Alex Albon żartobliwie skomentował delikatne problemy z samochodem w czasie drugiego treningu - Taj przyznał, że trudy całego sezonu odczuwają także maszyny, którymi ścigają się kierowcy.

Tajski kierowca nie brał udziału w pierwszej sesji treningowej - jego samochodem pojechał junior Williamsa, Luke Browning. W drugiej sesji Albon wykręcił 15. czas, a mechanicy musieli uporać się z usterkami związanymi z jednostką napędową.

Alex zapytany o problemy z samochodem przyznał, że wynikają one z trudów całego sezonu, jakie musiała przebyć jego maszyna. Mimo, iż Albon uznał swoją sesję za udaną, zażartował, że zarówno kierowcy, jak i ich samochody czekają na przerwę zimową:

"Jest okej, nie najgorzej - to gremliny, samochód jest zmęczony. Jest stary i chce zimowej przerwy tak samo jak każdy z nas, więc tak, zdarzyło się. Mieliśmy małe pożary wszędzie, ale szczerze mówiąc, to nie był zły dzień. Oczywiście zrobiliśmy tylko jedną sesję. Samochód wydaje się całkiem dobry, degradacja jest wysoka, dużo wyższa, niż wszyscy się spodziewaliśmy, więc niedziela będzie ciekawa. Myślę, że przed weekendem było jasne, że będzie jeden pit stop, ale teraz zobaczymy."

Zapytany o to, czy szybko zauważył zwiększone zużycie opon, Alex odpowiedział twierdząco wskazując potencjalne przyczyny:

"Tak, tor jest dość zielony, a nawierzchnia wymieniona. Nie wiem, czy to się do tego przyczynia, ale to dziwne. Myślę, że jest dużo przyczepności, ale przód bardzo się ślizga i widać, że wszyscy mają graining na przednich oponach. Będzie lepiej, gdy tor się wyczyści i poprawi, ale na razie szykuje się trudny wyścig" - zauważył kierowca Williamsa.

Albon nie chciał jednak podzielić się swoimi przypuszczeniami odnośnie tempa swojego zespołu w ten weekend:

"Nie chcę mówić za wcześnie. Po prostu chcę mieć spokojną sesję - zobaczymy, jak to pójdzie, ale wiem, że będzie bardzo ciasno. Myślę, że pół sekundy to w zasadzie cała stawka, więc zapowiada się fajnie i ekscytująco."