WIADOMOŚCI

Najgorszy sezon od lat - wnioski po GP Francji
Najgorszy sezon od lat - wnioski po GP Francji
Formuła 1 nadal stara się poprawić widowisko, niestety bezskutecznie. Sezon 2019 to gigantyczne rozczarowanie. Po wyścigu na Paul Ricard nie brakuje głosów, że tak nudno nie było już dawno. Rywalizacja we Francji obnażyła jednak nie tylko słabości serii.
baner_rbr_v3.jpg
Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Formuły 1 i trzeba mieć nadzieje, że to nie dzwonek alarmowy, ale uderzenie w policzek na ocucenie. Jeśli ktoś przez lata bronił tego sportu przed znajomymi, wskazując na kolejne interesujące rzeczy, tak wczoraj chyba skończyły mu się argumenty. Gdyby ta sama osoba dała sobie uciąć rękę za to, jak świetny będzie sezon 2019, obcięliby jej obie, pewnie razem z nogami.

Smutno narzeka się na Formułę 1, która dla tylu osób jest po prostu fascynująca. Zakulisowe rzeczy nadal są niesamowite, bo dla zagorzałych fanów wyścig jest jednym z wielu elementów. Są jednak ludzie, którzy włączają telewizor w niedzielę, by spędzić miło dwie godziny. Jeśli zrobili to wczoraj, długo tego nie powtórzą.

Po GP Kanady głównym tematem było widowisko, opakowane w karę. Od lat, a już szczególnie w kontekście sezonu 2021, mówi się o jego poprawie. I na gadaniu się kończy. Być może najgorszy sezon od lat jest potrzebny, by ktoś się w końcu obudził. Jest wiele interesujących dyscyplin sportu, które gwarantują emocje. To dwa, trzy kliknięcia pilotem, czyli dla przeciętnego kibica zupełnie nic. Tymczasem do zapowiadanej rewolucji, która i tak będzie raczej ewolucją, zostało około 34 wyścigów. To wystarczająco dużo czasu, by oglądalność znacząco spadła.

Dominacja Mercedesa nie jest winą ekipy. Nawet jeśli zarzuca się im zmiany opon, znajomość technologii i kontrolowanie polityki, to jednak ktoś na to pozwolił. Te osoby są winne obecnemu wyglądowi Formuły 1 i będą prawdopodobnie winne przez kolejne lata. Liberty Media chyba się przeliczyło i uznało, że większym zagrożeniem jest odejście zespołów.

Szczerze mówiąc - dzisiaj bez najbardziej dominującej ekipy byłoby ciekawiej, akurat jest to Mercedes. Ferrari i tak nie odejdzie, jedynie Red Bull może zabrać dwa zespoły. Prawdopodobnie jednak cała topowa trójka ma interes, by nadal tu być i regularnie przykłada komuś do głowy batonika, mówiąc, że to lufa pistoletu.

Żeby była jasność - nie wyrzucam nikogo z Formuły 1. Po prostu ktoś powinien powiedzieć im wprost - albo pomagacie, albo spadajcie, szczególnie, gdy sami grożą rezygnacją. W obecnej formie tylko przyczyniają się do nudy, która panuje w sporcie. Jeśli ktoś odejdzie - przyjdą inni. Było przecież dwóch chętnych. Dopóki wielkie firmy będą pociągać za sznurki i sterować kukiełkami, które "rządzą" tym sportem, nadal będzie nudno, a przy dobrych wiatrach nie będzie ekscytująco. Oby ten sezon spowodował, że ktoś odważy się na stwierdzenie, iż to nie zespoły mają władzę. Bez tego nadal będzie podobnie.

Czas na zmiany

Wyścig na Paul Ricard nie był najlepszy dla Francuzów. Oberwało się obiektowi, a kierowcy nie spisali się dobrze przed swoimi kibicami. Szczególnie rozczarował Pierre Gasly, który jeden punkt zawdzięcza po prostu szczęściu.

Po GP Australii żartowało się, że zastąpi go Kwiat. Potem mówiło się o tym coraz głośniej, ale było jeszcze wcześnie. Osiem wyścigów to jednak wystarczająco, by przekonać się, że duże Byki to dla Pierre'a za wysokie progi. Obecnie potrzeba sporego cudu, by Gasly nie wrócił do mniejszych Byczków. Nie widać wielkiego postępu w tym sezonie i prawdopodobnie on się nie wydarzy.

Możliwe, że samochód wybitnie nie leży Francuzowi, możliwe, że powoli się rozkręca. Red Bull nie jest jednak zespołem, w którym można sobie na to pozwolić. Oni walczą o podia, przy sprzyjających okolicznościach o zwycięstwa i ich kierowcy powinni prezentować dobry poziom. Pierre okrutnie obrywa od Maxa. Wiadomo było, że nie są na tej samej półce, ale chyba na awans było za wcześnie.

Jeśli Kwiat wskoczy do Red Bulla, będzie to naprawdę fajna historia. Rosjanin nie jeździł źle i dostał zdecydowanie za wysoką karę za swoje przewinienia. Nadal nie jest to półka Maxa, ale patrząc na to, że dotrzymywał kroku Ricciardo, można wnioskować, że bogatszy w doświadczenie Daniił spełni standardy Helmuta Marko.

Aż chciałoby się życzyć mu wygranej w Grand Prix Rosji. To byłoby niesamowite, patrząc na to, jak został potraktowany. W 2016 roku, chyba po kwalifikacjach do GP Niemiec, w wywiadach miał minę, jakby po prostu chciał się rozpłakać. Nie ma co się śmiać, widać było, że degradacja wtedy długo go bolała. Potem sezon 2017, utrata miejsca i powrót. Nie chodzi o sympatię, ale o dźwignięcie się.

Pytanie jak na prawdopodobne już "cofnięcie" zareaguje Gasly. Niestety fajna historia Kwiata może być pewnym dramatem innego kierowcy. A Francuz nie wygląda na kogoś, kto już przed sezonem deklarował, że jeśli będzie za słaby, to go po prostu wyrzucą (tak mówił Leclerc) i zachowywał spokój. Cóż, na tym poziomie bywa trudno, ale pozostaje trzymać kciuki, żeby Pierre sobie poradził.

Sześciokrotny mistrz świata

Wygląda na to, że inna, też niezła historia, była jednak bardzo krótka. Valtteri, który rozpoczął sezon z przytupem, trochę przygasł. Być może to Lewis, do którego po Baku doszło, że nie ma żartów, znacząco przyspieszył, ale efekt jest jeden - 6:2 w wygranych i pewne prowadzenie w klasyfikacji kierowców. To niewiarygodne, że Hamilton mógłby pobić rekord wygranych Schumachera jeszcze w tym sezonie. Musiałby wygrać wszystko do końca, co pewnie się nie stanie, ale robi wrażenie.

Gorsza forma Fina jest dziwna. Jeszcze do GP Monako wyglądało na to, że będzie się trzymał. Gorszy wyścig, potem gorsze kwalifikacje i zrobiła się duża różnica. Kanada i Francja to mógł być kluczowy moment, by nie dać się rozpędzić koledze z zespołu. Teraz Bottas musi znaleźć wersję 3.0, bo lada moment nie będzie miał o co walczyć. Nadal jest możliwe, że Hamilton poczuje się komfortowo i trochę odpuści, ale raz tytuł przegrał i widząc przed sobą rekordy Michaela, nie pozwoli sobie na to drugi raz.

To tylko pokazuje, jak dobrą robotę robił Nico Rosberg. Niezależnie czy uważa się go za szczęśliwego mistrza, czy za idealny przykład ciężkiej pracy, która pokonała talent, samo utrzymanie się blisko Hamiltona przez tyle lat było imponujące.

Teoretycznie jedna awaria, błąd i Valtteri będzie w grze. Nie może jednak na to liczyć, bo nawet dwukrotny pech Lewisa nie rozstrzygnie walki o tytuł. Następny wyścig odbędzie się w Austrii, czyli na torze, który bardziej sprzyja Bottasowi. W takich miejscach nie może dawać się objechać. Znów w grze może być Ferrari, więc jest szansa, by różnica nie wynosiła jednego miejsca. Niestety, to może się zemścić, tak jak w Montrealu.

Szampany w dłoń - Kubica przed Russellem

Jak widać po wywiadach - dla Roberta pokonanie George'a nie ma żadnego znaczenia. Dla kibiców to jakiś tam plusik tego niezwykle emocjonującego wyścigu, po którym nadal nie możemy ochłonąć. Kubicy ewidentnie nie zależy na walce na samym końcu, ale Russellowi tak.

Świadczą o tym komunikaty. Brytyjczyk robi wszystko, by być przed Polakiem. Cóż, tym razem trochę przesadził, bo to przez swój błąd przyjechał za nim. W wywiadach trochę minął się z prawdą, bo skrzydło ucierpiało po jego pomyłce i zbyt szerokim wyjeździe. Być może wpływ na to miała twarda walka z kolegą, ale prawdopodobnie był on znacznie mniejszy.

Zastanawiające było tempo obu kierowców w kwalifikacjach. Russell, który nie miał rytmu, wskoczył do świeżo naprawionego auta i od razu zaczął kręcić świetne kółka. Były dużo szybsze od Kubicy, który nie opuścił żadnego treningu i był doskonale przygotowany. Zazwyczaj takie wytrącenie z równowagi powoduje, że kierowca ma trudniej, tak jak np. Vettel w Monako, który po utracie trzeciej sesji długo "rozgrzewał się" w Q1. Tutaj było odwrotnie i jest to sytuacja raczej nietypowa.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

45 KOMENTARZY
avatar
evildeamon0

26.06.2019 11:56

0

Problemów w F1 jest dużo, ale głównie nie ma walki jak i każdy zespół traci do innego za dużo... Mamy przykład Williamsa, który no już raczej nie powalczy o 1 pkt bo nawet nie da rady dogonić środka. Widziałem jeden jedyny wyścig w Formule E i jakoś prawie wszyscy byli obok siebie, walczyli z sobą i tylko umiejętności sprawiały że znaleźli się przed innymi. I zdecydowanie przez to że mamy różnice, mamy nudy. Stawka się miesza i różnice są 5,10 a nawet i 30 sekund i jak tutaj oglądać coś widowiskowego jak nie ma kogo oglądać. Merc jest cały czas z przodu, to nawet RBR potwierdzili że nie dadzą rady ich dogonić, zostaje im walka z Ferrari, które też skopało sprawę swoimi strategiami. Później mamy zaś, 0 walki ze strony samego kierowcy... bo MUSI oszczędzać paliwo, opony, ers itd. Żeby dojechać na tych oponach. Kiedyś była rewelacyjna walka pomiędzy MASS a KUB i wypychali się i TO była walka na poziomie, a teraz są kary,kary i jeszcze raz kary bo... o nie walczyli i tamten uszkodził jemu skrzydło, tak nie może być to ma być uczciwa walka. Ja się spytam to są wyścigi, gdzie każdy daje 100% z siebie żeby być jak najwyżej czy to (moje porównanie) jazda małymi delikatnymi samochodzikami. Ale nawet w gokartach jest więcej walki niż tutaj a to "Królowa" motosportu... A tory... więcej dajmy miejskich torów... gdzie szerokość jest jak sam bolid (Monaco...) nie dość, że nie da się tam wyprzedać to jeszcze jest to tak nudny tor... ale musi być, bo to prestiż. Tor to ma być tor, zbudowany od podstaw i dający emocje, jeszcze niech dadzą żwir i pobocza a nie jakieś kolorowe bzdety jak we Francji, wygląda to tragicznie. No i też kierowcy... niektórzy to nie powinni jeździć, mamy GRO co narzeka jak ktoś go wyprzedzi, mamy GASLY'ego który nie daje rady w RBR, mamy STROLL co jest tylko dzięki $... przecież to się już nudne robi. Obecna F1 to nie jest F1 tylko jakaś tania podróbka starej dobrej F1. Pozdrawiam.


avatar
grzegorz0812

26.06.2019 12:07

0

Myślę ze zaszły sezon był całkiem satysfakcjonujący pod względem oglądania w tv a do przerwy wakacyjnej to juz na pewno.podczas oglądania udzielały mi się emocje,w tym faktycznie się nudzę.


avatar
Brzoza2

26.06.2019 12:13

0

Myślę że dwie rzeczy wprowadzone od przyszłego sezonu mogłoby przynajmniej spowodować , że błąd popełniony przez ekipę wielkiej trójki mógłby być wykorzystany przez inne ekipy. 1- brak lub zwiększenie limitu paliwa w bolidzie 2- dowolny dobór opon (bez ograniczeń ) Te dwa udogodnienia mogłyby stosować ekipy które w poprzednim sezonie nie zajęły 2xpodium . Spełniasz ten warunek w trakcie sezonu to tracisz jedną z opcji. 3 x podium druga opcja odpada.


avatar
PiotrasLc

26.06.2019 16:34

0

Przepis jest prostrzy od waszego kombinowania. Po pierwsze wywalić MGHU i DRS , przywrócić tankowanie pomyśleć o przywróceniu silników V8 i aerodynamiki z lat 2005 2008 . Jeśli w WRC zdało egzamin pójścia w stronę zwiększenia efektywności widowiskosci to może warto w F1 pokombinować


avatar
ArkadioMorales

26.06.2019 17:05

0

Któryś przedmówca napisał że wraca do wyścigów sprzed lat i ma rację przynajmniej coś się wtedy działo. Kierowcy nie byli dzieciakami wychodowanymi przez koncerny teamy mniej przypominały laboratoria na wyjeździe. Liczył się kierowca, moc i ściganie. Teraz F1 bez względu kto za to odpowiada jest jedną z najnudniejszych serii. Jest pseudo wyścigowa plastikowa i bez emocji. Już dawno miano królowej motorsportu jest sloganem na wyrost. A jeśli chodzi o moto gp.... Tam więcej dzieje się na jednym okrążeniu niż przez pół sezonu F1. To co ze Marquez jest może faworyzowany jak zapewnia show i dobre ściganie walkę łokieć w łokieć bez kompromisów twardo męsko... Tak powinno być. Kierowcom F1 brakuje jaj z tym balastem przepisów team order oszczędzania opon silników itd. To nie jest ściganie i to nie F1.


avatar
ArkadioMorales

26.06.2019 17:16

0

A losowanie miejsc na starcie w obecnych czasach jest bez sensu bo mercedes nawat gdyby startował z pit lane i tak wygrał by wyścig. Zastanawiam się po co oni walczą o PP jak to nie ma znaczenia taką mają przewagę. Fakt że sobie to wyprscowali bo mają pieniądze ale to pokazuje że zasady i regulamin techniczny jest do bani. Za łatwo się tymi bolidami jeździ. Ciekawe gdyby znieść ograniczenia paliwowe i silnikowe gdyby silniki miały po 1,5 tys. KM po wyścigu mogły by się rozpaść wtedy tylko kierowcy z jajami i umiejętnościami i szczęściem wygrywali by wyścigi. Wtedy byli by następcy Senny Mansella Prosta. Cała plejada tamtej stawki F1 to byli kierowcy z krwi i kości nie zapominając o Laudzie i Stewarcie.


avatar
Multi

26.06.2019 19:14

0

Przywrócić tankowanie, wielu dostawców opon (co najmniej 3), wykasowac połowę dotychczasowych torów z kalendarza (pamiętacie Turcję?), wrócić do silników V12 co miały po 1500 KM, oraz dodać parę pomniejszych dupereli i może być cacy. Proste rzeczy... Ale nie, bo trzeba aobie utrudniać :(


avatar
esbek2

26.06.2019 20:20

0

Znieść ograniczenie spalania i maksymalnych obrotów. Jak ktoś chce kręcić silnik do 25 tysięcy to niech to robi, najwyżej nie dojedzie do mety bo go rozwali. Będziesz palił więcej paliwa, to musisz mieć cięższy bolid. Renault swoje mistrzostwo zdobywało bardzo ekonomicznym silnikiem. Niech inżynierowie główkują co się bardziej opłaca ciężar i moc, czy lekkość i kilkadziesiąt koni mniej.


avatar
ArkadioMorales

27.06.2019 17:45

0

Ooo i dobrze prawicie. Takie pomysły mi się podobają. No i wtedy można by mówić że F1 to królowa motorsportu.


avatar
PatiMat

06.09.2019 15:19

0

:c


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu