Brawn liczy, że FIA pozwoli korzystać z DRS w ostatnim zakręcie Zandvoort
Ross Brawn liczy, że w przyszłym roku podczas GP Holandii kierowcy otrzymają możliwość skorzystania ze strefy DRS na słynnym już, pochylonym ostatnim zakręcie.Mocno pochylone łuki stanowią charakterystyczną cechę zmodernizowanego toru Zandvoort. Ostatni łuk wychodzący na prostą startowa od samego początku projektowany był z myślą o umożliwieniu kierowcom korzystania na nim z systemu DRS.
Gdy jednak Formuła 1 przybyła do Holandii FIA rozwiała te nadzieje, ogłaszając, że aktywacja tylnego skrzydła będzie możliwa dopiero na prostej startowej.
Przez chwilę wydawało się, że po piątkowych treningach i sprawdzeniu jak w rzeczywistości zachowują się bolidy na tym torze, Federacja może zmienić zdanie, ale ostatecznie do niczego takiego nie doszło i przez cały weekend w Zandvoort kierowcy otwierali tylne skrzydło dopiero za ostatnim zakrętem.
Niedzielny wyścig potwierdził tylko jak trudne są manewry wyprzedzania na holenderskim obiekcie a w mediach rozgorzała dyskusja na temat tego co można zrobić, aby poprawić ten stan rzeczy.
Przyszłoroczne przepisy techniczne mają umożliwić bardziej zaciętą rywalizację koło w koło, ale dyrektor zarządzający F1 ds. sportów motorowych i tak chciałby, aby kierowcy mogli w przyszłym roku korzystać z systemu DRS na pochylonym zakręcie.
"Mam nadzieję, że po przyjrzeniu się danym, możemy powrócić do pierwotnego planu otwierania DRS na początku pochylonego zakrętu, co trochę pomoże" mówił Brytyjczyk.
"Nasze podejście było konserwatywne. Jako F1 nie uważaliśmy, że był to problem, ale chcieliśmy podejść do tego konserwatywnie. Uważam, że dane, które mamy dają nam znacznie większą swobodę i w kolejnych latach będzie to dla nas jakaś opcja."
"Ale podczas wyścigu miały miejsce manewry wyprzedzania i możne je wykonywać. Było ciężko, ale da się, co jest świetną informacją."
Dyrektor wyścigu, Michael Masi, potwierdził również, ż FIA chciała poważnie podjeść do całej sytuacji i dokładnie sprawdzić zachowanie bolidów na charakterystycznym torze, zostawiając sobie ewentualną zmianę planów na przyszły rok.
"Zawsze wykonujemy symulacje DRS i pracujemy wewnątrz tolerancji jakie mamy wyznaczone" mówił Australijczyk. "Pochylone zakręty były dla nas niewiadomą, więc chcieliśmy przejść z nimi przez cały weekend. Zebrać dane z treningów, kwalifikacji i wyścigu, a potem tak jak w przypadku wszystkich stref DRS przyjrzeć się im i dokonać zmian jeżeli to konieczne na przyszły sezon."
"Wszystko można symulować wielokrotnie, ale trzeba też wszystko zrozumieć w realnym życiu. Teraz mamy ten proces za sobą."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz