Max Verstappen mimo początkowych problemów, pewnie wygrał sprint na torze Spa-Francorchamps, wjeżdżając na metę z przeszło 6-sekundową przewagą nad drugim Oscarem Piastrim i uzupełniającym czołową trójkę Pierrem Gaslym.
Położony w Ardenach tor Spa-Francorchamps w tym roku potwierdza tylko jak zmienna może być pogoda w górach. Jeszcze na kilkadziesiąt minut przed sprintem wydawało się, że kierowcom uda się uniknąć deszczu, ale tuż przed rozpoczęciem zmagań niebo nad torem otworzyło się.
Sobotni wyścig pierwotnie miał rozpocząć się o godzinie 16:30, ale w związku z opóźnieniem podczas porannej czasówki i zapisami regulaminu mówiącymi o przynajmniej cztero i pół godzinnej przerwie między kwalifikacjami, a sprintem, ten miał rozpocząć się o 17:05. Ulewa sprawiała, że FIA wstępnie przełożyła rozpoczęcie wszelkich procedur na godzinę 17:12.
Ostatecznie jednak sprint rozpoczął się o 17:35. Opady deszczu tak samo szybko jak się pojawiły, tak i zniknęły, a nad torem zaczęło świecić słońce. Mimo to okrążenie formujące odbyło się za samochodem bezpieczeństwa.
Lotny start nastąpił po 4 okrążeniach, a kierowcy mieli do pokonania jeszcze 11 okrążeń wymagającego toru. Jeszcze zanim przystąpiono do rywalizacji George Russell i Max Verstappen meldowali swoim ekipom, że warunki są odpowiednie dla opon przejściowych, podczas gdy wszyscy ruszali na pełnych deszczówkach.
Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa połowa stawki zjechała do boksu po opony przejściowe, a druga połowa pozostała na torze na pełnych deszczówkach.
Zwycięsko na tym zagraniu wyszedł Oscar Piastri, który znalazł się w tej pierwszej grupie i po wszystkich zmianach opon wyszedł na prowadzenie przed Verstappenem, Gaslym, Perezem, Hamiltonem i kierowcami Ferrari.
Po czterech okrążeniach Bernd Maylander ponownie był potrzebny na torze, gdyż na poboczu zakrętu numer 11 zatrzymał się Fernando Alonso. Hiszpan najechał na mokre tarki i stracił panowanie nad swoim autem. Uniknął uderzenia w bandy, ale na dobre zakopał się w pułapce żwirowej. W ten sposób nie sprawił sobie najlepszego prezentu urodzinowego.
Po wznowieniu wyścigu Oscar Piastri robił co w jego mocny, aby utrzymać pozycję lidera, ale Max Verstappen w swoim Red Bullu był wyraźnie szybszy i już na początku prostej Kemmel wyprzedził swojego rywala, powracając na pozycję, z której startował.
Za ich plecami znacznie bardziej brutalną walkę stoczyli Sergio Perez i Lewis Hamilton. Brytyjczyk delikatnie uderzył w boczną sekcję Red Bulla, ale w pierwszym nawrocie dopiął swego i wyprzedził rywala. Chwilę później sytuację wykorzystali obaj kierowcy Ferrari, którzy równie szybko poradzili sobie z Meksykaninem. Ten ostatecznie wycofał się z walki, a Lewis Hamilton otrzymał od sędziów karę 5 sekundy za kolizję z kierowcą Red Bulla.
7-krotny mistrz świata równie ostro próbował wyprzedzić na kolejnych okrążeniach, jadącego na trzecim miejscu Pierre'a Gasly'ego. Sztuka ta się mu nie udała, a kara za kolizję z Perezem na mecie sprintu zepchnęła go na siódme miejsce za kierowców Ferrari i Lando Norrisa.
Ostatni punkt za ósme miejsce przypadł w udziale George'owi Russellowi.
30.07.2023 16:38
0
@ryan27 - nie pisz "obiektywny", bo z całym szacunkiem, ale daleko Ci do bycia obiektywnym. Bliżej Ci do skrajnie subiektywnego. Nie porównuj do lat 2014-2016, bo RBR może pomarzyć o przewadze, jaką miał Mercedes.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się