Russell: kariera Verstappena mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej
George Russell twierdzi, że, gdyby Max Verstappen na początku swojej przygody z Formułą 1 został zespołowym partnerem Lewisa Hamiltona, mógłby zniszczyć swoją karierę.Brytyjczyk został zapytany o porównanie początków swojej kariery do tej Maksa Verstappena. Russell przez trzy długie lata musiał przemęczyć się w Williamsie, ścigając się z tyłu stawki.
Verstappen dla odmiany szybko został promowany do Red Bulla, gdzie już w swoim pierwszym wyścigu sięgnął po pamiętne pierwsze zwycięstwo na torze pod Barceloną w 2016 roku.
W rozmowie z Square Mile Russell padło pytanie o to czy uważa iż obecnie ma większą przewagę po tym jak tyle czasu spędził w słabszym zespole. W odpowiedzi Brytyjczyk nawiązał do przykładu Maksa Verstappena, którego kariera jego zdaniem mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
"Tego nigdy się nie dowiemy" mówił. "Tak to sobie tłumaczę, gdyż zawszę pragnę widzieć szklankę do połowy pełną i wyciągać pozytywne wnioski z każdej sytuacji."
"Mógłbym jednak siedzieć tutaj i narzekać, że zmarnowałem sobie trzy lata kariery, gdyż miałem auto z końca stawki i nie mogłem walczyć o zwycięstwa."
"Można jednak też wyciągać pozytywne wnioski z tego okresu. Patrzę na te lata i myślę sobie: pewnie nauczyłem się więcej o ściganiu z tyłu stawki, niż moi rywale, którzy od razu zostali rzuceni na głęboką wodę."
"Niektórzy kierowcy zostali rzuceni na głęboką wodę bardzo wcześnie i to uderzyło w ich kariery."
"Dla przykładu Max został promowany po 18 miesiącach, ale gdyby przyszedł do Mercedesa i miał za rywala takiego kierowcę jak Lewis Hamilton, który był w szczytowej formie, to mogłoby zniszczyć jego karierę."
"Na takie sprawy trzeba patrzeć z każdej strony, a Max z pewnością był lepszym kierowcą po trzech, czterech latach w F1 niż, gdy był w niej tylko 18 miesięcy."
"Jeżeli postawiłby się przeciwko kierowcy, który jest u szczytu swoich możliwości i dominował w aucie, do którego przywykł, to być może znajdowałby się on teraz w zupełnie innej sytuacji."
Russell nie żałuje ścieżki jaką obrał dla siebie: "Muszę być wdzięczny ludziom, którzy mi doradzali i pomogli mi znaleźć się w tej sytuacji. Przez te trzy lata pewnie mógłbym walczyć o wyższe pozycje, ale gdybym nie był w Mercedesie, to nie mógłbym walczyć o mistrzostwo świata."
"Więc co to za różnica? Ostatecznie chcę wygrywać mistrzostwa, a czy byłbym z tyłu stawki, czy walczył o czołową siódemkę, to szczerze nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia."
"Ostatecznie jestem zadowolony z tego gdzie jestem obecnie."
komentarze
1. Gumek73
Czy dobrze zrozumiałem, Russel mówi że fajnie, że zmarnował trzy lata a Williamsie i dziękuje losowi i ludziom którzy mu doradzali i że gdyby miał szansę startować odrazu w Mercedesie to by teraz nie był takim świetnym kierowcą ?
Wydaje mi się, że gdy podpisywał kontrakt z Williamsem to liczył conajmnjej na walkę w środku stawki, a nie na bycie naocznym świadkiem upadku jednego z najbardziej utytuowanych zespołów w stawce i gdyby o tym wtedy wiedział to niekoniecznie by w to wchodził.
2. ekwador15
no Max ma dobrą psychę, z jego psychiką, nastawieniem można byłoby mu dać szybko miejsce w mocnym aucie. chociaż Red Bull w tamtym czasie nie był zespołem, który walczył o tytuły. co innego team, który ma szansę coś wygrac a co innego ten, co zbiera punkty, unika błędów, bo musi cały rok równo jeździć aby mysleć o tytulach. tacy kierowcy jak Kwiat, Gasly, Albon czy Perez, nie nadają się psychicznie i potrzebują lat. Perez nawet teraz się nie nadaje, ale tutaj sytuacja jest jasna - ma byc pomocnikiem i tyle, on mysli pewnie inaczej i zyje nadziejami, ale jak Red Bull ma na niego postawic, jak Perez jest średnio 2-3 wyścigi w sezonie lepszy od Maxa, a Holender pozostale 20 wyścigów
3. giovanni paolo
Gdyby babcia miała wąsy... Jorj cieszy się że trzy lata przesiedział w williamsie, a jego partner zespołowy od pierwszego sezonu był w walce o majstra, a jakby trafił do szlachetnego zespołu końca stawki jak jorj to jego kariera mogłaby potoczyć się jeszcze lepiej.
4. Frytek
Te trzy lata w Williamsie dały mu na pewno to, że teraz sobie nieźle radzi w niezbyt dobrym aucie z czołówki, zaś Lewis ciągle narzeka, bo nigdy nie jeździł autem które więcej wymaga od kierowcy a mimo to efektów nie widać.
Chociaż Russel nawet w tej taczce na W potrafił nie narzekać a pokazać się z dobrej strony.
No są plusy i minusy, każdemu kierowcy los układa inny scenariusz, najważniejsze aby go wykorzystać na maksa i nie użalać się nad sobą
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz