Wyścig na torze w Dżuddzie przez pierwszych 10 okrążeń nie przynosił żadnych sensacyjnych rozstrzygnięć i zaczynał przypominać to co działo się podczas pierwszego wyścigu w Azerbejdżanie - do czasu wypadku Micka Schumachera...

Niemiec wypadł w zakręcie numer 22, dokładnie tym samym co podczas piątkowych treningów przygodę zaliczył Charles Leclerc. Kierowca samodzielnie opuścił wrak auta, a na padoku zawrzało kolejnymi kontrowersjami.

Jadący na dwóch pierwszych pozycjach kierowcy Mercedesa wykorzystali neutralizację do zmiany opon na twarde, oddając tym samym prowadzenie zajmującemu w momencie wypadku Schumachera trzecie miejsce, Verstappenowi.

Gdy wydawało się, że Mercedesa zaczyna mieć potężną przewagę nad Red Bullem, po kilku okrążeniach za samochodem bezpieczeństwa FIA podjęła jednak decyzję o przerwaniu wyścigu czerwoną flagą.

W myśl zmienionych jakiś czas temu przepisów oznaczało to nie mniej, nie więcej, że wszyscy kierowcy otrzymają możliwość darmowej zmiany ogumienia.

Sprytne zagranie Mercedesa, który chwilę wcześniej postawił zmienić koła w obu swoich bolidach, nagle obróciło się przeciwko niemu.

Max Verstappen zyskał bowiem za darmo dwie pozycje, a na dodatek dysponuje świeżym kompletem opon.

Aktualizacja 1. Wznowienie wyścigu nie było już tak spokojne jak pierwszy start. Kierowcy ruszyli z pól startowych. Lewis Hamilton wyprzedził przed pierwszym zakrętem Maksa Verstappena, ale w pierwszym zakręcie stało się to co w tym roku było już kilka razy przerabiane. Max wyjechał poza tor i za wszelką cenę nie chciał puścić Hamiltona, co skrzętnie wykorzystał Esteban Ocon, wskakując na drugie miejsce. Chwilę później doszło do potężnego wypadku Pereza, Mazepina i Russella, a FIA nie czekała i ponownie przerwała wyścig. Cała trójka wycofała się z rywalizacji, co może okazać się kosztowne dla Red Bulla w kwestii walki o tytuł w klasyfikacji konstruktorów.