Alonso zdziwiony skalą popularności w Stanach Zjednoczonych
Fernando Alonso ma za sobą pierwszą wizytę na wyścigu IndyCar, która zapoczątkowała jego przygotowania do występu w słynnym Indianapolis 500. Hiszpański kierowca przyznaje również, że jest zszokowany skalą popularności jaką nagle zyskał w Stanach Zjednoczonych.W miniony weekend Hiszpan poleciał do Ameryki gdzie najpierw odwiedził tor Barber Motorsports Park, a później odbył przymiarki swojego nowego fotela wyścigowego w zespole Michaela Andrettiego.
"Szedłem przez lotnisko w Indianapolis i wszyscy zatrzymywali mnie i ściskali mi dłoń życząc mi powodzenia. Przez chwilę czułem się jakbym był w Hiszpanii" mówił w Soczi Alonso. "To z pewnością duża zmiana w Ameryce."
"Oglądalność telewizyjna również wzrosła o 50 procent w dniu wyścigu więc to zainteresowanie odbija się znacznie większym echem niż sądziłem."
"Jak już mówiłem największą niespodzianką tego weekendu a przynajmniej ostatnich pięciu dni był efekt jaki wywołała ta informacja i to jak wielu ludzi mnie rozpoznawało."
"Przywykłem już do tego, że po Ameryce mogę spokojnie chodzić i często spędzałem tam wakacje właśnie dlatego, że mnie tam nie rozpoznawali i mogłem mieć odrobinę prywatności. Na lotnisku nie czułem się jednak w ten sposób."
Alonso po wizycie w Stanach przyznaje, że czeka go jeszcze dużo nauki.
"Tam wszystko jest inne. Padok, ludzie, fani wokół bolidów, wokół kierowców, sposób interakcji z zespołem, rywalami, odprawa kierowców. Zostałem zaproszony na odprawę zawodników i były tam sprawy zupełnie inne niż tutaj."
"To był pracowity weekend. Potem poleciałem do Indianapolis na przymiarkę fotela w poniedziałek. Odbyłem także trochę przygotowania pod kątem wyścigu i chyba we wtorek zasiadłem na kilka godzin do symulatora, a także z bliska przyjrzałem się tym bolidom i owalnym torom."
"Oczywiście w prawdziwym bolidzie będzie zupełnie inaczej, gdyż w symulatorze łatwo jest pędzić 370 km/h i nie odpuszczać na zakrętach, gdyż nic nie może się stać. Myślę, że w prawdziwym bolidzie będzie to nieco trudniejsze, ale miałem przynajmniej możliwość zobaczenia tego bolidu i zrozumieć jaki wysiłek trzeba wkładać w pokonanie tych zakrętów."
Alonso przyznaje, że program przygotowań do pierwszego wyścigu IndyCar w jego karierze pozwolił mu "zresetować" umysł i po powrocie do Europy powinien na tym skorzystać.
"Uważam, że na swój sposób takie coś pomaga. Chodzi o uczenie się nowych rzeczy" tłumaczył. "W ten sposób nieco resetuje się umysł i ponownie staje się debiutantem. Trzeba uczyć się nowych rzeczy i być bardzo otwartym na dyskusję z inżynierem i tego typu rzeczy. Trzeba poznać techniki jazdy w czym pomaga symulator."
Kierowca McLarena przyznaje także, że już buduje nowe relacje z szefem zespołu Michaelem Andrettim, który będzie po drugiej stronie jego radia podczas wyścigu.
"Bardzo ciepło nas przywitał. To było właściwe przywitanie już od pierwszego dnia. Zorganizował dla nas małego grilla. Przybyli na niego wszyscy jego kierowcy. On sam ma duże doświadczenie odnośnie Indy 500 i wiele wspaniałych wspomnień. Będzie stanowił dla mnie fantastyczną pomoc."
"Będzie odpowiedzialny za strategię dla mojego bolidu. Wiele z nim rozmawiałem, wykorzystaliśmy każdą okazję, wspólne lunche, obiady. To on stanowi ważną część tego projektu."
komentarze
1. Sasilton
Jak tak czytam, to Indy jest tym co F1 w latach 70, podobnie jest chyba z Nascarem.
W F1 wszyscy cisną, ciągła presja, a tam grill i generalnie luzy.
2. TomPo
@1 pozory. Przy tych pieniadzach, sponsorach, popularnosci, prestizu, niebezpieczenstwie, predkosciach itp itd to presja jest chyba nawet wieksza.
Tam przynajmniej kierowca nie uslyszy 'zwolnij bo paliwa ci braknie, zwolnij bo hamulcow ci braknie, zwolnij... zwolnij... zwolnij..." - g***o nie wyscigi te F1 teraz. I ta frustracja kierowcow, ktorzy chcielilby sie scigac a nie moga.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz