Sainz: to była naprawdę niebezpieczna sytuacja
Carlos Sainz zaraz po wyjściu z kokpitu podzielił się opinią na temat incydentu, przez który nie ukończył dzisiejszego wyścigu.Początek Grand Prix Toskanii okazał się niezwykle chaotyczny. Najpierw kierowcy zdążyli pokonać tylko kilka zakrętów nim doszło do zderzenia między Kimim Raikkonenem, Pierrem Gaslym oraz Maksem Verstappen. Dodatkowo kilka metrów dalej doszło do kontaktu między Sergio Perezem i Carlosem Sainzem na którego natknął się jeszcze Sebastian Vettel. Na szczęście wszyscy z wymienionych mogli kontynuować dalszy udział w wyścigu, poza Verstappenem oraz Gaslym, którzy wpadli w żwirowe pobocze. Na tor zadysponowano samochód bezpieczeństwa.
"Dobrze mi szło, w pierwszym zakręcie awansowałem na szóstą pozycję, która była celem na ten wyścig", skomentował na gorąco tę sytuację Carlos Sainz dla telewizji Movistar+. "W drugim zakręcie bardzo zbliżyłem się do bolidu Racing Point, zetknęliśmy się i choć kontakt był minimalny, to się obróciłem. Spadliśmy potem na piętnastą pozycję i przed nami był jeszcze cały wyścig, więc jestem sfrustrowany."
A Hiszpan jest sfrustrowany z powodu tego co stało się, gdy safety car zjechał do boksu i pozwolił kierowcom na powrót do rywalizacji. Wówczas to Valtteri Bottas długo ociągał się z nadaniem tempa i uczynił to dopiero na prostej startowej. Wydaje się, że zdezorientowani kierowcy na tyle stawki wcisnęli pedał gazu w podłogę jeszcze przed liderującym Finem, co poskutkowało istnym karambolem. Antonio Giovinazzi wjechał w tył samochodu Kevina Magnussena oraz Nicholasa Latifiego, zaś w kierowcę Alfy Romeo wypadł Carlos Sainz. Sędziowie wywiesili czerwoną flagę.
"Przede wszystkim dobrze, że nikomu nic się nie stało, ponieważ poza frustracją związaną z taką formą zakończenia swojego wyścigu, dzisiejsza sytuacja była bardzo niebezpieczna", stwierdził Sainz. "Przypomniało mi to o tym, co stało się rok temu, gdy samochody w środku stawki zderzyły się przy prędkości 250 km/h."
"Była to bardzo niebezpieczna sytuacja, która nigdy nie powinna się powtórzyć. Ze mną wszystko w porządku, mam tylko mały siniak na ręce, ale nic mnie nie boli i mam się doskonale."
"Oczywistym jest, że w środku stawki myśleliśmy, że wyścig już się zaczął. Ktoś przyspieszył, a potem wszyscy musieliśmy hamować; to efekt domina. Wszyscy się zderzyliśmy. (...) Była to naprawdę bardzo niebezpieczna sytuacja", podsumował Hiszpan.
komentarze
1. Lakosz
Zjazd samochodów do boksów jest tuż przed prostą startową. Wiadomo, że po zjeździe samochodu bezpieczeństwa prowadzący trochę "marudzą", zanim rozpoczną wyścig. Dzisiaj był dzień bezmyślności, a brak myślenia szkodzi. ;)
2. Xandi19
@1
I tak Bottas czekałby do linii bo po co miałby szybciej ruszać? Nie opłacalne dla lidera.
Podziękować FIA za zmienienie od 2019 roku przepisu o restarcie za linią START-META a nie pierwszej lini SC. Dzięki temu Bottas wałkował do linii to sprawiło chaos. Żadna wina Magnussena jakby zaraz jakiś amant wyleciał z takim tekstem. Przed nim każdy jechał na skrajach toru więc oni mogli hamować i nic się nie działo a za nim jechał gęsiego tunel i niestety doszło do wypadku.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz