Nie żyje Mauro Forghieri
Zmarł jeden z najwybitniejszych inżynierów w historii królowej motorsportu oraz Scuderii Ferrari. Włoch żył 87 lat, a o jego śmierci poinformowały tamtejsze media.Mauro Forghieri zapisał się na kartach historii F1 jako jeden z jej najlepszych inżynierów. Na jego zdolnościach skorzystało oczywiście Ferrari. W Maranello pełnił bowiem funkcję dyrektora technicznego w latach 1962-1984 i był to jeden z najlepszych epizodów włoskiej stajni do czasów Rory'ego Byere'a.
W tym czasie wywalczyła ona aż siedem mistrzowskich tytułów wśród konstruktorów, dokładając do tego cztery korony kierowców autorstwa Johna Surteesa, Nikiego Laudy (2x) oraz Jody'ego Schecktera. Oprócz nich miał okazję współpracować również z takimi zawodnikami jak: Phil Hill, Lorenzo Bandini, Jacky Ickx, Mario Andretti, Carlos Reutemann czy Gilles Villeneuve.
O odejściu Forghieriego poinformowały włoskie dzienniki, na czele z tymi z Modeny, czyli miejsca, w który on się urodził. W styczniu otrzymał honorowe obywatelstwo tego miasta za sukcesy osiągnięte w Ferrari.
komentarze
1. Bartko
Gdyby chodziło o kogoś bardziej znanego to było by pełno komentarzy "[*]" ale on jest z dawnych czasów dużo ludzi go nie kojarzy .
Spoczywaj w pokoju [*]
2. devious
Jeden z "gigantów" F1, tych "prawdziwych inżynierów", kreślących niebywałe projekty na zwykłej desce... bez symulacji komputerowych, CFD i zastępu "asystentów". Kiedyś faktycznie taki dyrektor techniczny to był klucz, bo facet sam projektował auto - obecnie to bardziej menedżer, zarządzający setkami projektantów. Oczywiście szanuję i tych obecnych inżynierów - mają nawet trudniejszą robotę, bo regulacje są większe, pole improwizacji minimalne, a rywalizacja bardziej zacięta niż kiedykolwiek...
Jakbym jednak mógł zostać inżynierem i budować bolidy, to zapewne wolałbym jednak robić to właśnie w latach 70-80-tych, a nie obecnie. Wydaje mi się (z naciskiem: na wydaje), że kiedyś było i trudniej, ale też ciekawiej, mniej "robotycznie", bardziej "romantycznie" jakkolwiek "lamersko" by to nie brzmiało.
"OK Boomer" - powinien mi ktoś odpisać teraz :)))
Co by nie mówić, Mauro to szczęściarz - pracować w takim zawodzie, dla Ferrari i to z sukcesami, żyć w słonecznych Włoszech - już po wojnie, w sumie w najlepszym okresie dla Europy i dla motoryzacji włoskiej (lata 60-80).
"wino, śpiew V12-stek i kobiety" :)))
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz