Perez zakończyłby karierę w F1, gdyby nie dostał szansy od Red Bulla
Kierowca z Guadalajary postanowił powspominać zeszłoroczne domowe Grand Prix, podczas którego wywalczył miejsce na podium. Przy okazji "Checo" wyjawił, że gdyby nie otrzymał propozycji angażu w Red Bullu, prawdopodobnie zakończyłby karierę w F1 po sezonie 2020.Sergio Perez długo pozostawał bez angażu na rok 2021. Wszystko przez decyzje Racing Point (Astona Martina) o zerwaniu z nim trzyletniego kontraktu i zatrudnieniu czterokrotnego mistrza świata, Sebastiana Vettela. Mimo iż dyspozycja 31-latka w sezonie 2020 była wprost wyborna, to jednak nie przekonywał do siebie żadnego zespołu i wydawało się, że będzie musiał zrobić sobie przerwę od F1.
Jedyną opcją dla niego był Red Bull, który wolał stawiać wówczas na Alexa Albona. Postawa Taja pozostawała jednak wiele do życzenia i ostatecznie Austriacy postanowili dać szansę Meksykaninowi, który został w ten sposób partnerem Maxa Verstappena.
Perez odpłacił się stajni z Milton Keynes, dorzucając swoją cegiełkę do mistrzowskiego tytułu Holendra. Dodatkowo, okrasił to jednym triumfem i czterema innymi podiami. W szczególności ważny dla niego był sukces z Meksyku, gdy uplasował się na 3. miejscu.
Wspominając tamto wydarzenie, "Checo" wyznał, że był gotowy opuścić królową motorsportu po sezonie 2020:
"To była bardzo przyjemna dla mnie i mojej kariery chwila. Byli bowiem tam [w Meksyku] wszyscy ludzie, którzy wspierali mnie od pierwszego dnia. Trzeba pamiętać też o tym, że w zeszłym roku nie miałem zapewnionego angażu. Prawdopodobnie zakończyłbym karierę, gdybym nie otrzymał takiej możliwości od Red Bulla", mówił Perez na falach podcastu "The Edge" Tag Hauer.
"A tak, wszyscy moi kibice, cała widownia, rodzina i wszyscy, którzy byli ze mną od pierwszego dnia, w tym Carlos Slim, czyli główny zwolennik mojej kariery i ten, który wręczał mi trofeum. To był wyjątkowy moment dla nas obu. To było świetne, ale to nie wystarczy. Chcę pewnego dnia wygrać moje domowe GP."
Meksykanin przyznał też, że gdy nie miał zagwarantowanego miejsca w F1, wyciągnął kilka pozytywnych lekcji:
"Więcej uczysz się z tych złych momentów, a najważniejsze jest to, by się nie poddawać i zawsze patrzyć w stronę przyszłości. Zawsze pojawi się nowa możliwość, zawsze będzie nowy dzień i zawsze możesz jutro zrobić coś lepiej."
komentarze
1. Michael Schumi
Moim zdaniem Checo spisał się nawet dobrze. Dowoził punkty, bardzo pomagał Maxowi, zdobył parę podiów, lecz miał też pecha na Węgrzech, czy w Arabii Saudyjskiej. Na pewno szybciej zakumplował się z bolidem niż Gasly czy Albon.
2. SpookyF1
@1 Dlatego go zostawili. Z całej trójki jest najlepszy, a poza nim to perspektyw na kogoś kto pojeździ obok Maxa raczej nie ma.
Tragiczne lata Checo teraz mamy. wygląda na to, że Jego najsłabszym punktem jest adaptacja do zmian. Przeszedł z Force India do RedBulla i pół sezonu zajęła mu adaptacja. Teraz czeka go kolejna zmiana bolidu na rewolucję 2022. Wieczne zmiany i adaptacje. Trochę mi go szkoda. Choć z drugiej strony jeździ tyle lat jest prawie jak legendarny Hulkenberg, chłopak bez błysku, bez agresji. Choć z drobnymi przebłyskami. Obrona przed Hamiltonem była MISTRZOWSKA - przecież nawet dał się wyprzedzić żeby odzyskać pozycję. Nie ukrywajmy jednak, że gdyby Hamilton nie był zmuszony do turboostroznej jazdy to na pewno by wziął skutecznie szybko Pereza. Dla Hamiltona każdy kontakt z innym bolidem był na przegraną mistrzostwa więc był zmuszony robić wszystko aby do kontaktu nie doszło. No i Perez zaliczył kilka wygranych, Hulkenberg nigdy. No ale brak mu tej iskry, tego "czegoś".
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz