Binotto: zespoły nie doszacowały skutków ubocznych efektu przyziemnego
Szef zespołu Ferrari uważa, że zespoły nie doszacowały skali skutków ubocznych stosowania efektu przyziemnego w Formule 1 i od początku testów mają spore problemy z "podskakującymi bolidami", które widoczne są głównie w szybkich partiach toru, na prostych odcinkach.W zasadzie wszystkie zespoły mają z tym zjawiskiem mniejszy lub większy problem, ale zdaniem Toto Wolffa obecnie najlepiej radzą sobie z nim ekipy Ferrari i McLarena.
Mimo to szef Scuderii uważa, że F1-75 odbija się bardziej niż spodziewali się tego inżynierowie.
"Myślę, że większość z nas nie doszacowała tego problemu jeżeli chodzi o jazdę po torze i odbijają się bardziej niż się spodziewało" mówił Binotto pytany o ten problem.
"Ustawienie bolidu z podłogą dającą efekt przyziemny jest inne. Uczymy się tego procesu."
O co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi wytłumaczyliśmy TUTAJ, a w skrócie chodzi o efektywność nowej podłogi, która w tym roku będzie odpowiadała w znacznie większej mierze za całkowity docisk auta do nawierzchni.
Efekt przyziemny powstaje, gdy kształt podłogi umożliwia wyssanie spod niej powietrza. Im większe podciśnienie powstanie pod autem, tym mocniej zostanie ono "przyssane" do nawierzchni toru. Zespoły zdają sobie z tego sprawę i już podczas prezentacji swoich aut mówiły o tym, że im niżej będzie auto zawieszone, tym lepszy będzie efekt przyziemny.
Problem w tym, że wtedy nikt nie wspominał o skutku ubocznym takiego działania, a mianowicie obserwowanym od kilku dni odbijaniu się aut na prostych przydużych prędkościach. Jest to efekt przyciskania bolidu do nawierzchni. Gdy podłoga złapie kontakt z torem nagle traci część podciśnienia i auto podnosi się na skutek działania amortyzacji, aby za chwilę ponownie wpaść w podobny cykl.
Remedium na takie zachowanie się bolidów jest proste, wystarczy podnieść zawieszenie. Wtedy jednak skutkiem ubocznym będzie spadek ogólnego docisku, który odbije się negatywnie na osiągach bolidu również w krętej i wolniejszej części toru.
"Myślę, że rozwiązanie tego problemu jest dość oczywiste" mówił Binotto. "Trzeba optymalizować osiągi, gdyż to nie powinno być dla nich kompromisem. Trzeba unikać odbijania, wyciskając wszystko z bolidu. To nie jest jednak łatwe zadanie."
"Jestem przekonany, że na pewnym etapie jakiś zespół znajdzie na to rozwiązanie. Jak długo to zajmie? Ten kto najwcześniej rozwiąże ten problem będzie miał przewagę na starcie sezonu."
Problem dobijania bolidu do nawierzchni toru najprawdopodobniej doskwiera ekipie Alfa Romeo, która jako jedyna po dwóch dniach cennych testów więcej spędza czasu w garażu niż na torze.
Fred Vasseur przyznaje, że zespół liczy iż załata problem dopiero na testy w Bahrajnie, ale podziela pogląd szefa Ferrari, że ewentualne rozwiązanie może odblokować niezłe osiągi auta.
"Niektórych elementów nie można prosto rozwijać w tunelu aerodynamicznym czy symulatorze i wszyscy mamy ten sam problem" mówił szef Alfy Romeo. "Naprawa tego nie jest dużym problemem, ale to jak być przy tym efektywnym będzie już kluczowe. Jak szybko uda się ekipie na to zareagować będzie kluczowe dla pierwszych wyścigów."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz