Podsumowanie weekendu w Formule 1. Grand Prix Węgier za nami!
Po kolejnym emocjonującym wyścigu F1 przyszedł czas na małe podsumowanie. Po raz kolejny najlepszy na torze okazał się być Lewis Hamilton. Brytyjski kierowca Mercedesa dotarł na metę jako pierwszy i mógł cieszyć się ze swojego ósmego w karierze zwycięstwa w GP Węgier. Wyrównał tym samym rekord Michaela Schumachera pod względem liczby zwycięstw na jednym torze, więc z pewnością zapamięta ten wyścig na długo. Co po wyścigu wiemy o poszczególnych ekipach? Zapraszam na podsumowanie weekendu.Mercedes znowu zwycięski
Hamilton zaliczył wymarzony start i już chwilę po nim zostawił wszystkich z tyłu. Wygląda na to, że wiecznie mu mało, bo nie dość, że dobił do rekordu ośmiu zwycięstw na torze, to jeszcze do najlepszego rezultatu trzech wygranych wyścigów z rzędu. Ten wynik dał również Hamiltonowi prowadzenie w klasyfikacji ogólnej, gdyż zepchnął na drugą pozycję swojego teamowego kolegę Valtteriego Bottasa. Fin z kolei zaliczył mierny początek i później musiał sporo nadgonić, ale ostatecznie nieźle mu to wyszło, bo finalnie dojechał trzeci. Niestety pomimo późnej wymiany opon, nie udało mu się dogonić Verstappena. Cóż, na wygraną kierowców Mercedesa w kolejnym wyścigu w Wielkiej Brytanii są ciekawe kursy, więc warto postawić na nich u bukmachera. Dodatkowo odbierając Betclic bonus powitalny, nie ponosimy żadnego ryzyka wnosząc pierwszy zakład. Pewne jest, że Hamilton u siebie będzie się czuł jak ryba w wodzie, więc możemy spodziewać się kolejnej wygranej 35-latka.
Red Bull wysoko, po nie najlepszym początku
Max Verstappen zapamięta ten dzień. Poobijał się już przy wyjeździe z boksów zanim tak naprawdę wyścig się zaczął. Na pochwałę zasługuje więc postawa i wysiłek reszty członków załogi, która była w stanie szybko doprowadzić sytuację do porządku. Holender błyskawicznie się im zrewanżował. Zdołał wydobyć tyle ze swojego bolidu, ażeby rozdzielić Srebrne Strzały i ukończyć tuż przed goniącym go Bottasem. Jeśli chodzi o Albona, to także nieźle się spisał. Tajlandczyk pomimo niskiego miejsca startowego, śmiało wyprzedzał i wspiął się wysoko, bo aż na piąte miejsce.
Racing Point tuż za podium
Lance Stroll zaliczył świetny start i na początku był nawet drugi, ale później przegrał zarówno z Bottasem i Verstappenem. Ogólnie rzecz biorąc reprezentant Kanady zaprezentował się bardzo solidnie i dojechał do mety czwarty. Do podium zabrakło mu jednak 52 sekund. Jeśli chodzi o Pereza, to od początku notował dużą stratę. Do tego dużo czasu tracił na pit stop, co wpłynęło na gorszy wynik. Jednak Meksykanin wyminął kilku kierowców ze środka stawki i zapewnił sześć punktów swojej drużynie.
Ferrari nie może być zadowolone
Sebastian Vettel od samego początku był agresywny, a Charles Leclerc znajdował się niedaleko niego. Ekipa Ferrari zdecydowała się wcześniej zawołać swoich kierowców do boksów i Niemcowi nawet wyszło to na dobre, ale Leclerc szybko wypadł z gry o większą stawkę. To oznaczało, że tylko Vettel może zdobyć jakiekolwiek punkty dla Ferrari i nawet nawiązał walkę z Albonem, ale reprezentant Red Bulla wygrał ten pojedynek tuż pod koniec wyścigu. Ostateczne osiem oczek zebrane przez niemieckiego kierowcę nie może zadowolić tego teamu, więc opuścili Węgry z mocnym niedosytem.
W Renault znów to samo
To trzeci z rzędu wyścig, w którym kierowcy Renault kończą z czterema punktami. Tym razem to Daniel Riccardo ukończył wyścig jako ósmy. Australijczyk obrał nieco inną strategię od pozostałych przeciągając dłużej pierwszy i drugi stint. Dzięki temu manewrowi miał w końcowym etapie świeższe opony i udało mu się pokonać Magnussena oraz Sainza, kończąc na ósmej lokacie, a przecież startował spoza dziesiątki. W przypadku Ocona, start z dalszych pozycji mocno utrudnił mu zadanie. Francuz nie był w stanie włączyć się do realnej walki o miejsca dające punkty i zakończył ostatecznie z pustymi rękami.
Haas wreszcie punktuje
Rozczarowujące kwalifikacje zaowocowały wspaniałym wyścigiem dla amerykańskiej drużyny. Ekipa wezwała obu kierowców na koniec okrążenia formującego, by zmienić opony, co było odważne w czasie, gdy rozpylano spray. Jednak zadziałało i w efekcie bolidy Haasa znalazły się nawet na początku stawki. Kevin Magnussen stosował się do strategii, w której Romain Grosjean stanowił blokadę dla reszty kierowców. Poskutkowało to pierwszym zdobytym punktem, pomimo otrzymania kary za stosowanie wspomagania prowadzenia podczas okrążenia formującego.
McLaren ze swoim najgorszym wynikiem
Trzeba otwarcie przyznać, że zespół McLarena nie miał dobrego wyścigu. Lando Norris zanotował okropny start przez co mocno poleciał w klasyfikacji. Później nadrobił kilka pozycji, ale zdecydował się na zjazd do pit stopu razem z większością kierowców, przez co niczego nie zyskał na ich postojach. Zaliczył też walkę koło w koło z Leclerciem, co też w ostatecznym rachunku mu nie pomogło i Norris nie zdobył dla swojego teamu żadnych punktów. Z kolei Sainz dołożył dwa oczka za dziewiąte miejsce, choć szło mu ze zmiennym szczęściem. Długie pit stopy początkowo wyrzuciły go ze strefy punktowej, ale w końcówce przyniosły pozytyw w postaci wyprzedzenia Leclerca. Trzeba zaznaczyć, że początkowo finiszował jako 10-ty, ale awansował o jedną pozycję po wspomnianej karze dla Magnussena.
AlphaTauri bez powodów do zadowolenia
Pierre Gasly będzie chciał jak najszybciej wymazać ten wyścig z pamięci, gdyż jako jedyny nie przekroczył linii mety. Problemy z mechaniką poskutkowały tym, że Francuz zjechał na pit stop z dymem unoszącym się z tyłu jego samochodu, więc nie dokończył swojej jazdy. Co do Kvyata, to chciał on zamienić opony na okrążeniu formującym, ale w odróżnieniu od Haasa nie podjął takiego ryzyka. Zdecydował się na to pod koniec pierwszego okrążenia, ale jak mogliśmy zaobserwować, nie był to dobry wybór i wyniku czego stracił możliwość rywalizacji o punkty.
Alfa Romeo poza punktacją
To już drugi taki wyścig, w którym ekipa Alfy Romeo kończy bez zdobyczy punktowej. Kimi Raikkonen rozpoczął fatalnie, bo otrzymał karę za nieprawidłowe ustawienie bolidu na starcie. To zauważalnie wpłynęło na zespół, który mimo tego, że walczył ambitnie, to przede wszystkim musiał się skupić na tym, żeby nie dać się wyprzedzić kierowcom Williamsa, niż gonić czołówkę. Tym razem wewnątrz teamu lepszy był reprezentant Finlandii, ale to marne pocieszenie. Antonio Giovinazzi nie może być z siebie zadowolony, gdyż udało mu się zostawić za sobą wyłącznie bolidy Williamsa.
Klasyka gatunku w Williamsie
Cóż, w tym przypadku trudno spodziewać się jakiegokolwiek innego wyniku. Po tym jak Latifi otarł się ostatnio o strefę punktową, być może liczyli na sukces na Węgrzech, jednak Williams powrócił na szary koniec. Tym razem Kanadyjczykowi pokrzyżowała plany przebita opona, która została zahaczona przez McLarena. Zanim dowlókł się do pit stopu i odbył karę czasową, było już po wyścigu. Podobnie Russel mógł zapomnieć o tym dniu. Zdecydował się zmienić opony na miękkie, ale i tak to nic nie dało. Tylko biedny Gasly wypadł gorzej od kierowców Williamsa, więc niespecjalnie mają się czym chwalić po minionym weekendzie. Chciałoby się rzec, jak zwykle.
komentarze
1. TomPo
Zmiencie rozpiske kolejnego weekendu wyscigowego.
W poniedzialek, zaraz po wyscigu, na stronie powinna sie juz pojawiac rozpiska nastepnego wekendu.
A tak, to trzeba sie udac na konkurencyjna strone i tam sobie sprawdzic.
Na grzyba mi rozpiska z weekendu, ktory juz sie odbyl?
2. kempa007
Wszystko jest w kalendarzu a rozpiska wkrotce sie pojawi.
3. Vendeur
A któż to "sponsoruje" ten artykuł? :)
4. TomPo
@2
Dziekuje :)
Postarajcie sie prosze, by to bylo w ten sposob wlasnie akutalizowane.
Najczesciej rozpiska weekendu pojawia sie w czwartek tuz przed weekendem, a powinna raczej tak jak pisalem, zaraz po zakonczeniu poprzedniego.
5. wheelman
Nie chciałbym mieć na nazwisko Sponsorowany. Ale moja córka, cóż, Artykuł to chyba nie za fajne imię.
śmichy chichy ale ja chcę znać imię i nazwisko osoby, która to "naskrobała".
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz