Perez: współczuję Wehrleinowi, ale sam nie oddałbym miejsca
Sergio Perez współczuje Pascalowi Wehrleinowi absencji w bolidzie Saubera, ale przekonuje, że on sam nigdy nie zrezygnowałby ze swojego miejsca w F1, podpierając się brakiem przygotowania fizycznego.Po opuszczeniu pierwszego wyścigu sezonu, w Chinach ponownie zastępuje go wspierany przez Ferrari Antonio Giovinazzi.
"Naprawdę liczę, że to tylko problem z przygotowaniem fizycznym Pascala, a nic gorszego" mówił Perez w wywiadzie dla Auto Motor und Sport.
"Mam nadzieję, że wkrótce powróci do odpowiedniej sprawności."
Perez przy okazji przypomniał sobie własny poważny wypadek, do jakiego doszło w 2011 roku w Monako. Wtedy lekarze zabronili mu powrotu do bolidu w kolejnym wyścigu mimo iż on sam bardzo chciał do niego powrócić.
"Szanuję decyzję Pascala, ale ja nie oddałbym nikomu mojego bolidu" przekonywał Perez. "Nawet jeżeli cierpię w bolidzie, staram się dawać z siebie wszystko. Po moim wypadku, miałem problemy do przerwy wakacyjnej, a to było jakieś cztery albo pięć wyścigów później."
komentarze
1. Heytham1
No i tak właśnie powinno być jak Perez mówi. Prawdziwy kierowca z jajami nie odda swojej maszyny komuś innemu tak sam z siebie... Albo faktycznie to są jakieś zagrywki zespołowe Saubera albo Pascal nie widzi z jakiegoś powodu sensu dalszego udziału w tym sporcie. Na pewno wkrótce się dowiemy o co w tym wszystkim chodzi.
2. dexter
Wlasciwie, to Pascal sie wypowiadal, ze juz dawno nie ma problemu z urazem tylko od kilku tygodni ma zaleglosci treningowe. Nawet jesli z powodu urazu, ktory nie byl az tak ciezki, nie mogl kilka tygodni trenowac, to forma nie spada az tak nisko, aby nie mozna bylo swojego poziomu znowu odzyskac w tym samym okresie czasu (taki przyklad: 4 tygodnie pauzowania z powodu urazu czy kontuzji - 4 tygodnie intensywny trening). Ponadto licencjonowany zawodowy kierowca wyscigowy powinien jeszcze posiadac rezerwe, a nie tylko trenowac tyle aby wprost wystarczylo na jeden weekend wyscigowy. W historii bylo juz kilka kierowcow ktorzy z zacisnietymi zebami i grypa wsiadali do podobnie wymagajacych bolidow (oczywiscie nie jest to przyklad do nasladowania).
Tylko taka mala spekulacja, ale uwazam, ze Pascal raczej juz wczesniej nie mial odpowiedniej formy, a wypadek tylko uniemozliwil aby ponownie w wygodny sposob znowu osiagnac forme.
Na poczatku marca Wehrlein dostal zielone swiatlo od lekarzy, a pozniej podczas testow wykrecil prawie 200 okrazen. Juz wczesniej + 5 tygodni pomiedzy testami a nadchodzacym GP mial wystarczajaco duzo czasu na treningi. I nie wystarczylo ? Nie moge tego zrozumiec.
Sek w tym, ze zawsze jest kilku pilotow w nizszych seriach formuly ktorzy sa w stanie sobie rozerwac tylek, aby w ciagu 6-8 tygodni intensywnie popracowac nad kondycja fizyczna i to w taki sposob aby na F1 wystaczylo.
Mozliwe jest tez, ze sie absolutnie myle i jest rzeczywiscie jakis problem o ktorym tylko Pascal wie. Plecy kierowcow wyscigowych sa zawsze takim bardzo wrazliwym punktem narazonym na duze wstrzasy.
Byc moze jest cos jeszcze innego... Mozliwe ze np. nie ma ochoty na jazde w Sauber albo Sauber nie chce Wehrleina, tylko woli Antonio Giovinazzi - a brak kondycji fizycznej jest pretekstem ? Mozliwe ze sa pierwsze roznice zdan miedzy Wehrleinem a kierownictwem zespolu... kto wie ? Ale to tylko spekulacje nie poparte wiedza.
3. St Devote
Ewidentnie ktoś wbił młodemu Niemcowi nóż w plecy. W przenośni i/lub dosłownie.
4. Tomek_itd
Pewnie trenował i przygotował organizm do jazdy bolidem Mercedesa a nie Saubera... ;-)))
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz