Aston Martin przyznaje, że zawiodły go narzędzia symulacyjne

Ekipa z Silverstone nieoczekiwanie rozpoczęła sezon jako najbliższy rywal Red Bulla, notując w pierwszej części mistrzostw serię świetnych wyścigów zwieńczonych wizytami Fernando Alonso na podium.

Po świetnym początku sezonu, życie zweryfikowało jednak osiągi AMR23. Mercedes, Ferrari i McLaren w dalszej części mistrzostw zaczęli robić poważne postępy, a Aston Martin z drugiego miejsca, po wyścigu w Austin spadł na odległą piątą lokatę.

Zespół przyznaje, że jego kłopoty wynikały z problemów w symulacjach, a dyrektor techniczny, Dan Fallows przed GP USA twierdził, że jego ekipa doszła do sedna problemu.

"Widzimy gdzie popełniliśmy błąd jeżeli chodzi o rozstrojenie balansu bolidu" mówił. "Zrozumieliśmy dlaczego to negatywnie wpłynęło na nasze ogólne osiągi. Teraz chodzi już tylko o to, aby ponownie nie popełnić tego samego błędu: ten rok traktujemy jak rok wyciągania wniosków."

Zespół Astona Martina liczył, że poprawki przygotowane na GP USA pomogą poprawić osiągi auta, ale te nie mogły zostać w pełni wykorzystane po tym jak już w pierwszym treningu w AMR23 pojawiły się problemy z hamulcami.

Niezłe tempo Lance'a Strolla w niedzielnym wyścigu daje jednak nadzieje ekipie na zrobienie postępów w tym obszarze, a nowe części dokładniej zostaną sprawdzone w Meksyku, chociaż i tam ze względu na wysokość nad poziomem morza, warunki nie będą idealne.

Eric Blandin, zastępca dyrektor technicznego Astona dopytywany o problemy przy rozwoju auta, podkreślał, że wynikały one ze złych informacji "płynących z fabryki".

"Zostaliśmy pokierowani pewną ścieżką aerodynamiczną przez nasze narzędzia symulacyjne. Jak się okazało ścieżka ta była błędna. Myślę, że nowym pakietem poprawiliśmy ją."