Sędzia F1 wyjaśnił całą sytuację związaną z karą Hamiltona podczas GP Włoch
Jeden z arbitrów F1, Garry Conelly wyjawił szczegóły rozmowy Lewisa Hamiltona z sędziami po otrzymaniu kary w wyścigu o GP Włoch z ubiegłego sezonu.Lewis Hamilton od początku rywalizacji na torze Monza nie miał sobie równych. Brytyjczyk pewnie prowadził od startu i wydawało się, że zmierza po kolejne zwycięstwo w swojej karierze. Jednak awaria samochodu Kevina Magnussena pozbawiła kierowcę Mercedesa szóstego triumfu na włoskiej ziemi.
Duńczyk zatrzymał swój bolid tuż przed zjazdem do alei serwisowej, powodując jednocześnie wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Hamilton od razu został wezwany na zmianę opon, gdyż inżynierowie jego teamu nie zauważyli komunikatu o zamknięciu boksu. Choć siedmiokrotny mistrz świata zyskał minimalną przewagę w postaci świeższego ogumienia, to szybko został jej pozbawiony. Sędziowie wymierzyli mu karę stop-go, przez co musiał zapomnieć o zwycięstwie w GP Włoch.
Podczas przerwy spowodowanej wypadkiem Charlesa Leclerca, Brytyjczyk udał się do stewardów, aby całą sprawę wyjaśnić. Jeden z sędziów pełniących wówczas swoje obowiązki, Garry Conelly przyznał, że nie lubi takich sytuacji, ponieważ o takich karach decydują "przepisy, a nie arbitrzy". Australijczyk na specjalnej konferencji stewardów podał przykład Monzy jako konieczność wyjaśnienia całego incydentu fanom i samym zawodnikom:
"Lewis Hamilton wjechał do alei serwisowej. To było już po tym, jak ogłosiliśmy zamknięcie boksu. Światła ostrzegawcze, panele świetlne, wyraźnie pokazywały krzyż, gdyż ostrzegały o zakazie zjazdu do pit-lane. Zdecydowaliśmy się odnieść do tego przepisu", powiedział Conelly, cytowany przez Motorsport.
"Nie mieliśmy wyboru, to jest takie coś, czego nikt nie lubi. Nienawidzimy obowiązkowych kar. Tak naprawdę większość sędziów nie zgadza się z nimi. Natomiast widnieją one na prośbę ekip. To wykrocznie zmusiło nas do podjęcia decyzji o karze stop-go dla Hamiltona."
"Co do samego spotkania. Lewis podczas przerwy wsiadł na swoją hulajnogę i pofatygował się do nas. Był bardzo uprzejmy, zapytał się tylko: "chłopaki, możecie mi powiedzieć za co zostałem ukarany?"."
"Odpowiedzieliśmy: "ponieważ wjechałeś do pit-lane, kiedy był zamknięty". A on na to: "możecie mi to pokazać?"."
"Wtedy puściliśmy mu powtórkę wideo z jego onboardu (przyp. red. kamera pokładowa). Na pierwszych dwóch panelach ostrzegawczych widniała lampka informująca."
"On z kolei zapytał: "Dobra, rozumiem, ale skąd taka surowa kara?". My mu powiedzieliśmy: "Niestety Lewis, to jest obowiązkowa sankcja. Nie mamy innego wyboru"."
"Nie był oczywiście zadowolony, ale przyjął to i był ciągle niezwykle uprzyjmy. Wyszedł z pokoju i wrócił."
"Miał analizę dla swojego teamu, dlaczego nie ostrzegli go przez radio. Pomijając wszystko, myślę, iż jest to genialny przykład, ponieważ było dużo kontrowersji, a zarówno on, jak i Mercedes przyjęli to ze stoickim spokojem."
"To po prostu pokazuje, że jeśli potrafisz coś komuś wytłumaczyć, możesz podjąć trudną decyzję, a później wytłumaczyć ją szerszej publiczności."
komentarze
1. ahaed
Dlatego dostał kontrakt na rok. Merc też ma raczej już dosyć.
Jak to mówią: wyżej sra, niż dupę ma.
2. Raptor202
Chciałbym zobaczyć tego typu rozmowę z Montoyą albo Piquetem.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz