Wyścig na torze Monza po pierwszych okrążeniach nie zapowiadał się na fantastyczne widowisko, ale rozwój wydarzeń na torze, problemy Bottasa, kara Hamiltona i przerwa w wyścigu po wypadku Leclarca sprawiły, że na podium GP Włoch stanęli zupełnie inni kierowcy niż zazwyczaj.
Po zwycięstwo we Włoszech sięgnął Pierre Gasly, a francuski hymn rozbrzmiał dla kierowcy F1 po raz pierwszy od pamiętnego triumfu Oliviera Panisa w GP Monako w 1996 roku. Obok niego na podium zameldowali się Carlos Sainz i Lance Stroll.
Pogoda na torze Monza przez cały weekend dopisywała zespołom F1. W niedzielne popołudnie temperatura powietrza oscylowała w okolicy 28 stopni Celsjusza, a tor rozgrzany był do 43 stopni.
Po świetnych kwalifikacjach w wykonaniu Mercedesa kibice spodziewali się kolejnego nudnego wyścigu w wykonaniu ich kierowców, ale ostatecznie okazało się, że ekipa z Brackley mimo najszybszego bolidu w stawce nie zaliczyła kolejnego spokojnego wyścigu w drodze po podwójne zwycięstwo.
Problemy w obozie Mercedesa zaczęły się już na pierwszym okrążeniu. O ile Lewis Hamilton ruszył w punkt i jak torpeda zaczął odjeżdżać stawce. Valtteri Bottas przed pierwszą szykaną stracił pozycję na rzecz Carlosa Sainza, a chwilę później także Lando Norrisa. Za szykaną Ascari Fin był już na szóstej pozycji, tracąc kolejne dwa miejsca na rzecz Sergio Pereza i Daniela Ricciardo.
Taka sytuacja sprawiła, że Bottas zaczął podejrzewać problemy ze swoim bolidem, przez radio meldując, że może mieć "pękniętą oponę lub coś innego". Zespół nie wezwał go jednak do boksów, a po inspekcji jego auta okazało się, że jest z nim wszystko w porządku.
Po 10 okrążeniach Lewis Hamilton dysponował już 6 sekundami przewagi nad drugim Sainzem, a Valtteri Bottas utknął w pociągu, nie mogąc zaatakować szybkiego bolidu Renault jadącego przed nim i z poirytowaniem w głosie stwierdził, że "nie może ścigać się z takim trybem silnika", co może sugerować, że wprowadzone ostatnio zmiany jednak w jakimś stopniu dotknęły "Srebrne" Strzały.
W okolicy 18 okrążenia do boksów zaczęły zjeżdżać pierwsze bolidy, a wśród nich Pierre Gasly i Charles Leclerc.
Gdy wydawało się, że wyścig będzie wyjątkowo nudnym kolejnym zwycięstwem Lewisa Hamiltona, który z każdym okrążeniem powiększał przewagę nad rywalami, na torze zatrzymał się Kevin Magnussen. Haas Duńczyka został zatrzymany na wyjściu z zakrętu Parabolica przed zjazdem do boksów.
Zepchnięcie jego auta nie było możliwe za bariery ochronne i porządkowi zaczęli je spychać do alei serwisowej. Wydawało się, że wyjazd samochodu bezpieczeństwa będzie stanowił świetną okazję do "darmowego pit stopu", a w alei natychmiast pojawiał się Lewis Hamilton.
Sytuacja była o tyle dziwna, że oprócz niego z "takiej niepowtarzalnej" okazji chciał skorzystać tylko Antonio Giiovianzzi z Alfa Romeo. Szybko okazało się, że FIA ze względu na sposób spychania bolidu Magnussena z toru, zamknęła zjazd do alei serwisowej.
Hamilton i Giovinazzi otrzymali więc po karze stop&go. Po wznowieniu rywalizacji okazało się, że największy zysk pozycji po pierwszej turze pit stopów odnotowali kierowcy, którzy zjechali na zmianę opon przed pojawieniem się neutralizacji. Do czołowej 10 niespodziewanie zawitał więc między innymi Charles Leclerc. Monakijczyk nie nacieszył się jednak zbyt długo wysoką pozycją na domowym torze swojego zespołu.
Kierowca Ferrari z impetem wypadł z toru w zakręcie Parabolica, wbijając się w pokaźną bandę z opon. Na szczęście nic mu się nie stało i o własnych siłach opóźnił wrak auta. Dla włoskiej ekipy był to koniec zmagań na torze Monza, gdyż już na 6. okrążeniu wyścigu z rywalizacji na skutek awarii ukłądu hamulcowego musiał wycofać się Sebastian Vettel.
Szefostwo wyścigu w związku z pojawieniem się na poboczu szybkiego zakrętu dźwigu, nie wahało się z przerwaniem rywalizacji czerwoną flagą.
Po restarcie z pól startowych Lewis Hamilton od razu zjechał do boksu na swoją karę, a na tor powrócił na końcu stawki, mozolnie odrabiając straty bez wizji walki o podium. Ostatecznie Brytyjczyk zakończył rywalizację w GP Włoch na 7. miejscu.
Po zjeździe Hamiltona liderem wyścigu został Pierre Gasly, który jechał przed Kimim Raikkonenm. Fin mając do dyspozycji słaby silnik Ferrari szybko zaczął tracić kolejne pozycje, podczas, gdy na przód przedzierał się Carlos Sainz.
Hiszpan miał około 15 okrążeń, aby dognić Gasly'ego dysponującego 4-sekundową przewagą. Kierowca McLarena stopniwo ją niwelował, by na 6 okrążeń przed metą tracić do Francuza już tylko 1,5 sekundy.
Na ostatnich okrążeniach obaj kierowcy stoczyli zacięty bój o swoje pierwsze zwycięstwo w Formule 1. Przewaga Gasly'ego nie chciała jednak dłużej topnieć i stoper zawsze pokazywał różnicę 1,5 sekundy. Sainz był w stanie otworzyć tylne skrzydło dopiero na ostatnim okrążeniu, ale nie udało mu się wyprzedzić rywala.
Gasly powtórzył więc wyczyn Sebastiana Vettela, który w 2008 roku na torze Monza sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo w F1, dając tym samym ekipie z Faenzy pierwsze zwycięstwo w Formule 1. Dzisiaj Gasly po raz pierwszy wygrał w F1, a ekipa AlphaTauri pod nową nazwą może cieszyć się ze swojego drugiego zwycięstwa w F1. Jak na ironię zespół AlphaTauri uratował honor włoskich ekip i na domowym torze Ferrari po wyścigu rozbrzmiał włoski hymn.
Podium uzupełnił równie niespodziewanie Lance Stroll. Tuż za podium na metę wjechał Lando Norris, który w trakcie wyścigu otrzymał karę za zbyt wolny zjazd do alei serwisowej.
Valtteri Bottas, który pod nieobecność w czołówce Lewisa Hamiltona powinien przejąć ciężar walki o zwycięstwo na metę wjechał dopiero piąty, przed Danielem Ricciardo i swoim kolegą z zespołu. Czołową dziesiątkę uzupełnili: Ocon, Kwiat i Perez.
07.09.2020 07:34
0
gratulacje fajne zwycięstwo tylko szkoda że ostatnie
07.09.2020 09:55
0
Od pewnego czasu oczy mi krwawią jak patrzę na formę Ferrari... Oni tam coś jeszcze dłubią przy tych bolidach, czy już laskę na 2 lata położyli? (Dwa, bo przecież Binotto powiedział że majstra robią w 2022) Kuźwa, najpierw Vet wpadł w kartony jak Hanka na Wspólnej, a potem Leclerk dojebał zacnie i dał zwycięstwo Gaslyemu :) Co tam w tym Maranello się dzieje się? ;) Czy leci z nimi pilot? WTF?
07.09.2020 12:25
0
Zapomniałem o swoich obowiązkach jeszcze tutaj. Nie ma tragedii jak czytam ale niektórzy dalej nie kumają kilku spraw. Gasly. Nikogo nie wyprzedził oprócz drugiego startu. Do czerwonej flagi miał za sobą ciągle 0,5 Kvyata. Gasly zjechał i dzięki temu był z przodu po pierwszym SC. Dowiózł to co miał dowieźć. Świetny wyścig. Sainz byłby drugi raczej tak czy siak. Dobry start i wolny kolega z tyłu, który blokował. Może zabrakło 2okr. Stroll mógł wygrać ale spadł na 6 miejsce. Wrócił na podium. Brawo. Reszta nie ważna. Do Bottasa odniosę się potem. Kvyat, Ricciardo, Perez mieli pecha, że odbyli postój po otwarciu pitlane. Szkoda Kimiego. W zeszłorocznej Alfie by to wygrał. Jak mówiłem, że w Mercedesie obok Lewisa zrobiłby więcej to byłem wyśmiewany a argumentem było to, że Kimi nie dawał rady w Ferrari. Ferrari przez mały docisk naraziło swoich kierowców na niebezpieczeństwo. Tracili tył w treningach. I doczekali się wypadku. Albon kozak. Jednak RBR akurat w tempie wyścigowym nie mógł za dużo zrobić. I to nie wina braku trybów silnika. I nie wierzcie komentatorom, że jest tylko jeden tryb na wyścig i kwale. Ciula się znają. Mercedes ma najszybszy bolid ale tylko w czystym powietrzu. Ich bolid nie jest stworzony do wyprzedzania. Ogromne problemy z przegrzewaniem. Ich przednie opony dostają mocno w kość. Bottas nie zbliżał się nic skoro ciągle musiał się wychylać. Pojechał słabe zawody. Popełnił 4 błędy na 1 okr. Za każdym błędem tracił jedną pozycję. Szukał wymówek. Jednak bolid Merca nie jest dobry do walki. Jest szybki ale sztywny. Okej Lewis wyprzedzał ale akurat Lewis łapał rywali słabszych i sam spędził za Perezem dużo czasu gdy przed nim jechał jeszcze Kvyat. Na Ricciardo Hamilton by utknął bo ten trzymał się sekundę za Bottasem. Mercedes ma jedną wadę ale noo bolid był robiony pod jazdę 1-2. I to już wiedzą wszyscy więc to taka odpowiedź do trzech @Kolegów, którzy się tam napinali do mnie. Miałem rację. Znowu! Najlepszy bolid do wyprzedzania ma RBR. Jednak akurat nie na tym torze bo byli za wolni. Od dekady najmocniejsze hamulce a raczej to jak bolid jest stworzony do hamowania. Dzięki temu najlepsze manewry na hamowaniu w ostatnich 10 latach robili Webber, Vettel, Ricciardo, Vestappen i Albon czasem. Na kłuty najlepiej jak się da z aut z czołówki. Dlatego Maxowi najłatwiej do kogoś podjechać przez dłuższy czas i podjąć ataki.
07.09.2020 14:18
0
Po wypadku Leclerca gdy najpierw ogłoszono SC to Ci Włosi uwijali się jak w smole. Bolid zapięty od góry ale za nim odhaczyli go od barierki to zaczęli go ciągnąć. Ten wystrzelił i prawie kogoś tam trafił w głowę. Kamera idealnie by nam to pokazała na żywo. Chyba na każdy wyścig powinni jechać Ci szkoleni ludzie z Monaco.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się