Stroll uważa, że dobrze odpowiedział na krytykę z początku roku
Lance Stroll uważa, że zdobywając w swoim debiutanckim sezonie 40 punktów oraz stając na podium Formuły 1 odpowiedział na krytykę jaka pojawiła się pod jego adresem na początku roku.Przez internet przetoczyła się wtedy fala krytyki młodego Kanadyjczyka a jednym z najostrzej komentujących jego poczynania na torze był jego rodak, Jacques Villeneuve, który stwierdził, że Stroll spisuje się "żałośnie" na tle Felipe Massy.
Stroll zdołał się jednak pozbierać. Swoje pierwsze punkty w F1 zdobył w siódmym wyścigu sezonu przed własną publicznością w Kanadzie, a następnie stanął na podium w Baku.
Do Grand Prix Włoch startował z pierwszego rzędu, po tym jak w mokrych kwalifikacjach był wolniejszy jedynie od Lewisa Hamiltona i obu kierowców Red Bulla, którzy jednak później zostali ukarani przesunięciem na polach startowych.
Stroll zapytany przez Motorsport.com czy uważa iż swoimi osiągami w tym roku odpowiedział na krytykę z początku roku, odpierał: "Myślę, że tak, a w zasadzie to wiem, że tak."
"Jeżeli ludzie nie chcą tego dostrzec, to ich problem. Dla mnie to żadna satysfakcja. Nigdy nie robiłem czegoś, aby udowodnić komuś, że się myli. Zrobiłem to dla siebie i to cały czas mnie motywowało."
"Nie chodziło o udowodnienie czegoś. To dowód dla mnie, że potrafię spisywać się świetnie i robić to co do mnie należy."
"Nic to nie zmienia. Jestem tą samą osobą co osiem miesięcy temu, gdy musiałem przechodzić przez ciężki okres."
Stroll zakończył mistrzostwa na 12 miejscu, trzy punkty za swoim już byłym partnerem z zespołu, Felipe Massą.
"To był wspaniały rok. Odnotowaliśmy kilka świetnych wyników i poprawiliśmy kilka rekordów."
"Teraz przyglądam się klasyfikacji i liczbie zdobytych punktów- 40 mistrzowskich punktów. Gdyby ktoś na początku roku zaproponowałby mi taki wynik w debiutanckim sezonie, z pewnością wziąłbym go w ciemno."
"Oczywiście są rzeczy wymagające poprawy przez zimę, aby w przyszłym roku było jeszcze lepiej."
"Odrobina doświadczenia pomoże mi. Ale jak na debiutancki sezon, jestem z niego naprawdę zadowolony."
komentarze
1. ewerti
Gość właśnie potwierdził, że krytycy mieli rację. 40 punktów bierze w ciemno? No zadatki na mistrza!
2. Szynnal
No tak, mógł powiedzieć, że jest zawiedziony, bo nie wbił się w generalce między Vettela a Hamiltona
3. sliwa007
Tu nie ma nawet co komentować. To czy zdobył 30 40 czy 150 pkt nie ma większego znaczenia bo to jest wartość, której nie można ustosunkować do prawdziwej formy bolidu. Jedynym jako takim wyznacznikiem jest partner zespołowy. I tutaj to już jest całkowita klapa. Kwalifikacje przegrał w stosunku 17:2 - to jest kompromitacja. Jeszcze większa, biorąc pod uwagę, że za rywala miał emerytowanego Massę, którego rok wcześniej co najwyżej solidny Bottas stłukł w stosunku 17-4.
W wyścigach nie było ani trochę lepiej. Tutaj również przegrał z Massą, mimo iż ten miał więcej problemów. 18 z tych 40 punktów zdobył w jednym wyścigu, czyli w pozostałych 18 wyścigach zdobył całe 22 punkty. Szacunek...
Nie ma się co oszukiwać, bez pieniędzy ojca nie byłoby go już w F1.
4. lucasdriver22
40 punktów to niezły dorobek ale za czasów jak punktowało 8 kierowców.
5. skilder3000
Ciekawe jak wyglądają debiutanci z innych sezonow po uwzględnieniu obecnego systemu pkt.
6. Orlo
@sliwa007
Wiesz, punkty są przyznawane w niedzielę, nie w sobotę. Mógł przegrać w Q nawet do zera, jeśli w wyścigach dojeżdżał wyżej. Inna sprawa, że oprócz tego fartownego drugiego miejsca to niewiele pokazał...
