Kierowcy murem stanęli w obronie Gasly'ego po GP Japonii
Kierowcy Formuły 1 murem stanęli w obronie Pierre'a Gasly'ego, który po swoim głośnym narzekaniu na traktor znajdujący się na torze został wzięty pod lupę sędziowską i przykładnie ukarany za zbyt szybką jazdę pod czerwoną flagą.GP Japonii rozegrane zostało przy obfitych opadach deszczu i już na pierwszym okrążeniu doszło do kilku incydentów, z których ten najgroźniejszy dotyczył Carlosa Sainza, który po wyjściu z nawrotu stracił panowanie nad bolidem i uderzył w bandę.
Samochód bezpieczeństwa pojawił się więc na torze już pod koniec pierwszego okrążenia, a na drugim kółku wywieszona została czerwona flaga.
Pierre Gasly mijając po raz pierwszy miejsce wypadku Carlosa Sainz najechał na fragment banneru reklamowego, który utknął na jego nosie. Po zjeździe do boksów i wymienianie uszkodzonego elementu Francuz zaczął odrabiać straty, jadąc zdecydowanie szybciej niż jego konkurenci za samochodem bezpieczeństwa.
Mijając po raz drugi miejsce wypadku Sainza Gasly z dużą prędkością minął traktor, który miał za zadanie usunięcie wraku z toru. Zawodnik AlphaTauri nie krył swojego wzburzenia i domagał się od FIA wyjaśnień tego zajścia.
Federacja w lakonicznym komunikacie potwierdziła iż po narzekaniu ze strony wielu kierowców odnotowała incydent i przyjrzy się jak temu jak można poprawić procedury, aby takie sytuacje więcej nie miały miejsca.
To jednak nie zakończyło sprawy, gdyż sędziowie wyścigu wezwali do siebie Gasly'ego, aby ten wytłumaczył się ze zbyt szybkiej jazdy przy czerwonej fladze.
Takie przewinienie zawsze traktowane jest poważnie, a sędziowie podkreślili, że zawodnik AlphaTauri grubo przekraczał prędkość 200 km/h goniąc stawkę i nałożyli na niego po wyścigu karę drive-through, która został zamieniona zgodnie z regulaminem na karne 20 sekund.
Sankcja ta niewiele zmieniła w sytuacji Francuza, gdyż ten na metę wjechał 17., a kara z strony sędziów zepchnęła go 18. miejsce.
"Po minięciu miejsca wypadku, bolid numer 10 przy czerwonej fladze, jechał wielokrotnie z prędkością przekraczającą 200 km/h, a w jednym miejscu osiągnął nawet 251 km/h" pisali sędziowie w swoim raporcie.
"Kierowca przyznał, że rozumie iż na torze mogli być porządkowi lub inne przeszkody i potwierdził, że jechał zbyt szybko w takich warunkach."
W obronie zawodnika natychmiast stanęli jego koledzy z toru, którzy podkreślali, że szybka jazda w deszczu ma swoje uzasadnienie i czasami potrafi być bezpieczniejsza niż powolna, gdyż wtedy temperatura ogumienia szybko spada i traci się przyczepność.
"W pełni popieram Pierre'a" mówił Fernando Alonso, który w tym roku niejednokrotnie krytykował sędziów zawodów. "To my jesteśmy w bolidzie, wiemy z jaką jedziemy prędkością i wiemy kiedy mamy sprawy pod kontrolą."
"To czego się nie spodziewamy, to zobaczyć traktor na torze i nie można za to winić Pierre'a."
George Russell wyjawił z kolei, że przy typowej wirtualnej neutralizacji kierowcy zawsze zwalniają i przyspieszają.
"Nie ma przepisu, który mówi jak szybo można jechać" wskazywał pytany przez serwis Motorsport.com. "Trzeba respektować wskazanie różnicy czasu VSC, ale gdy jedziesz 10 sekund za wolno w stosunku do delty, masz prawo przyspieszyć, aby zniwelować ją do zera."
"Tak waśnie postępują kierowcy, gdyż to jedyny sposób na rozgrzanie opon- zrobić pozytywną deltę i potem pojechać nieco szybciej, aby dostarczyć oponom trochę energii."
"Mówi się, że jechał z prędkością 250 km/h. Ludzie chyba zapominają, że te bolidy jadą 330 km/h. 250 km/h w naszym świecie to nie jest duża prędkość."
Daniel Ricciardo i Nicholas Latiffi podkreślili jak trudno jest jechać z małymi prędkościami po mokrym torze.
"Bolidy nie są wcale bezpieczniejsze, gdy jadą wolniej w takich warunkach, gdyż tracimy temperaturę opon" mówił Australijczyk.
Kanadyjczyk dodał z kolei: "Nawet przy prędkości za samochodem bezpieczeństwa jesteśmy na limicie przyczepności, gdyż te opony nie są dobre na deszcz. Te bolidy nie zostały stworzone do wolnej jazdy."
komentarze
1. turismo
Przyznam że jestem lekko zaszokowany. Wiadomo, traktor na torze to nie jest nic dobrego.
Ale do cholery, nawet gdyby tam nie było traktora, to stał tam rozbity bolid Ferrari na skraju toru. Z tą prędkością równie dobrze mógł wjechać we wrak.
Nie rozumiem jak w tej sytuacji można bronić kierowcę. Nie możesz jechać w deszczu, przy SC, przy podwójnych flagach przez miejsce wypadku 250km/h. To głupie i nieodpowiedzialne. I nie ważne czy traktor tam był czy nie - bo tak czy siak mogło się to skończyć tragedią.
2. devious
"W pełni popieram Pierre'a" mówił Fernando Alonso, który w tym roku niejednokrotnie krytykował sędziów zawodów. "To my jesteśmy w bolidzie, wiemy z jaką jedziemy prędkością i wiemy kiedy mamy sprawy pod kontrolą."
"Mówi się, że jechał z prędkością 250 km/h. Ludzie chyba zapominają, że te bolidy jadą 330 km/h. 250 km/h w naszym świecie to nie jest duża prędkość."
Co za bełkot Fernando, Bianchi jechał 220 - w momencie uderzenia, czyli wczesnie pewnie tez ponad 250 - i się zabił - na własne życzenie właśnie. Oczywiście jakby nie było tam traktora, to by przeżył. Ale tak samo przeżyłby, jakby nie jechał 250 przy podwójnej żółtej fladze w miejscu wypadku innego kierowcy.
Wszyscy oczywiście mówią, że Bianchi zginął przez traktor i brak czerwonej flagi, a ja twierdzę, że zginął też przez swoją brawurę i bezmyślność. Oczywiście oficjalnie tak nikt nie powie, bo o zmarłych nie można mówić źle. Ale takie są fakty.
Tak samo psychopaci na motocyklach zawsze winią kierowców i te gówniane naklejki "patrz w lusterka, motocykle są wszędzie". A może właśnie nie powinny być wszędzie, wyprzedzać Cię z prawej i lewej zygazując pomiędzy autami 200 km/h? Ja zwracam dużą uwagę na motocyklistów i zawsze robię im miejsce, ale czasem i tak mnie potrafią zaskoczyć, po prostu "chowają się w martwych punktach" i nagle wyskakują w ost. chwili. Nie biorą pod uwagę, że kierowca nie będzie jechał patrząc 100% w lusterka (bo musi też patrzeć do przodu) a lusterka mają swoje ograniczenia też. Sam jeżdżę szybko, bardzo szybko ale nie mam do nikogo pretensji, jak zajedzie mi drogę i zawsze zakładam, że ktoś po prostu mój mnie nie widzieć albo nie spodziewac się, że ktoś leci autem 2x szybciej niż wskazuje limit :) I dotąd 20 lat bez kolizji i tylko jeden mandat w życiu, gdzie się Policja pięknie przyczaiła w zupełnie irracjonalnym miejscu (powodując wieksze zagrożenie ode mnie, bo policjant wbiegał przez kilka pasów powodując gwałtowne hamowanie kilkunastu aut, bohater :)))
Analogicznie teraz kierowcy F1 mają wielki ból dupska o traktor - którego tam faktycznie nie powinno być - a już zupełnie bezmyślna i głupa jazda Gasly'ego jest wg. nich OK.
Powtórzę: Bianchi tak samo kozaczył jak Gasly i skończył w grobie. Kierowcy doskonale wiedzą, gdzie wydarzyl się wypadek i zarówno Gasly jak i Bianchi "przelatywali" obok miejsc wypadku z idiotyczną prędkością. I może dla Alonso 250 to mało, ale tyle wystarczyło, by zabić Bianchiego i tyle samo wystarczyłoby, by zrobić krzywdę porządkowemu, który wręcz odskakiwał od bolidu Sainza jak "przelatywał" tam Gasly.
Więc kara wg. mnie nawet była zbyt łagodna. FIA mam nadzieje wyciągnie wnioski i następnym razem dźwig poczeka aż bolidy zjadą z toru, zaś kierowcy dostaną nowe wytyczne, być może trzeba wprowadzić w miejscu wypadku "strefę ograniczonej prędkości" gdzie np. kierowca nie może przekraczać 150 km/h. Oczywiście temperatura opon wtedy spadnie, ale będą mieli resztę toru, by trochę przyspieszyć i tam je podgrzać.
3. mancins
A masz gdzieś napisane, że to w tym miejscu przekroczył ta prędkość? Równie dobrze mógł być w tedy po drugiej stronie toru.
4. slawbo
@3 "Po minięciu miejsca wypadku, bolid numer 10 przy czerwonej fladze, jechał wielokrotnie z prędkością przekraczającą 200 km/h, a w jednym miejscu osiągnął nawet 251 km/h" pisali sędziowie w swoim raporcie.|
Z tego zdania wynika, że ponad 200 jechał PO minięciu miejsca wypadku.
Więc wychodzi na to, że nadmierna prędkość Gasly'ego oraz traktor Gasly'ego nie spotkały się w tym samym miejscu i czasie.
5. Orlo
@devious
Chyba nie przeczytałeś uważnie artykułu. Kierowcy muszą jechać szybciej przynajmniej w niektórych częściach toru, by zwłaszcza w deszczu, utrzymać optymalną temperaturę opon. Mówiąc krótko: wolniej nie zawsze znaczy bezpieczniej.
A czerwoną flagę ogłoszono ledwie moment przed tym jak Gasly mijał traktor. Więc mógł jej nie zauważyć.
Jak dla mnie to FIA wie, że spierdzielili sprawę, a kara dla Gasly'ego to próba odwrócenia kota ogonem.
Zresztą, czy ja albo Ty jeździmy w F1? Nie. Dlatego myślę, że ludzie którzy to robią, wiedzą lepiej od nas. A oni "murem stanęli w obronie Gasly'ego".
6. hubertusss
Nie wiem czy bronili go słusznie czy nie. Każdy ma jakieś argumenty. Ale widać jedno. Kierowcy mają dość fuszerek przy sędziowaniu podejmowaniu decyzji w kontekście tego co się dzieje na torze. I zaczynają się stawiać. FIA musi trzymać ich w ryzach bo jest jedną i nie podzielną władzą i się o tę władze, stołki i jej nienaruszalność boi.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz