Poniedziałkowy ranek przyniósł informację o pozostaniu austriackiego działacza na stanowisku dowodzącego ekipą z Brackley. Taką funkcję ma pełnić przynajmniej przez kolejne trzy lata.

Potwierdzenie tej informacji odbyło się jednak w sposób nieoficjalny, ponieważ sam Wolff ujawnił ją w rozmowie z The Telegraph. 52-latek wspólnie z dwoma pozostałymi współwłaścicielami - Daimlerem i INEOS-em - doszli do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem dla zespołu będzie kontynuacja obecnej hierarchii:

"Najważniejszą kwestią między naszą trójką jest wzajemne zaufanie. Koniec końców, jako współwłaściciel chcę zyskać jak największy zwrot kosztów, a najlepszy na to sposób to wygrywanie", powiedział Austriak.

"Nie zamierzam trzymać się stanowiska, na którym ktoś może poradzić sobie lepiej ode mnie. Mam pewność, że mam ludzi wokół siebie, którzy mogą zakomunikować mi, że jest inaczej. We trójkę zdecydowaliśmy, że postąpimy tak jeszcze raz."

Tym samym Toto pozostanie na stanowisku dowodzącego Mercedesa na kolejne trzy lata, czyli co najmniej do 2026 roku. Funkcję tę sprawuje już od sezonu 2013 i w tym czasie zdobył z zespołem siedem mistrzowskich tytułów wśród kierowców oraz osiem wśród konstruktorów. Od kilkunastu miesięcy niemiecki team znajduje się jednak w drobnym kryzysie, natomiast Wolff podkreślił, że jego przyszłość nie będzie powiązana z wynikami odnoszonymi na torze:

"Nigdy nie miałem klauzuli związanej z wydajnością. Albo ufacie sobie nawzajem, albo nie, a jako akcjonariusze jesteśmy zjednoczeni. Jestem częścią tego teamu jako ten pełniący różne funkcje. Jestem współudziałowcem i w zarządzie."

"Nie wpłyną one na moją wykonawczą czy też niewykonawczą rolę, ale czuję się dobrze. Dla mnie większe ryzyko związane jest z nudą niż wypaleniem. W związku z tym podjąłem się tych wyzwań, chociaż czasami bardzo trudno tym się zarządza."