7. sliwa007
6. Orlo
Dla mnie kwalifikacje to jest właśnie taki wyznacznik talentu i naturalnej szybkości. Najpierw musisz umieć ustawić bolid, później musisz to umieć wykorzystać. Nie ma miejsca na błędy, wszystko dzieje się pod ogromną presją czasu i rywali.
W wyścigu masz więcej luzu, jeśli zrobisz kilka kółek słabszych to i tak masz jeszcze kilkadziesiąt pozostałych kółek do tego by przebić się do góry, są neutralizacje, pit stopy, kolizje. Różne warunki pogodowe czy strategie. Ostatecznie jeśli masz dobry bolid to w końcu zaczniesz przebijać się w górę. Williams miał dość dobry bolid, tylko niestety kierowcy nie potrafią tego wykorzystać.
8. Orlo
@sliwa007
A ja uważam, że jest kompletnie na odwrót :P Tzn jasne, Q to jest w zdecydowanej mierze wyznacznik naturalnej szybkości. Tylko że dla mnie, szybkość to nie jednyny wyznacznik umiejętności/klasy zawodnika. Najszybszy nie równa się najlepszy. W Q można pojechać jedno szybkie kółko i po sprawie - masz PP (oczywiście jeżeli twój bolid jest dość szybki, by je zdobyć). Jak rozbijesz się w Q, to w tegorocznym Mercu i tak możesz skończyć w Top 5 startując z końca stawki (i to zakładając, że nikt nie dostanie kary za podzespoły, bo wtedy wystartujesz z P15); zresztą, sam to napisałeś "ostatecznie jeśli masz dobry bolid to w końcu zaczniesz przebijać się w górę":P Wypadek w wyścigu = 0 pkt. W wyścigu jest dużo więcej miejsca na błędy. Zresztą, statystyki to potwierdzają, raczej częściej ktoś ląduje na bandzie/żwirze w niedzielę. Nie licząc oczywiście kolizji z rywalami. Mistrzostwa wygrywa ten, kto zdobywa więcej punktów i to właśnie ta umiejętność stanowi dla mnie o klasie zawodnika.
9. sliwa007
8. Orlo
Szybkości nie da się nauczyć, natomiast opanowanie i rozwaga przychodzą z czasem. W kwalifikacjach pokazujesz szybkość, natomiast wyścig to już jest kombinacja szybkości, strategii i kalkulacji.
Zmierzam do tego, że z zawodnika, który rozbija się w wyścigach ale jest piekielnie szybki w kwalifikacjach można zrobić mistrza świata bo taki gość ma potencjał, w drugą stronę będzie ciężko.
W przypadku Strolla tego potencjału nie widać, może być solidnym zawodnikiem ale wielu takich było i już nie jeździ.
Vettel, Hamilton czy Verstappen to są właśnie tacy zawodnicy. Piekielna szybkość w kwalifikacjach i częste problemy w wyścigach. Z czasem doświadczenie procentuje, ale szybkość zostaje.
Tak więc dla mnie kwalifikacje są wyznacznikiem talentu i naturalnej szybkości, cech których nie kupisz nawet za cały majątek Strolla.
10. Orlo
@sliwa007
Tzn Stoll to debiutant(tak?), więc Twoje kryteria w tej kwestii mogą przeważyć moje. I Jasne, materiał na mistrza to to nie jest. Ale w bolidzie Williamsa raczej walka o majstra mu nie grozi... Inna sprawa, że jak dla mnie F1 to trochę tak, jak skoki narciarskie. Mieliśmy ponoć tzw "młode talenty", które na treningach, za łebka przeskakiwały Wielką Krokiew. Co z nich wyrosło chyba nie muszę pisać... Piję do tego, że czasami (w miarę często), talent nie przekłada się na wyniki(pomijając różnicę w bolidach itd.) Także, jak dla mnie, to masz rację, jednocześnie będąc w błędzie :P A najlepszym przykładem moich, nazwijmy to przekonań, jest para RBR - Verstappen/Ricciardo. Cały świat się "spuszcza" nad młodym Holendrem, który rzeczywiście, jest szybki i efektowny, ale czy efektywny? Jasne, jest jeszcze młodziutki i ma zadatki na dominatora, w odpowiednim bolidzie oczywiście. Ale takie pytanie - ile razy widziałeś Ricciardo na bandzie albo odbywający karę za nieprzepisowy manewr (nie licząc zawodności bolidu oczywiście)? Albo takiego Kubicę? A to właśnie tacy kierowcy wygrywają mistrzostwa - nie ci minimlanie szybsi, ale ci bardziej bezbłedni.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz