Jak donoszą plotki, Lewis Hamilton i zespół McLaren już niedługo mogą ponieść srogie konsekwencje incydentu z wyścigu o GP Australii, kiedy to były dyrektor sportowy stajni, Dave Rayan i Lewis Hamilton umyślnie wprowadzili w błąd sędziów sportowych. Karą może być nawet wykluczenie z udziału w wyścigach, włączając w to GP Monako. Jeszcze większą karą byłby wykluczenie McLarena z wyścigu o GP Turcji i GP Wielkiej Brytanii.
Wczoraj Światowa Rada Sportów Motorowych poinformowała, że na specjalnym spotkaniu 29 kwietnia br. przesłucha zespół McLarena. Nie dalej jak dwa lata temu ta sama Rada ukarała zespół z Woking 100 milionami dolarów grzywny i pozbawieniem punktów w klasyfikacji konstruktorów za udział w tzw. aferze szpiegowskiej.Bernie Ecclestone, szef Formula One Management powiedział: „Musimy bliżej przyjrzeć się temu co zaszło. Chodzi o kradzież punktu i miejsca, ale te są warte jakieś pieniądze, więc właściwie jest to oszustwo, mimo iż jestem pewny, że zaczęło się niewinnie bez myślenia o konsekwencjach.”
„Jest wiele możliwości do wyboru jeżeli zarzuty zostaną utrzymane i byłoby straszną rzeczą, gdyby jakikolwiek zespół został wykluczony z wyścigów. Ale może się to wydarzyć. Nie minęło tak wiele czasu od kiedy McLaren stał przed Radą, a nigdy nie jest dobrze stawać przed sądem za podobne przewinienie w tak krótkim czasie.”
McLaren będzie teraz liczył na to iż publiczne przeprosiny Lewisa Hamiltona oraz wczorajsze decyzja o zwolnieniu Dave’a Rayana uchroni ich od wykluczenia z wyścigów.
Ostatni przypadek wykluczenia zespołu F1 z udziału w wyścigach miał miejsce w sezonie 2005, kiedy to zespół BAR nie został dopuszczony do GP Monako i GP Europy za jazdę niedociążonym bolidem we wcześniejszej części sezonu.
09.04.2009 13:58
0
walerus, ale kowal nie robi nawet tego jednego kółka :-)
09.04.2009 14:16
0
Nie było mnie dwa dni przed komputerem a tu tyle o mnie :o) Oczywiście nie jestem obrażony czy coś w tym stylu bo niby na co? Dalej kibicuję McLarenowi i Hamiltonowi chociaż, jak już pisałem wcześniej, mocno nadszarpnęli moje zaufanie. Co do ewentualnej kary. Czekam na rozwój wypadków i jestem bardzo ciekaw co wymyśli Światowa Rada Sportów Motorowych. Przypomnijcie sobie np. słynny incydent z Monaco kiedy to Michael Schumacher podczas kwalifikacji "udał", że nie wyrobił się w zakręcie i tym samym przyblokował Alonso. Upierał się przy swojej wersji do końca, popierany przez swój team. Czy wtedy też chcieli ich karać za kłamstwo itp? Sport pełny jest takich przypadków kiedy to gra się "inną prawdą". Jest to naganne ale na pewno nie tak surowo karane jak to niektórzy oczekują w przypadku McLarena. Przecież powinni chociażby wywalić większość piłkarzy, którzy notorycznie udają ofiary fauli do końca kłócąc się z sędzią 30cm od jego twarzy. Na koniec pozdrawiam wszystkich forumowiczów i życzę Wam zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!
09.04.2009 14:50
0
i dobrze im tak, tyle co oszukiwali to juz dawno powinni byc wykluczeni!
09.04.2009 16:19
0
@AndrzejOpolski: Ale między tymi dwiema sytuacjami jest zasadnicza różnica. Jest takie powiedzenie, że nie jest się karanym za to, że zrobiło się coś złego, tylko za to że dało się złapać. W przypadku incydentu w Monaco 2006 sędziowie w żaden sposób nie byli w stanie wykazać, że Schumacher kłamie, mimo iż każdy wiedział jak było. Wcale nie wybielam tutaj Schumiego, bo uważam, że zrobił równie podłe świństwo, co Hamilton w Australii. Po prostu uważam, że w tamtej sytuacji trudno było wykazać, że kłamią, więc dlatego nie zostali za to ukarani. Ogólnie mówiąc, nie trawię oszustw w sporcie. Jeśli ktoś chce się szczycić jakimś sukcesem, powinien zdobyć go czysto. Nawet jeśli ktoś był najlepszy (jak np. MSC w latach 2000-2004), ale pomógł sobie parę razy oszustwami, to dla mnie nie należy mu się taka chwała, jaką otrzymują mistrzowie. Dla mnie dużo wiecej warta jest czwarta pozycja wywalczona uczciwie, niż zwycięstwo odniesione dzięki przekrętowi. O ile cwaniactwo w innych dziedzinach życia jeszcze jakoś trawię, w końcu wychowałem się w Polsce, to w sporcie jest to dla mnie coś, co należy tępić. Bo sport ma wyłaniać najlepszych, a nie najbardziej cwanych.
09.04.2009 22:22
0
walerus - widząc tutaj niektóre wpisy, przepychanki, chamstwo itp. odechciewa się jakiegokolwiek komentowania, nie mówiąc już o merytorycznych komentach @ AndrzejOpolski - w Monaco 2006 nikt przez radio nie nakłaniał Schumachera do złego czynu ;-) pozdrawiam i równiez życzę spokojnych, udanych Świąt. @ sivshy - sport bez cwaniactwa? W dzisiejszych czasach niestety nierealne. Skoro przekręty i machlojki maja miejsce na niskich szczeblach (np. w nożnej), to tym bardziej na wyższych.
09.04.2009 23:56
0
AndrzejOpolski, pewnie palec skierowałeś również w moim kierunku. Schumi jak dla mnie ma parę tytułów mniej. Mi się on chyba zawsze będzie kojarzył nie z Monaco, a raczej z Australią i Hillem w 1994. Nigdy chyba nie potrafiłem go strawić. Nie ma znaczenia jaki to kierowca, wszyscy są dla mnie raczej równi. Może jeszcze z Hamiltonem mi się odmieni, zobaczymy jak się potoczy dalej życie. Na tą chwilę facet ma u mnie gigantyczną krechę. Dla odmiany większość jeździ po Nakajimie bo skasował Kubicę. Dla mnie ten przypadek nie ma większego znaczenia, każdemu może się trafić. To nie było skasowanie bolidu konkurenta z zimną krwią, natomiast Schumiemu to się zdarzało. Podobnie jak Hamilton, z zimną krwią oszukiwał. Jeżeli to się okaże pojedynczym przypadkiem, to może odzyska jeszcze moja sympatię. Co do futbolu to nie uznaję tego w ogóle za jakikolwiek sport, wręcz brzydzę się tym. Jakikolwiek zawodnik w dowolnej dyscyplinie raz przyłapany na dopingu jest u mnie dożywotnio skreślony.Dziwię się że takiemu zawodnikowi pozwala się wrócić po zawieszeniu do zawodowego uprawiania sportu.
10.04.2009 09:08
0
@Marti: Wiem że sport bez cwaniactwa to utopia, ale też nie neguję każdego jego rodzaju. Jeśli chodzi o cwaniactwo, które dopuszczam, to jest to szukanie dziur w przepisach w rozwoju technologicznym. Bo dzięki takim dziurom, technologia idzie do przodu, a sport się rozwija. Chodzi mi raczej o cwaniaczków-oszóstów i inne półmędy. Takich należy tępić. I choć zawsze będą, to nigdy nie zyskają mojego szacunku. Ani Hamilton, ani Schumacher, ani nikt inny, kto szczyci się sukcesami osiągniętymi w sposób nieczysty. Taki mistrz jest dla mnie nic nie wartym krętaczem.
13.04.2009 13:18
0
tak teraz róbmy, oszukujmy, żeby znaleźć się na podium, skoro wiemy, że wystarczy przeprosić i zapłacić pewną kwotę i wszystko zostanie załatwione. tak, tak róbmy! co za ironia... czym jest kilkaset dolarów dla teamu w porównaniu z liczącym się miejscem w klasyfikacji KIEROWCÓW. *wykluczyć McLarena.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się