Wolff zdradził dlaczego Mercedes nie powrócił do McLarena
Toto Wolff przyznał, że Mercedes na pewnym etapie prowadził rozmowy z McLarenem dotyczące ewentualnego powrotu do współpracy obydwu firm, ale ostatecznie kwestie logistyczne przesądziły o fiasku tych rozmów.Ekipa z Woking szukała dla siebie alternatywnego rozwiązania i ostatecznie stanęło na podpisaniu umowy z francuskim Renault. Wcześniej jednak wieloletni współudziałowiec McLarena, Mansour Ojjeh, kontaktował się ze swoim przyjacielem a jednocześnie prezesem koncernu Daimler Chrysler, Dieterem Zetsche w sprawie możliwości powrotu do współpracy.
Zaopatrywanie czwartego zespołu w jednostki napędowe w tak krótkim okresie czasu stanowiło jednak dla Mercedesa od początku trudne do zrealizowania zlecenie.
"Chcieliśmy dać McLarenowi silnik. Problemem był jednak fakt, że rozmowy mocno się przeciągały a my nie mieliśmy po prostu odpowiedniej struktury i możliwości dostarczenia silnika na sezon 2018" mówił dla ESPN Wolff. "Było po prostu zbyt późno."
Wolff nie wykluczył jednak możliwości odnowienia współpracy Mercedesa i McLarena w przyszłości. Obie firmy z powodzeniem współpracowały ze sobą od połowy lat '90 minionego wieku do 2015 roku, gdy brytyjski zespół podjął decyzję o strategicznym partnerstwie z powracającą do F1 Hondą.
"Nigdy nie można z nikim wykluczać współpracy w przyszłości i to dlatego McLaren lub ktokolwiek inny w przyszłości może zostać naszym partnerem" kwitował Wolff.
komentarze
1. dwaeuro
1) Taaa, na pewno, nie mieli mocy przerobowych, zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno dostarczali Monarowi.
2) Nie ma już dawno czegoś takiego Daimler Chrysler, teraz jest sam Daimler, a Chrysler został przejęty przez Fiata i tworzą spółkę FCA.
2. KTP
Ta, za późno, ale przynajmniej wymyślił dość sensowną wymówkę czemu nie dadzą im sliników, w końcu boją się że McLaren wygrałby z nimi :)
3. sliwa007
Dobrze jakby w tej kwestii wypowiedział się jeszcze McLaren.
Mercedes obsługiwał już 3 zespoły klienckie i nie mieli z tym problemów. Zresztą spadają limity dostępnych silników na sezon, wytrzymałość podzespołów rośnie - cały czas poprawiają niezawodność. Może być tak, że w sezonie 2018 wyprodukowaliby tyle samo silników dla 4 zespołów (z McLarenem) co w 2017 dla 3 ekip.
Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest strach przed kolejnym silnym rywalem. To samo zrobili z Red Bullem i w sumie nie ma co się dziwić.
4. lukzab91
@3 zgadzam sie..
5. ewerti
Po pierwsze to Mercedes ma pełne prawo sprzedać komu chce.
Po drugie McLaren sam wygonił Merca bo mu się marzył powrót do legendy McLaren Honda
Po trzecie to Mercedes nie musi się obawiać. Bo i tak swoje osiągnęli.
Po czwarte to co was tak du*a boli czemu Mercedes nie sprzedaje. Skoro Formula 1 ma "ewoluować" to po co to lizanie jaj fabrycznym skoro ta seria schodzi na psy i za chwilę zostaną sami prywatni taksówkarze, którzy ściągają kierowców za $$.
Pier*olicie o poprawie widowiska a bolidy przypominają F2 i na każdym kroku obcina się budżety, testy, silniki, tankowanie, pogarsza jakość opon, zmienia przepisy zmuszając zespoły do milionowych wydatków pod pretekstem oszczędności.
Co można w F1:
- Aktywne zawieszenie- NIE
-Efekt przyziemny- NIE
- Aktywne przednie skrzydło- NIE
-Nowe rozwiązania aerodynamiczne- NIE
- Zwiększenie obrotów silnika- NIE
-Komunikować się z kierowcą w celu ustawienia bolidu- NIE
-Zwiększenie zużycia paliwa- NIE
-Prowadzenie testów w celu rozwijania bolidu-NIE
-Wprowadzanie młodych kierowców w piątkowe sesje- NIE BO TESTÓW BRAK I TRZEBA NADRABIAĆ
FORMUŁA 1 TO UPADŁA KUPA...JUŻ NAWET NIE WOLNO MIEĆ SPONSORÓW JAKICH SIĘ CHCE.
6. hubos21
@5
Święte słowa
7. dexter
@sliwa007
Wypowiedz McLarena raczej nic ciekawego w tej kwestii by nie wniosla. Przeciez kiedys ta wieczna historia musiala sie zakonczyc. Efekt koncowy byl taki, ze zarzady w Tokyo i Paryzu doszly do porozumienia i od 2018 McLaren bedzie jezdzic na jednostce napedowej Renault, a Toro Rosso na jednostce napedowej Honda.
Na koncu FIA i FOM jednoznacznie dala McLaren'owi do zrozumienia, ze dluzej nie bada dawac sie szantazowac. Jesli McLaren chce wymusic rozwod albo wyrzucic Honde z F1 to musi zyc z takimi konsekwecjami, ze na koncu moze byc bez silnika. W rzeczywistosci bylo juz za pozno na taka wymiane silnikow.
Schody leza w regulaminie. Jest taki zalacznik 9 w Regulaminie Sportowym ktory dokladnie opisuje, ze zyczenie aby nowy zespol dolaczyl do bazy klientow albo zmiana dostawcy jednostki napedowej musi zostac zgloszona do 6 maja i najpozniej do 15 maja ubieglego roku zostac przez FIA potwierdzona. Z okresleniem, czy nowy partner otrzyma status fabryczny albo tylko kliencki. Sek w tym, ze ani McLaren, Toro Rosso, Honda ani Renault nie zrobili tego. W takim przypadku logiczne jest, ze istnieje mozliwosc iz producent nie bedzie dysponowal odpowiednia infrastruktura aby wziac z dnia na dzien nowego klienta (trzeba miec miejsce, dodatkowe maszyny, stanowiska badawcze, personel, sa podpisane umowy z innymi klientami etc. etc.) FIA nie moze przeciez zmusic producenta aby we wrzesniu wzial ekstra pieniadze do reki, poniewaz jakis zespol z wlasnego ?widzimisie? bedzie od 2018 bez silnika.
McLaren myslal, ze takim sposobem ulatwi sobie droge a problem jednostki napedowej sam sie rozwiaze. Zerwaniem umowy z Honda chcial wszystkich postawic przed faktem dokonanym z taka nadzieja, ze Renault, Ferrari albo Mercedes tak jak na loterii przez pociagniety los zostanie zmuszony aby wypelnic luke. Sek w tym, ze ostatnia ze wszystkich opcji patrzac na tak pozna date (termin) byla praktycznie niewykonalna.
Po prostu delegacja McLarena ktora z Mercedesem rozmawiala na temat silnikow zostala jasno i wyraznie poinformowana, ze Mercedes jako znana na calym swiecie marka nie ulegnie szantazom McLarena. I nie bedzie zadnego czwartego zespolu.
Alain Prost jako ambasador Renault powiedzial to samo: ?My mozemy pomoc, ale czwarty zespol definitywnie nie wchodzi w gre?.
Generalnie mowiac to bez porozumienia Toro Rosso z japonskim producentem McLaren mogl swoj plan rozwodowy powiesic na haku. Pomyslne rozwiazanie problemu McLarena zalezalo rowniez od ustalonych warunkow rozwodu pomiedzy Renault a Toro Rosso. Zespol fabryczny Renault chcial odszkodowanie w postaci kierowcy wyscigowego. Pozadanym kandydatem mial byc Carlos Sainz ktory obok Nico Hülkenberga mial zajac miejsce w drugim cockpicie. Sainz jako darmowy transfer mogl teraz bez pociagniecia klauzuli wykupienia z umowy przejsc do Renault. Niemniej jednak bylo drogo, poniewaz zespol Renault musial do reki wziac milionowa kwote i wyplacic Palmerowi odszkodowanie.
Ale Renault aby moc walczyc o 5 miejsce w klasyfikacji konstruktorow potrzebowal drugiego kierowce ktory jest w stanie zbierac punkty.
Czy taki deal komus cos da? Mozliwe, ze McLaren po czasie przekona sie, ze Japonczycy jednak potrafia budowac silnik i sa w tym lepsi od Renault. Z drugiej strony taki deal zatrzymal Fernando Alonso w zespole. Przeciez to wlasnie Hiszpan powtarzal: ?Ja albo Honda?.
Nieliczni sponsorzy ktorzy pozostali w McLarenie stawiaja na Hiszpana. Dlatego tylko z Alonso nowy poczatek byl mozliwy.
8. dexter
Za to teraz bedzie drogo. McLaren za dostarczone silniki Renault musi zaplacic, gaze kierowcow wyscigowych musi samemu pokryc i co najwazniejsze: dotacja rozwojowa ktora plynela z Japonii nagle sie skonczyla. Desperacja i rozpacz musi byc bardzo duza. Wspoludzialowcy Mansour Ojjeh i Bahrain Mumtalakat musza przez nastepny rok przejac dodatkowy koszt. I tyle czasu ma takze Zak Brown i Eric Boullier aby na torze zaprezetowac pozytywny wynik i przyciagnac nowych sponsorow.
Dla Renault nowa konstelacja jest takze ryzykowna, poniewaz wlasny zespol fabryczny moze w przyszlym sezonie w takiej sytuacji byc najgorszym zespolem z silnikem Renault. I wtedy dopiero palma bedzie sie palic ... Red Bull i McLaren sa niemal przytlaczajaca konkurencja, ale dobra poprzeczka aby sie zmierzyc ...
Znowu Toro Rosso w takiej konstelacji otrzyma z Tokyo darmowe silniki i gwarantowany dodatek rozwojowy w postaci finansowej. Taka dotacja odciaza zawsze kase firmowa i moze byc pierwszym krokiem w kierunku odlaczenia sie od Red Bulla. Red Bull jest w wygodnej pozycji, poniewaz jesli Honda z pomoca Ilmora czy innego wsparcia z zewnatrz nagle bedzie budowac konkurencyjny silnik to japonski producent jest alternatywa do silnika Renault na rok 2019.
Dla Hondy taki deal nie jest takze czyms zlym, poniewaz Japonczycy maja mozliwosc pozostac w F1. Juz tylko z tego punktu widzenia wygrywaja. A zarzad w Tokyo byl juz tak daleko, ze najpozniej pod koniec przyszlego roku chcial wyciagnac wtyczke z kontaktu. W kazdym razie z Toro Rosso Japonczycy dostana bardziej latwego do pielegnacji partnera, a caly numer bedzie o wiele tanszy niz partnerstwo z zespolem z Woking.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz