Zawodnik z Guadalajary udzielił pierwszej dłuższej wypowiedzi od czasu swojego wypadnięcia ze stawki F1. 35-latek wyznał, że kilka ekip zgłosiło się już do niego ws. potencjalnej współpracy.

Po 14 latach jeżdżenia w królowej motorsportu Sergio Perez wypadł z etatowej stawki. Stało się to przed rozpoczęciem sezonu 2025, kiedy Red Bull ogłosił jego odejście. Był to spodziewany ruch mimo obowiązującego jeszcze kontraktu. Meksykanin mocno zawodził zespół w końcówce 2024 roku, co poniekąd zadecydowało o braku obrony tytułu wśród konstruktorów.

Od momentu opuszczenia Milton Keynes 35-latek unikał publicznych wypowiedzi z wyjątkiem informacji o chęci zrobienia sobie półrocznej przerwy. Dłuższego komentarza udzielił dopiero w ostatnich dniach oficjalnemu serwisowi F1, rzucając nieco światła na kulisy swojego odejścia:

"Wszystko miało miejsce na późnym etapie sezonu. Tak naprawdę nie spodziewałem się tego. Dopiero w Katarze wyszło to na jaw i wtedy zaczęliśmy rozmawiać i negocjować warunki mojego odejścia. Wszystko poszło bardzo sprawnie", przyznał Checo.

"Świetnie było mieć tyle czasu, by w końcu się wycofać. Dzięki temu można spojrzeć na ten sport z zewnątrz i uświadomić sobie, jaką podróż odbyłem w tym czasie w wielu obszarach. Czuję, że znajduję się w uprzywilejowanej pozycji w karierze. Zawsze bowiem maksymalizuję wszystkie szanse, a to dla mnie jako sportowca jest ważne."

Meksykanin bez ogródek wyjawił też, że prowadzi już rozmowy z paroma zespołami nt. ewentualnego powrotu do F1. Według medialnych informacji, jedną z takich opcji pozostaje Cadillac, który wejdzie do stawki w 2026 roku:

"Jeżeli znajdę projekt, który w pełni zmotywuje mnie do powrotu, a zespół we mierzy uwierzy, doceni moją karierę, doświadczenie oraz to, co mogę wnieść, będzie to bardzo atrakcyjny projekt do rozważenia. Z tego powodu dałem sobie sześć miesięcy na rozważenie wszystkich opcji i podjęcie decyzji, co dalej z moją karierą."

"Pojawiło się kilka interesujących projektów. Parę ekip zgłosiło się do mnie od opuszczenia Abu Zabi. Sezon właśnie wystartował i na pewno pojawi się jeszcze kilka tematów. Rozmawiamy z paroma stronami. Kiedy poznam wszystkie możliwe opcje, podejmę decyzję. Wrócę bowiem jedynie wtedy, gdy projekt będzie miał sens i będę czerpał z niego frajdę."

"Spędziłem już sporo czasu w F1, robiąc w niej naprawdę dużo. Gdy patrzy się na to wstecz, dopiero można zdać sobie sprawę z tego, ile poświęca się na to, by znaleźć się w tym sporcie. Aby znowu w pełni zaangażować się w F1, muszę mieć motywację."

"Fakt, iż znajduję się w takiej pozycji, że ludzie chcą, aby dla nich jeździć, jest świetny. W F1 ludzie mają bowiem krótką pamięć. Po kilku wyścigach zapominają, czego dokonałeś. Dopiero teraz ludzie uświadamiają sobie, że nie znajdowałem się w najłatwiejszym położeniu w F1 i że ogólnie dobrze sobie w niej radziłem."

Red Bull musiał wypłacić spore odszkodowanie (około 20 milionów dolarów) Perezowi za przedwczesne zakończenie współpracy i w jego miejsce awansował Liama Lawsona. Ten już po dwóch wyścigach został zastąpiony przez Yukiego Tsunodę, a Perez nie przepuścił okazji do tego, by do tego się odnieść:

"Zwłaszcza w poprzednim sezonie nie byłem w stanie pokazać, co jestem w stanie zrobić jako kierowca. Teraz nagle ludzie uświadamiają sobie, jak ten bolid jest trudny w prowadzeniu. Gdy dołączyłem do Red Bulla, byli już świetni kierowcy, którzy mieli z nim trudności. Alex [Albon] i Pierre [Gasly] to przecież fantastyczni kierowcy i też mieli problemy."

"Spędziłem tak dużo czasu w Red Bullu, że wszyscy zapomnieli, jak ten samochód jest trudny do jazdy. Mam jednak takie przekonanie, że jeśli pojawi się projekt, który będzie miał dla mnie sens - pod kątem też zmieniających się przepisów na sezon 2026 - roczna przerwa nie będzie miała żadnego wpływu, jeśli wrócę do sportu."