Maffei: kwestia wyścigu w Nicei nie stanowi presji negocjacyjnej dla Monako
Dyrektor zarządzający Liberty Media, Greg Maffei przekonuje, że niewinne nagłośnienie w jednym z wywiadów przez samego Stefano Domenicaliego możliwości organizacji GP Francji na ulicach Nicei nie stanowi sprytnej strategii negocjacyjnej z promotorem GP Monako.Od dobrych kilku tygodniu w mediach głośno spekuluje się o przyszłości kalendarza F1, który z jednej strony rozszerza się w niewiarygodnym tempie, ale z drugiej traci coraz więcej tradycyjnych wyścigów, a w kolejce do wypadnięcia z mistrzostw znajdują się takie klasyki jak GP Francji, GP Belgii czy nawet niewyobrażalny scenariusz dla wielu kibiców, GP Monako.
Najmniejsze szanse z wymienionej trójki ma oczywiście Francja, ale kilkanaście dni temu Stefano Domenicali nieprzypadkowo w wywiadzie dla francuskiego L'Equipe stwierdził, że istnieje możliwość uratowania tego wyścigu dzięki możliwości rozegrania go w Nicei.
Te kilka niewinnych zdań bardzo szybko obiegło internet, a wszyscy odebrali je jako próba wywierania presji na promotora GP Monako, z którym toczą się właśnie negocjacje w sprawie nowego kontraktu.
Księstwo cieszy się wieloma przywilejami jeżeli chodzi o organizację wyścigu F1 o czym szerzej pisaliśmy w maju i nie chodzi tylko o kwestie niskiej opłaty licencyjnej ale również własnych sponsorów wokół toru, własny Paddock Club, czy nawet własny przekaz telewizyjny.
Greg Maffei z Liberty Media przekonuje jednak, że podkreślenie Nicei jako potencjalnego przystanku dla Formuły 1 w przyszłości nie było związane z taktyką negocjacyjną.
"Nie, chcemy mieć po prostu wspaniałe wyścigi. Na tym nam zależy" mówił zarządzający Liberty Media dla Motorsport.com. "Zawsze obserwujemy rynek, gdyż mamy wiele osób zainteresowanych organizacją wyścigu, więc przyglądamy się różnym alternatywom."
Zapytany czy F1 nie pogrywa twardo w pokera z Monako, Maffei wyraźnie zaprzeczył: "Kwestionuję takie określenie. Myślę, że Monako ma najlepszą ofertę w kalendarzu. Mogą na to zasługiwać. Ale są pewne rzeczy, które muszą być spójne z całą resztą."
"Uważamy, że Monako stanowi wyjątkowe miejsce, piękne miejsce. Ale wiecie, uczciwie mówiąc są pewne rzeczy, które powinny obowiązywać wszystkich."
Dopytywany o konflikt interesów jeżeli chodzi o sponsoring producentów zegarków (w Monako wokół toru pojawiają się reklamy TAG Heuer, podczas gdy partnerem F1 jest Rolex), odpierał: "Staramy się chronić naszych sponsorów."
Formuła 1 w przyszłym roku samodzielnie dołączy do grona promotorów wyścigów, organizując przy współpracy z innymi partnerami rundę w Las Vegas. Maffei nie wyklucza, że jeżeli ten model sprawdzi się, będzie mógł być także wykorzystany przy organizacji "tradycyjnych" wyścigów. Zaprzeczył jednak, że mogłoby coś takiego zacząć się od umowy z Monako.
"Już mówiłem, że chcemy to sprawdzić, gdyż widzimy w tym potencjał. Moglibyśmy być sponsorami jeszcze gdzieś indziej. Nie mam obecnie na to planów. Ale to interesujący model. Najpierw zobaczymy czy odniesiemy sukces w Las Vegas. Jeżeli wybierzemy kolejne miejsce, nie jestem pewien czy powinniśmy wtedy rozpoczynać od Monako. Myślę, że są inne miejsca, gdzie moglibyśmy bardziej pozytywnie wpłynąć na rozwój."
Zapytany czy Spa jest przykładem toru, który wymaga dodatkowej promocji, odpierał: "Nic nie jest ustalone. Uważam, że wielu promotorów podniosło ostatnio poprzeczkę i wielu poprawiło swoje zaplecze i doświadczenie dla fanów."
"Przyjmujemy to z otwartymi ramionami, a tam gdzie możemy pomóc, chcielibyśmy to robić."
Maffei nie może jeszcze potwierdzić podpisania umowy na goszczenie GP Południowej Afryki na torze Kyalami, ale przyznaje, że jest blisko tej informacji.
"Zobaczymy. Staramy się ścigać na każdym kontynencie, gdzie ludzie mają samochody. Staramy się, ale jeszcze tam nie dotarliśmy. Myślę jednak, że wszystko układa się dobrze w tym kierunku."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz