzieje w MotoGP i odnieśmy to do poprawności politycznej w zespołach F1 - do Mercedesa (Repsol Honda) w miejsce Bottasa (Pedrosy) przychodzi Alonso (Lorenzo). I to będzie piękna walka i urozmaicenie dla kibiców szkoda, że tylko MotoGP!! Formuła 1 w znaczeniu emocji, nieprzewidywalności upada i to jest tragedia dla nas kibiców.
Alonso - wiadomo nie każdy go lubił - ale Alonso to harpagan! Fajny jest materiał podsumowujący Alonso w McLarenie z Hamiltonem (trzy spacje):
ht tps:// tiny.pl/ gzvg4
6. sliwa007
1. devious
Do pewnych wniosków dochodzi się "z wiekiem". Inaczej wypowiada się zawodnik 30-sto letni a inaczej jak ma 37.
Alonso, swoją drogą jedyny zawodnik, któremu jeszcze kibicuję, to jeden z najlepszych zawodników w historii F1, który ma "tylko" 2 tytuły. Oczywiste, że marzył o kolejnym tytule i to był jego cel, ale... przyszedł sezon 2018, kolejny sezon wielkich oczekiwań i marzeń, które wynikały ze zmiany dostawcy silników. Znowu klapa, alternatyw brak. Przyszedł czas, że trzeba inaczej spojrzeć na te dwa tytuły. Alonso z pewnymi faktami już dawno się pogodził, wystudził emocje, na pewno nie odpuścił ze swojej strony, ale zrozumiał swoje położenie, zrozumiał, że młodszy nie będzie a czołowe ekipy mają długie kontrakty i mimo wszystko patrzą na młodszych. Przyszedł czas, że trzeba powiedzieć, jestem "aż" dwukrotnym mistrzem i nic nikomu nie muszę udowadniać. Odejdzie z godnością, nie będzie jeździł do 45 lat rozmieniając się na drobne.
Idzie dalej, gdzieś na pewno będzie jeździł, może wygrywał. Na pewno będzie miał więcej frajdy niż tutaj, gdzie musi walczyć w ogonie z gośćmi pokroju Strolla.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz