Verstappen najszybszy na dwie godziny przed sesją kwalifikacyjną

Pogoda w okolicy toru Suzuka w sobotę uległa poprawie. Cały czas było bardzo ciepło, ale w odróżnieniu do piątkowych zmagań również słonecznie.

Temperatura powietrza wynosiła 28 stopni Celsjusza, a promienie słońca rozgrzały nawierzchnię toru do przeszło 40 stopni Celsjusza, co nie pomagało zespołom w zmaganiu się z dużą degradacją ogumienia na tym torze.

Większość stawki zgodnie przystąpiło w sobotę rano do sprawdzania swoich bolidów na miękkiej oponie. Inne niż czerwone opony wybrało zaledwie trzech kierowców- obaj zawodnicy AlphaTauri, którzy opuścili swoje garaże na średnich oponach oraz Lance Stroll, który sprawdzał twardą oponę.

Reszta stawki jak już wspomnieliśmy jeździła na miękkich oponach i od razu najlepszy czas ponownie wykręcił Max Verstappen. Po pierwszych przejazdach obraz sił w stawce przypominał to co działo się podczas wczorajszych treningów. Za Verstappenem ze stratą 0,2 sekundy uplasował się początkowo Lando Norris z McLarena, a dopiero trzeci był Charles Leclerc z Ferrari.

Na 20 minut przed końcem sesji kierowcy zaczęli zakładać świeże komplety miękkich opon i na czoło stawki wysunęli się dwa McLareny - Norris przed Piastrim.

Po przejazdach Red Bulla i Ferrari sytuacja powróciła do "normalności" o tyle, że na prowadzenie powrócił Max Verstappen. Holender sesję zakończył z przewagą prawie ćwierć sekundy nad kierowcami McLarena.

Zawodnicy Ferrari na cieplejszym torze na drugim komplecie opon stracili do lidera przeszło 0,7 sekundy, dając się jeszcze nieznacznie wyprzedzić Sergio Perezowi.

Na kolejnych miejscach uplasowali się kierowcy Mercedesa i Fernando Alonso, a czołową dziesiątkę zamykał Zhou Guanyu. Drugi kierowca Alfy Romeo, Valtteri Bottas, był 11.

Trzeci trening nie wyszedł za bardzo zawodnikom AlphaTauri. Tsunoda był 14., a Lawson 17. Słabiej wypadł również Alex Albon, który wraz z Lancem Strollem i Pierrem Gaslym zamykał stawkę.

Trzecia sesja treningowa przebiegła bez większych incydentów, ale kierowcy tradycyjnie już mieli spore trudności w utrzymaniu toru jazdy w trudnych zakrętach Degnera. Swoje przygody przeżywali tam zarówno obaj kierowcy Ferrari, jak i sam Fernando Alonso.

Szczęśliwie jednak wszystkim udało się uniknąć wypadnięcia z toru i mocniejszego uszkodzenia swoich bolidów.