Formuła 1 skłania się w kierunku procedury VSC
Idea wirtualnego samochodu bezpieczeństwa otrzymała zielone światło od zespołów i FIA. Oznacza to, że testowane w Abu Zabi sztywne ograniczenie prędkości w sektorach oznaczonych podwójnymi żółtymi flagami nie wejdzie w życie.Już podczas piątkowych treningów przed GP USA Formuła 1 sprawdzała funkcjonowanie pomysłu wirtualnego samochodu bezpieczeństwa. Po pierwszych próbach kierowcy skarżyli się na zbyt duże przywiązywanie uwagi do wyświetlacza w celu utrzymania odpowiedniej prędkości.
Tydzień później, w Sao Paulo, FIA dostarczyła system nieco zmodyfikowany jednak potwierdziła, że wymaga on dalszych prac.
Decyzją ekip system ten będzie dalej rozwijany tak, aby wdrożyć go od początku sezonu 2015.
„Większość kierowców preferowała procedurę wirtualnego samochodu bezpieczeństwa [ang. VSC], gdyż obawiali się hamowania z dużych prędkości do sztywnego ograniczenia prędkości” mówił rzecznik prasowy FI. „Niektórzy kierowcy obawiali się, że mogą nie dostrzec ograniczenia, a niektórzy obawiali się, że dostrzegą je zbyt późno. Tak duże różnice w prędkościach mogą przysporzyć dodatkowych problemów.”
„Dodatkowo na torze nie ma jasno określonych linii, które pokazywałyby gdzie zaczyna się ograniczenie a to mogłoby prowadzić do niekończących się kar.”
„Ogólnie wszyscy preferują ideę wirtualnego samochodu bezpieczeństwa.”
komentarze
1. PiotrasLc
Za dużo kombinują . Nie lepiej czesciej było by wypuścić Safety Car ???
2. Voight
Widziałem ostatnio to na Le Mans na Interlagos i wyglądało to ciekawie. Kierowcy nie mieli z tym żadnych problemów. Problem z SC jest jeden ale za to poważny. Wypacza straszliwie wyniki rywalizacji.
3. zendo
W WEC cos bardzo podobnego nazywa sie Full Cars Yellow, wtedy samochody na całym okrążeniu nie mogą przekraczać 80 km/h. Na początku sezonu stosowali ograniczenie tylko w sektorze gdzie były żółte flagi a teraz na cąłym torze.
4. mar122
Chcą się pozbyć ostatniej V8 :(
5. Skoczek130
@PiotrasLc - oni często SC wypuszczają. Ciężko im jednak wyczuć odpowiedni moment. Bo często nie byłby on konieczny. A potem ludzie narzekają, że sędziowie są zbyt nadgorliwi. GP Japonii to splot nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Założę się, iż gdyby wypuszczono go na tor, znowu większość ludzi uznałaby to za przewrażliwienie. Taki wypadek zdarza się raz na wiele przypadków. Nie można było tego przewidzieć. Pozostaje tylko uczyć się na błędach i niedopatrzeniach. Stąd nowe rozwiązania.
6. Rimaro
Po za tym, do realnego Safety Car trzeba wpierw dojechać, a VSC obowiązuje dla wszystkich w tym samym czasie, nie trzeba gonić reszty i się po kolei ustawiać. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie aby właśnie nie wypuszczać realnego SC na tor.
7. Rimaro
*... za często.
8. RyżyWuj
A konkretnie to jak ten VSC niby działa? Nie ma fizycznego samochodu tylko napis na LCD?
9. szerter
Problem w tym że wypadek niemal identyczny zdarzył się równe 20 lat wcześniej. Na Suzuce w '94... na tym samym zakręcie... w identycznych warunkach... filmik do znalezienia na YT. Martin Brundle był tym drugim, który wyleciał z zakrętu, ale cudem udało mu się uniknąć zderzenia z dźwigiem. Niestety w wyniku całego zdarzenia potrącił porządkowego, który skończył z bardzo poważnym urazem nogi. Podczas transmisji z GP Japonii '14 jako komentator wskazywał na zagrożenie związane z dźwigiem na krótko przed wypadkiem, wielokrotnie też czynił to w przeszłości w trakcie innych wyścigów, również wtedy kiedy warunki pogodowe nie były tak ekstremalne. I jakoś nie zrobiono za wiele, mimo że tamto zdarzenie miało miejsce w roku w którym zginęli Ratzenberger i Senna, więc uwaga powinna być mocno skierowana na bezpieczeństwo.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz