Honda nie chce zdradzać szczegółów negocjacji z Red Bullem
Japońska Honda nie chce zdradzać szczegółów negocjacji z Red Bullem na temat ewentualnego połączenia sił i dostarczania ekipie z Milton Keynes silników od 2019 roku."Toro Rosso jest otwarte na nowe pomysły i uważnie nas słucha" mówił nowy dyrektor techniczny projektu F1 Toyoharu Tanabe dla Auto Hebdo. "My również uważnie wsłuchujemy się w ich zdanie."
"Wspólnie ciężko pracujemy, aby osiągnąć nasz cel."
Zapytany jednak o negocjacje z Red Bullem Japończyk nie chciał nic zdradzić: "Skupiamy się na bieżącym sezonie i technicznej współpracy z Toro Rosso. Jeżeli chodzi o całą resztę, decyzje podejmowane są przez najwyższy zarząd Hondy."
Jasne jest jednak, że Toro Rosso zadowolone jest z faktu iż stanowi pole rozwojowe dla japońskiego producenta i już zapowiedziało, że raczej nie będzie przejmować się przepisami ograniczającymi liczbę silników do tylko trzech na cały sezon.
"Pozostałe zespoły pracują nad dwoma lub trzema dużymi poprawkami w sezonie" mówił niedawno dla Speed Weeka szef Toro Rosso, Franz Tost. "My mamy inną filozofię."
"Chcemy poprawiać prędkość bolidu za każdym razem, gdy uda nam się znaleźć nawet najmniejsze poprawki."
Red Bull być może nie martwi się o dostawcę silników dla swojego zespołu, gdyż od niedawna ma zagwarantowane dostawy jednostek w regulaminie F1. Jego pozycja negocjacyjna jest jednak osłabiona ze względu na coraz bardziej zacieśniające się relacje z Aston Martinem, który może powrócić do sportu w sezonie 2021 właśnie w roli dostawcy silników dla Red Bulla. Obecni brytyjska marka jest sponsorem tytularnym zespołu z Milton Keynes.
komentarze
1. Heniek007
Prędzej zobaczymy Honda F1 Team.
2. hubos21
Renia jak będzie musiała produkować silniki tylko dla siebie to też nie za wesoło bo jednak raz, że zarobią trochę mniej a dwa to mają dane z większej ilości bolidów i zawsze można poprawki sprawdzać na klientach :D
3. devious
I to jest właśnie podstawowy błąd jaki popełnił McLaren i jaki popełniła Honda - jedni weszli do F1 "na kozaka", myśląc, że samą historią i marką zbudują dobry silnik. Drudzy wzięli silnik na wyłączoność, co było zwyczajnie głupie - powinni właśnie mieć "zespół B" od testowania wszystkiego. Taki Sauber czy jeszcze lepiej - Marussia - za odpowiednie $$$ by na pewno poszli na taki układ. Zwłaszcza mająca potężne problemy Marussia - potrzebowali silnika, potrzebowali wsparcia technicznego McLarena, potrzebowali kasy - a do tego McLaren mógłby tam upchnąć swoich juniorów (Vandoorne, później Norris czy de Vries). A Honda by testowała, testowała i testowała - do usranej śmierci. Mogliby silniki co weekend wymieniać, bo przecież Marussia i tak zamykała stawkę... To byłaby sytuacja win-win-win - Marussia by przetrwała, może nawet wstała z kolan. McLaren miałby na pewno lepszy silnik i objeżdżałby juniorów (nie byłoby sytuacji jak z Buttonem i Stoffelem, że jednego najpierw musieli trzymać rok na "ławce rezerwowych" a potem drugiego pozbyć trochę na siłę bo mieli 3 dobrych kierowców na 2 fotele), Honda miałaby większe pole do testowania.
No ale w McLarenie i Hondzie ewidentnie brakowało w ostatnich latach mądrych głów...
A teraz RBR włąśnie to robi, testuje i rozwija silnik w zespole B i jak wyniki będą obiecujące - to sami wezmą Hondę. Jak nie, to trudno, to tylko zespół B :)
4. seybr
@3 w sumie dobrze piszesz. Z drugiej strony Redbull musi się liczyć z tym, że są zespołem klienckim. Póki dany producent tylko produkuje silniki, to dla nich plus. Jednak jak by Honda wróciła do gry, może być jak z Renią.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz