Po dwóch latach posuchy jakiej Fernando Alonso pod względem wewnątrzzespołowej rywalizacji doświadczył w Renault, w tym roku przyszedł czas na konfrontację z powracającym po rehabilitacji Felipe Massą – wicemistrzem z sezonu 2008.
Hiszpan wyraźnie pokonał Brazylijczyka, wygrywając pojedynek w kwalifikacjach aż piętnastokrotnie. Ostatecznie, 29-latek z São Paulo stracił do partnera aż 108 punktów i cztery pozycje w klasyfikacji kierowców.„To prawdopodobnie największa różnica jaka kiedykolwiek dzieliła mnie od zespołowego partnera” - mówił tegoroczny wicemistrz dla hiszpańskiego radia Onda Cero. „Cieszę się również ze względu na wyniki z poprzednich lat. Mój poziom jazdy jest teraz lepszy niż kiedykolwiek – mam nadzieję, że uda mi się go utrzymać w przyszłym roku”.
Kierowca Ferrari, który przed startem finałowego Grand Prix liderował w klasyfikacji, przyznał, że mimo ostatecznego niepowodzenia, pierwszy sezon w barwach Ferrari można zaliczyć do wyjątkowo udanych. Trzeba jednak zaznaczyć, że bardziej owocny debiut za sterami bolidu z Maranello zaliczył Kimi Raikkonen, który w 2007 roku zgarnął tytuł sprzed nosa ówczesnych kierowców McLarena, czyli Lewisa Hamiltona oraz właśnie Fernando Alonso.
„Przez kilka pierwszych dni myśli się tylko o wyścigu. Potem zaczynasz skupiać się na następnym celu. W każdym razie, bilans po moim pierwszym sezonie w Ferrari jest nie do pobicia. W sezonie 2009 tylko raz stanąłem na podium, a Ferrari dysponowało zaledwie przeciętnym samochodem, który nie był zbyt konkurencyjny”.
„W tym sezonie zaczęliśmy dość mocno w pierwszym wyścigu, wygraliśmy pięć Grand Prix i zebraliśmy sporą liczbę punktów. Wszystko poszło lepiej niż przewidywaliśmy” - podkreślał wicemistrz. „To był dla mnie wspaniały sezon”.
02.12.2010 21:32
0
30. beltzaboob - niestety z wszystkich wypowiedzi Alonso, które mnie udało się odnaleźć - jest tylko wzmianka o najlepszym bolidzie, jakim kiedykolwiek dysponował, plus jeszcze kilka o : najlepszych technikach na świecie oraz mechanikach z jakimi do tej pory współpracował. Wszystko to oczywiście odnalazł dopiero w Ferrari. I chociaż wiem, iż to głównie PR nastawione na chęć przypodobania się szefom ( głównie Montezemolo ) oraz tifosi ... To jednak uważam, że tego typu wypowiedzi, które powinno się mówić pod koniec kariery w danym zespole, a nie na początku współpracy raczej nie przysparzają Hiszpanowi sympatii zwykłych kibiców F1. Tym bardziej, że już po tym pierwszym sezonie widać, że jednak obecne Ferrari, to nie ten sam team co za czasów Todta i trochę im jednak brakuje do dawnej formy ... Ale, oczywiście poszukam lepszego ( bardziej szczegółowego ) źródła informacji ;-). Pozdrawiam :-)
02.12.2010 22:30
0
35. Xabi89 - jeśli chodzi o tempo wyścigowe, to zgoda. Pod tym względem z Red Bullami faktycznie nikt nie mógł się w tym sezonie równać. Chociaż trzeba przyznać, że Ferrari było znacznie mniej awaryjne ( niż RBR ) i to co tracili w kwalifikacjach w większości mogli odzyskać w wyścigach ( dwa zwycięstwa Alonso, to przecież przez odpadnięcia Sebastiana ). Fernando na słabszy bolid nie zgania, to raczej ja chciałam zaznaczyć, że kilka solidnych punktów uciekło Hiszpanowi tylko przez własne błędy. Jednak nie rozumię dlaczego wspomniał o F60. Raz, nie jeździł tamtym bolidem, więc raczej nie powinien się wypowiadać na jego temat. A dwa, zeszłoroczny model nie był rozwijany od GP Węgier ( dość wcześnie zaprzestano nad nim prac ) na korzyść tego sezonu. Czyli Alonso był w znacznie lepszej sytuacji niż zeszłoroczni kierowcy Ferrari ... Co do tego, że dla Kimiego również jego pierwszy sezon w ekipie z Maranello był najlepszy ..., to chyba żadnych watpliwości nie ma, iż tak właśnie było ;-). Myślę, że Massa do czasu GP Niemiec faktycznie jeździł z takim nastawieniem jak napisałeś - muszę zdobyć MŚ. Jednak po tym wyścigu, kiedy stało się jasne, że jeśli będzie przed Fernando, to i tak musi jemu pomóc, a w zespole już wytypowano pretendenta na mistrza ..., po prostu stracił motywacje do walki i ( to już moje osobiste odczucie ) pomimo tych wszystkich oficjalnych zapewnień o chęci pomocy Hiszpanowi, wcale nie miał takiej ochoty. Wygodniej było Felipe trzymać się jak najdalej od drugiego bolidu Ferrari. Zresztą Massa w drugiej połowie sezonu miał eż trochę pecha - silnik w Singapurze, kolizja z Pietrowem, czy źle założona opona w Brazylii ... I już dodatkowo, w Red Bull Webber mógł oficjalnie demonstrować co myśli o faworyzowaniu Vettela, ale w Ferrari z ich nastawieniem " zespół jest najważniejszy " coś takiego raczej by nie przeszło ...
02.12.2010 22:32
0
* kolizja nie z Pietrowem, ale z Liuzzim w Japonii
03.12.2010 00:32
0
37. elin - Wiesz, może i nie jeździł F60, ale tak jak każdy przeciętny obserwator F1 jest w stanie ocenić, na jakim mniej więcej poziomie znajdował się ten bolid. To fakt, że Alonso był w znacznie lepszej sytuacji niż zeszłoroczni kierowcy Ferrari, ale tak to już w Formule jest, że osiągnięcia kierowcy w dużej mierze zależne są od bolidu i zawsze będzie problem z oceną czy kierowca X czy też może kierowca Y - biorąc pod uwagę wszelkiego rodzaju okoliczności takie jak poziom konkurencji, awaryjność bolidu, błędy własne i teamu i.t.p. - bardziej zasługuje na miano tego, który zasługuje na największe uznanie. Jeżeli chodzi o Massę to Ferrari mogło w tym pamiętnym GP popełnić kolosalny błąd. Bo być może zmotywowany Felipe byłby w stanie zabrać więcej pkt rywalom Alonso niż te 7, które Fernando dostał dzięki temu manewrowi. Jednak tego, czy Felipe nie dał rady w drugiej połowie sezonu bo stracił motywację, czy też po prostu zabrakło mu umiejętności by utrzymać tempo Fernando prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy Musimy natomiast zwrócić uwagę na sytuację jaka się wówczas wytworzyła w obu klasyfikacjach. Fernando mając 98 pkt na koncie tracił do lidera (wówczas Hamilton) 47 pkt. Jeszcze gorzej wyglądała pozycja Massy - przy 67 oczkach na koncie miał aż 78 do odrobienia. W klasyfikacji konstruktorów trzecie Ferrari traciło więcej pkt (84) do drugiego wówczas RBR, niż miało przewagi (39) nad czwartym Mercedesem. Najogólniej rzecz biorąc - położenie "czerwonych" było dramatyczne i to był ostatni dzwonek do tego, by wrócić do walki o choć jeden mistrzowski tytuł. W samym wyścigu Fernando doganiał Felipe. Podjął jedną nieudaną próbę ataku, ale kwestią czasu była kolejna i Ferrari miało do wyboru - rozegrać tę walkę przez TR, lub ryzykować blamaż jaki oglądaliśmy w wykonaniu RedBulla w Turcji. Myślę że to właśnie nie najlepsza sytuacja ekipy była przyczyną tej desperackiej decyzji. I naprawdę trudno porównywać sytuację statusu kierowców w RBR i Ferrari, gdy ci pierwsi przez cały sezon byli w czubie wyścigu o oba mistrzostwa, podczas gdy ci drudzy - bliscy odpadnięcia. Jest niestety wielce prawdopodobne, że SF odpuściłoby ten sezon już po GP Niemiec, gdyby między Alonso i Massą doszło do kolizji wykluczającej ich z wyścigu. Wracając na koniec do tematu Kimiego - w tym znaczeniu to ja również nie mam wątpliwości ;). Tylko że wówczas jestem skłonny założyć, że dla Alonso ten pierwszy sezon był najgorszy ;)). Pozdrawiam i dobrej nocy/dzień dobry ;)
03.12.2010 19:28
0
"33" Tylko jedno mnie zabolało :( KIBOLSTWO . Kiedyś jedna osoba (choć wolałbym aby takie coś mówić drugiej osobie tak z jajami na żywo i znając ową choć troszkę) nazwała mnie tutaj świrem i pieprzonym kibolem. Cały czas szukam uzasadnienia takiego stanu rzeczy.Nie kapuję. Także pozdrawiam.
03.12.2010 19:47
0
"33" No to może jeszcze to ignorowanie i gdzie napisałem że balans... itd.
03.12.2010 23:38
0
39. Xabi89 - teraz, kiedy jest już po sezonie, to z całą pewnością można powiedzieć, że w GP Niemiec Ferrari popełniło błąd : - Alonso i tak tytułu nie zdobył ( i to chyba przez jeden z najbardziej amatorskich ( taktycznych ) błędów, który Ferrari mogło popełnić w Abu Zabi. A który jest tym gorszy, że w wykonaniu zespołu z tak wielkimi tradycjami w F1 ) - trzecie miejsce w konstruktorach i tak by wywalczyli. Mercedes został daleko w tyle. Dodatkowo Niemcy, to był dopiero 11 wyścig sezonu i jeszcze wiele mogło się zdarzyć ... Jak dla mnie, zdecydowanie za wcześnie zastosowali TO. Tym bardziej, że cała walka o pozycje między Felipe, a Fernando wcale nie musiała się zakończyć jak w przypadku Red Bulli w Turcji ... Mogło być jak McLaren w Turcji, czyli - potrafisz ( czysto ) wyprzedzić swojego zespołowego kolegę, to zrób to, jeśli się nie uda pozostań na swoim miejscu ;-). Fernando jest przecież jednym z najlepszych kierowców, więc chyba można po nim oczekiwać czegoś więcej, niż tylko informowanie ( narzekanie ) przez radio swojemu inżynierowi wyścigowemu - " to bez sensu, przecież jestem szybszy ", co miało miejsce po tej pierwszej nieudanej próbie wyprzedzenia Massy ... Chociaż tak jak napisałeś, w tamtym momencie ciężko było ocenić, jak postąpić właściwie. A co do Massy i powodów jego słabej formy, to również się zgadzam, możemy się tylko zastanawiać ... I kto wie, może kiedyś faktycznie się okaże, że ten pierwszy sezon Alonso w Ferrari był nie tym wspaniałym, a tym najgorszym ;-)). Kimi i Ferrari, to już historia skończona ( wszystko wiemy ), a Fernando ( według jego ostatnich deklaracji ) planuje pozostać z zespołem z Maranello ok. 10 lat ..., więc zobaczymy jak dalej potoczy się ta współpraca ;-). Pozdrawiam i miłego weekendu :-)
04.12.2010 11:18
0
@Jaro75 - przepraszam. Za ostro wyszło. Poniosła mnie forma, nie dopilnowałem treści i nieodpowiednio rozłożyłem akcenty. Napisałem, że "doceniam wiedzę i zapał". Kibolstwo nie jest w moim słowniku nacechowane tak pejoratywnie, jak w twoim, nie traktuj tego jako inwektywy, bo w zamiarze nią nie było. Apelowałem tylko o bardziej odpowiednią formę, w jakiej formułujesz swoje sądy, bo w potocznej rozmowie face to face Twoich słów bronisz Ty, a pismo musi się bronić samo. Powiem tak. To, w jaki sposób napisałeś o Alo całkowicie deprecjonuje wyrażony przez Ciebie pogląd, do którego masz prawo. Sugerowałem, że używasz kibolskiego języka, co nie znaczy, że mam Cię za kibola w potocznym tego słowa znaczeniu.. Wyszło ch...owo, za co przepraszam. Co do R.K. niepotrzebnie ruszyłem temat. Skoro się stało doprecyzuję: patrzenie na F1 przez pryzmat R.K. ma charakter tymczasowy i reduktywny. Bo co będzie, jak Polak skończy karierę. Wycofasz się z tego forum - głupio by było. I szkoda. A teraz cytat z Ciebie w ramach przypomnienia: Temat: Kubica: musimy uwzględnić zmianę temperatury toru. 12,11,2010 Napisałeś "9" Tyle pisania i po co ??! Pogadaj lepiej z Robertem albo z fachowcem z pierwszej półki F1 co robi zle a co dobrze zanim będziesz takie poematy wysypywać. Robert jest niesamowitym kierowcą i wielu najwybitniejszych osobistości już dawno temu to potwierdziło !! Bolid którym dysponuje jest daleko za jego umiejętnościami.Nie ma co już filozofować :) Pozdrowienia dla FANÓW ROBSA :)) " Twoje Słowa, kolego, czy nie tak? Pozdr. @elin - F1 Raceing z Alo na okładce. Kwietniowy albo majowy. Proszony o doprecyzowanie tego Pr-owskiego bełkotu wskazał wyraźnie na balans. PR nie traktujemy poważnie, tym bardziej tego z początku sezonu. Warto oddzielić ziarna od plew. Sor, że tak złośliwie wyszło z tymi źródłami.;) Pozdr!
04.12.2010 11:44
0
Czy ktoś mi morze zarzucić, że oceniam nieobiektywnie umiejętności i poziom kierowców??? Nie podważam talentu Alonso, możliwe, że jest najlepszym kierowcą w stawce. Ja tylko podważem jego "mistrzowski charakter" ktoś kto chodzi z głową wyniosła, znaczy, że ma większe mniemanie o sobie, uważa że jest lepszy od innych! A prawda jest taka, że nawet ten talent nie jest jego zasługą, bo dał mu go Bóg. W bibli jest napisane: kto się wywyższa będzie poniżony i mówi to sam Pan, Alonso nie jest wyjątkiem. To że ktoś go uwielbia to jest tylko problem jego, bo brakuje mu oceny obiektywnej, bo jak coś źle zrobi to winę zwala się na innych. Przytoczę tylko jedno porównanie. Jak Massa skończył sezon 2008 a jak Alonso 2010.??? Massa ze łzami w oczach podziękował fanom i pogratulował Hamiltonowi, mimo ich nieraz nieciekawych relacjij, powiedział, że zasłużył na mistrzostwo. Alonso po wyścigu w Abu Dhabi pierwszą rzeczą jaką zrobił to wygrażał Pietrovovi i narzekał na niego. Ludzie popatrzcie obiektywnie, to jest mistrzowski charakter...? Tyko mi tu nie opowiadajcie zaś we świat, jak ja to nieobiektywnie patrze i że sam mam bufonowaty ideał. Poza tym gdyby była taka różnica między Alonso i Massą w umiejętnościach to ten drugi nigdy by w czołówce nie jeżdził i nie wygrywał i nie był w ferrari, to są dziesiąte części sekundy. I jeszcze dodam, że moje ideały są oparte na biblijnych, chrześcijańskich wartościach ogólnie przyjętych. Może wy macie inne.... To do tam jednego gościa co się tak rzucał, i chyba xabiego, Przeczytajcie to mądrze a nie z nienawiścią!!!
04.12.2010 14:56
0
elin: "I kto wie, może kiedyś faktycznie się okaże, że ten pierwszy sezon Alonso w Ferrari był nie tym wspaniałym, a tym najgorszym ;-)). Kimi i Ferrari, to już historia skończona ( wszystko wiemy ), a Fernando ( według jego ostatnich deklaracji ) planuje pozostać z zespołem z Maranello ok. 10 lat ..., więc zobaczymy jak dalej potoczy się ta współpraca ;-)." Kiedyś mówił, że po trzecim tytule odejdzie. Teraz mówi, że jeszcze 10 lat się ścigać będzie. Więc jeśli założyć, że nie jest idiotą i nie zaprzecza sam sobie, to ja znam wynik tego jego ścigania. :D
04.12.2010 16:51
0
"43" Ok :) Powiedzmy że jest remis w tym starciu haha :)) Wiesz ,co do Alonso to chodziło mi o ostatni wyścig w którym to poproszono Go o to aby użył całego swojego talentu w celu wyprzedzenia Pietrova.Wtedy troszkę tego czegoś zabrakło.Wydaje mi się jednak że oczywiście łatwo mówić to z naszego punktu widzenia i siedzenia ale nie wiem czy nie powinien był wtedy docisnąć agresywniej.Motywacje miał niesamowicie wielką w postaci mistrzostwa więc powinien chyba zaryzykować nawet uszkodzenie bolidu gdyby się nie udało.Może wtedy Rosjanin troszkę by odpuścił bo nie sądzę aby w ostatnim wyścigu sezonu chciał kolejnego "strzału".No ale wyszło jak wyszło.Reasumując uważam Alonso za bardzo dobrego zawodnika ale nie tak oddanemu temu co robi jak RK :) Nie wiem dlaczego tak bardzo jestem za Robsem.W końcu mamy wielu sportowców którzy odnoszą sukcesy ale... Jedyne co mi do głowy przychodzi dlaczego tak jest z moją osobą (zaślepienie -:)) ) to widzenie w osobie Roberta mojego idola jedynego w życiu Ayrtona Sennę. Nie wiem ,może przesadzam,może Robert by mnie wyśmiał gdyby to czytał ale ja widzę "prawie" takiego samego człowieka w Robercie jakim był Ayrton. Podejście do wyścigów,pasja temu towarzysząca,charakter,unikanie tego całego szumu który towarzyszy temu całemu cyrkowi... i wiele innych szczegółów.W sumie i jeden i drugi urodził się tylko po to aby się ścigać i kompletnie nic więcej. W latach 80-tych Senna stał się dla mnie tak bliski że prawie płakałem przy jego niepowodzeniach.Oczywiście teraz nie płaczę bo już jestem większy ale chodzi mi o siłę z jaką byłem związany z Ayrtonem.Może to kogoś śmieszyć ale łatwiej będzie zrozumieć komuś "moje stanie za Robertem murem" choć nie zaprzeczam widziałem błędy u jednego widzę (czasami) u drugiego. Podsumowując moje wywody można powiedzieć ze nie jest to zależne ode mnie :) Poczułem to coś widząc Ayrtona i to samo widząc Roberta. Jeszcze co to tej kwestii że przestanę być fanem F1 to tak szczerze mówiąc byłem nim w latach 1988 - 01.05.1994 i jestem znowu od 2006 roku a dokładnie od Węgier 06.Okres pomiędzy tymi okresami był dla mnie powiedzmy taki bezpłciowy.Nie żebym nic już nie oglądał i nie czytał ale to było tak jak drugi plan. Więc bardzo możliwe że po odejściu Roberta moje przygoda z F1 się skończy.Lubię ten sport ale bardziej jestem fanem osoby w postaci Roberta a prędzej Ayrtona. Pozdrawiam. Jarek
04.12.2010 18:28
0
30. beltzaboob - oprócz złożenia zasłużonych gratulacji, nie jestem Alonso niczego winna. Pojedzie dobrze, nie macha w wyścigu kierowcom bynajmniej nie na powitanie, należy się jemu pochwała - nie mam podstaw do żadnej negatywnej krytyki. Pojedzie słabiej - mam prawo wyrazić niepozytywną krytykę pod jego adresem, niezależnie jak się przedstawia moja skala sympatii do tej persony. Jeśli mój IDOL jest bufonem spersonalizowanym, to Alonso jest pod tym względem jego godnym następcą :))) Początek mojej niechęci do Hiszpana datuje się na rok 2007 i jeśli ktoś mi nie wierzy i podejrzewa, że zrodziła się z powodu detronizacji Schumachera i nastapiła wcześniej, jest w błędzie. Nigdy nie kwestionuję alonsowego talentu, jest jednym z najlepszych kierowców F1. Możliwe, że powyższe słowa Alonso są wyjęty z kontekstu, ta się często zdarza na polskich portalach. Jeśli więc dysponujesz pełną, oryginalną wersją jego wypowiedzi, to proszę o cytat lub link'a. Takie cechy jak: bufonowatość, oschłość, egoizm, cynizm i brak szacunku dla rywali dostrzegłam w Alonso już dawno. Jeśli ktoś ich nadal nie widzi (lub nie chce), to nie jest to mój problem. Skoro zwracamy uwagę na negatywne cechy charakteru Schumachera, dostrzegajmy także negatywy u Fernanda. Miło widzieć/czytać, że coraz więcej osób otwiera oczy i przekonuje się jakim buraczkiem jest nasz Alonso (tylko tutaj pod tym względem sporo userów jest pod tym względem (celowo?) "zakonserwowanych" i nie zmienia swojej opinii). pozdrawiam :)
04.12.2010 21:13
0
43. beltzaboob - wypowiedzi PR nie traktuję poważnie. Jednak, jeśli jakiś kierowca zdecydowanie przesadza w ilości tego typu wypowiedzi. Dodatkowo, już drugi raz popełnia ten sam " błąd ", to czasem zdarza mi się jemu coś takiego " wypomnieć " ;-). A Alonso przed przejściem do McLarena mówił praktycznie to samo, co przed przejściem do Ferrari ... A jak tamta współpraca się zakończyła, wszyscy pamiętamy - rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała te wszystkie komplementy pod adresem zespołu z Woking. Wzmianki o źródłach nie odebrałam jako złośliwości. Mam ten numer " F1 Racing ", więc doczytam ... ;-). Pozdr. 45. McLfan - no nie wiem ..., trzeba jednak brać pod uwagę, że Alonso : - dość często zmienia zdanie - znów może się " obrazić " na zespół i odejść ..., chociaż już nie ma zbyt wielu możliwości na kolejny " wymarzony team " ;-)
07.12.2010 11:00
0
@Jarek - 1-1, ok :))) Co do Twojego stosunku do Roberta i Ayertona czytałem wcześniej, stąd pełne zrozumienie i powyższe przeprosiny. Ująłeś mnie tym , nie ukrywam. Wiem, jak odróżnić prawdziwego fana F1 od "sezonowych zbieraczy runa leśnego". Czyli szorstka przyjaźń;). Pozdrowionka! @elin - myślałem, że tak to odebrałaś. Czasem moje posty jakoś niezamierzenie ociekaja żułcią, a niechciałbym być odebrany jako nadęty bufon. Pozdr! @Marti - w sumie zgoda. Cechą wielkich kierowców jest pewna przyrodzona bufonowatość i skłonność do dążenia po trupach do celu. Taki sport. Mój ulubieniec nazywany był arogantem z Bogoty i zachowywał się niejednokrotnie jak megaburak, co do teraz nie zmieniło mojego stosunku do niego. Tak chciałem tylko kij w mrowisko włożyć. Trochę bez sensu, przyznam.... Pozdrawiam!
09.12.2010 15:00
0
:48" Ok :)) Pozdrawiam.
09.12.2010 15:01
0
Ach ,miało być "49" :)
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się