WIADOMOŚCI

Vettelowi zabrakło słów
Vettelowi zabrakło słów
Sebastian Vettel mimo wielu przeciwności losu nie dał sobie w ostatnim wyścigu sezonu odebrać tytułu mistrzowskiego. Niemiec finiszował na szóstym miejscu, jednak drugie miejsce Fernando Alonso dawało mu zbyt małą przewagę, aby odebrać prowadzenie w mistrzostwach. Vettel został dzisiaj najmłodszym w historii F1 trzykrotnym mistrzem świata.
baner_rbr_v3.jpg
Sebastian Vettel, P6
„Ciężko jest sobie wyobrazić co przechodzi teraz przez moją głowę. Jestem pełen adrenaliny. To niewiarygodny wyścig. Wszystko co mogło nam go utrudnić przytrafiło się dzisiaj! Bez żadnego powodu zostałem obrócony na zakręcie numer 4 i jechałem w złym kierunku; musiałem więc jechać prosto i liczyć, że nikt we mnie nie uderzy. Bolid był uszkodzony a my straciliśmy prędkość na prostych, co się jeszcze bardziej nasiliło na suchym torze. Na szczęście znowu zaczęło padać. Przez cały weekend ludzie starali się popychać nas w pewnym kierunku i mówili, że gdy będzie padło będzie nam trudniej, ale dzisiaj udowodniliśmy, że lubimy mokre warunki tak samo jak suche. Jestem, bardzo, bardzo szczęśliwy. Najważniejszą rzeczą w trakcie sezonu było to, że cały czas naciskaliśmy i koncentrowaliśmy się na sobie. Staraliśmy się robić swoje i obraliśmy drogę, którą znamy. To miało duże znaczenie. Niektórzy próbują gierek, ale nigdy nas to nie rozpraszało, szliśmy swoją drogą. Wszyscy w Milton Keynes i tutaj na torze naciskają bardzo mocno. W drugiej połowie sezonu podnieśliśmy naszą grę. Chciałbym podziękować wszystkim w zespole i w Renault. W tym zespole nikt nie czuje się ważniejszy od kogoś innego, razem naciskamy, to jedna wielka siła i jestem z tego dumny. Nierealne stało się realne. Wygranie trzeciego tytułu mistrzowskiego, w szczególności tutaj skąd pochodził mój bohater, Ayrton Senna ciężko opisać słowami. Płakałem w bolidzie, ale moje radio nie działało. Być może dobrze, że tak się stało! Jutro prawdopodobnie powiem więcej, ale teraz nie potrafię znaleźć odpowiednich słów.”

Mark Webber, P4
„Wyścig sprostał naszym oczekiwaniom, a warunki były bardzo zdradliwe. Nie byliśmy dzisiaj wyjątkowo mocni. Zarówno ja, jak i Sebastian mieliśmy problemy podczas restartów, jak również podczas startu samego wyścigu, do którego przystąpiliśmy na slickach. Zostałem dość mocno uderzony od wewnętrznej, sądzę, że to był jeden z Sauberów. Musieliśmy naciskać. Osiągnęliśmy prawdopodobnie wszystko co było dzisiaj możliwe. Niemniej zdobycie podwójnego mistrzostwa po raz trzeci jest czymś fenomenalnym. Prawdopodobnie osiągnęliśmy wszystko co dzisiaj mogliśmy. Dokonaliśmy prawidłowych zmian na przejściówki. Ze strony Sebastiana to był ogromny wysiłek. Dołączył do przyzwoitego klubu i nawet ustanowił na pewien sposób swój własny, jako najmłodszy w historii mistrz świata a teraz jako najmłodszy trzykrotny mistrz świata- trzeba przed nim zdejmować kapelusz. Sezon szybko minął, było wielu różnych zwycięzców, wzloty i upadki, wiele wypadków i kilka miłych wygranych dla mnie. Teraz liczę na odrobinę przerwy, naładowanie akumulatorów i kolejny sezon 2013.”

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

43 KOMENTARZY
avatar
Skoczek130

27.11.2012 17:41

0

@navajo0755 - dzięki, nie skorzystam... ;p @kmicic to typ, który jak się kogoś uczepi, to będzie, jak kula u nogi. Pisze bzdurne, prowokujące komentarze. Nie rozumie kontekstu, ale nie chce rozumieć i specjalnie irytuje. pzdr


avatar
Marti

27.11.2012 21:03

0

32. ra_f1 Troche watkow sie nagromadzilo, ale przynajmniej w jednym (Vettel) mamy podobne zdanie, wiec tego tematu juz nie ciagne. Skoro nie jestes fanem Schumiego, a ja tak, proponuje zaakceptowac moje stanowisko, bo konsensusu nie osiagniemy. Ja szanuje Twoja opinie i nie bede Cie na sile przekonywala do moich racji. Jestem zagorzala fanka Schumachera, ale to nie znaczy, ze patrze na niego przez rozowe okulary. Pisalam juz wielokrotnie, ze ma wady (jak kazdy czlowiek), ktore dostrzegam. Najwieksza jego wada byla nieuniejetnosc przyznawania sie do wlasnych bledow i wypierania sie ich. Tak jak w Jerez wtedy. Dopiero po latach przyznal sie, ze popelnil tam blad. Bolalo mnie gdy w 2006 w Monaco celowo zaparkowal bolid w kwalifikacjach, bo wiedzialam, ze to celowe zagranie i wypieral sie tego zarzutu. Adeleide 1994 tez nie byla czysta. Z Barrichello wtedy na Wegrzech postapil ostro, ale gdy np. Hamilton wywiozl Buttona w Kanadie na sciane, to moglo byc? :) nie przypominam sobie, aby Lewis byl jakos szczegolnie krytykowany za ten manewr. Ale druga strona MSC to piekne pojedynki z Hakkinenem, bez jakiegokolwiek chamskiego zachowania, bo Mika z wszystkich jego rywali najbardziej go szanowal, dlatego MSC zawsze byl wobec niego fair i vice versa. Irvine mogl zostac mistrzem w 99 gdy MSC pauzowal przez 3 m-ce z powodu kontuzji nogi, ale nie dal rady. Schumi wrocil w kocowce sezonu, aby pelnic dla niego role pomagiera, przepuscil na torze, oddal mu zwyciestwo w przedostatnim wyscigu, ale w finalowym Eddie spapral sprawe i nie wykorzystal szansy (sytuacja przypomina troche ostatni wyscig Alonso). Ja nie neguje podzialu kierowcow w czolowym zespole na nr 1 i 2, tylko TO powinno byc wykonane umiejetnie. Nie podobal mi sie sposob, w jaki Rubens musial prepuscic Michaela w Austrii, podobnie nie podobal mi sie sposob w jaki Felipe musial przepuscic Fernando na Hockenheimringu. Ja rozumiem taktyke Ferrari i RBR, tylko w takim ukladzie musza wspolpracowac oboje, gdy jest koniecznosc wykorzystania TO nie moze zawalic zarowno kierowca uprzywilejowany, jak i jego pomagier. Powiedz mi co McLaren mialo z eksperymentu "Alonso i Hamilton rownouprawnieni"? Nic z tego nie mieli, tylko zostalo im przegrane mistrzostwo, kupa smrodu i syf.


avatar
jogi2

27.11.2012 23:51

0

Wszyscy ci którzy oglądają F1 i mają jakieśkolwiek pojęcie o jeździe wiedzą ,że Vettel to średniak i nic nie zmieni tego ...nawet 10 krotne mistrzostwo


avatar
ra_f1

28.11.2012 10:39

0

@ 37 Marti, jak tak dalej pójdzie to będziemy musieli przejść na priv ;) Zaimponowałaś mi jeśli mam być szczery, z tego co piszesz i jak piszesz widać, że jesteś nie tylko inteligentną osobą, ale też masz wiedzę, która wskazuje, że interesowałaś się F1 zanim nadeszły czasy fanatyków RK i hejtowania Villneuva. Cieszy mnie, że można z kimś pisać na wyższym poziomie niż powyższe "Vettel to frajer..." Co do Vettela się zgodziliśmy, co do Irvine'a pełna zgoda, pamiętam te wyścigi, zresztą odkąd rozjechał mi Alesiego w Monte Carlo to zacząłem go szczerze niecierpieć. Średni kierowca. Ja osobiście też nie lubię kryształowych kierowców, sympatię czułem do Mansella (92, ech to były czasy...), potem zjawił się Alesi, niestety, jeśli o Vettelu mówi się, że to największy farciarz to o Jean'ie można by rzec, że to największy pechowiec. Co najmniej 7 I miejsc uciekło mu z powodu awarii bolidu... Potem była era Jacka, oczywiście dla wszystkich true fanów Roberta, to ten debil, który śmiał się negatywnie wypowiedzieć na temat ich boga. Tyle, że nikt z nich pamięta, bo pewnie nie może, że to był chyba najlepszy debiut w F1 (Australia 96, II miejsce, które chyba jednak było team orders), wicemistrz 96, mistrz 97, a wcześniej mistrz serii amerykańskiej. Potem niestety się skończył. To było widać zwłaszcza w B.A.R.ze, gdzie dostał manto od Buttona. Sympatyzowałem z ALO, ale na początku kariery, odkąd usłyszałem w 2006 jego wypowiedź jaki on to biedny bo team go nie wspiera w drodze po drugie mistrzostwo. Był Montoya - o, ten to był świr, potem RAI - kolejna niepokorna dusza. Zawsze lubiłem kierowców z jajami, Schumi pewnie też takim jest, ale ilość rzeczy, które on zmalował, część z nich sama wymieniłaś powoduje, że po prostu go nie lubię. A F1 to jednak sport, gdzie fani się opierają na sympatii, ponieważ nie ma równych szans. Akurat Hakkinen i Coulthard to był taki duet, którego nie bardzo trawię, a sam Mika jakoś nigdy mi nie leżał. W Macu sezon Ham i Alo oceniałem na początku tak jak Ty, ale teraz patrzę na to inaczej. Po pierwsze okazało się że super hiper Ferdynand potrafi przegrać w bezpośredniej walce z młokosem. Tak, wiem, produkt Maca, ale mimo wszystko to był debiut. Przypomnij sobie jakie towarzyszyły temu emocje (no może oprócz afery szpiegowskiej, gdzie ALO nasr...ł we własne gniazdo), walka była bezpardonowa i do samego końca. Sytuacja przypominała tą z Arytonem i Prostem. Czy większe widowisko było wtedy, czy jak Schumacher miał tytuł w kieszeni bez mała w połowie sezonu? Poza tym zauważ, że oni szli równo, kto zasługiwał na nr 1? Nie jestem fanem HAM, również za ten manewr, o którym pisałaś, ale mnie realcje między nimi odpowiadały, co więcej zazwyczaj potrafili czysto walczyć na torze i chyba był między nimi szacunek. Pozdrawiam Marti


avatar
galusek9

28.11.2012 21:08

0

Ciezka praca+determinacja+wiara=sukces


avatar
Marti

29.11.2012 20:24

0

39. ra_f1 Milo mi :) tak wyszlo, ze F1 zainteresowalam sie dosyc wczesnie. Premiere mialam jeszcze w poprzednim wieku, wiec pare lat stazu juz mi sie nagromadzilo. Sa fani, ktorzy pasjonuja sie F1 dluzej ode mnie, sa tacy ktorzy krocej. Lubie poczytac sensowneych wypowiedzi dotyczacych tych kierowcow, ktorych osobiscie na torze nie ogladalam, m.in. dzieki nim mozna sie dowiedziec czegos wiecej, albo porownac z innymi opiniami. Mlodszych stazem nie uwazam za gorszych kibicow o ile sa to osoby konkretne, znajace sie na rzeczy. Natomiast draznia mnie ci, ktorzy zaczeli ogladac F1 tylko dzieki Kubicy i wylacznie na nim konczyl im sie horyzont. Ale sa tez osoby, ktore zaczely swoja przygode z F1 wraz z jego debiutem i dla ktorych F1 nie konczy sie tylko na nim. Takze tutaj na forum sa takie osoby. Dla mnie staz kibica F1 jest bez znacznia, moze byc nawet fanem Alonso, o ile szanuje moja sympatie do MSC i moje opinie zwiazane z tym sportem. Jesli wyraznie czuje, ze ktos nie szanuje i drwi sobie z mojej sympatii wlasnie do tego kierowcy (mimo zapewnien, ze tak nie jest), rowniez podchodze inaczej do tej osoby. Uuuuuuu w stosunku do kierowcow jestes zdecydowanie bardziej wybredny ode mnie :) ja zawsze bylam za Schumim, potem doszedl Kubica. Lubie tez Glocka. D. Hilla nie lubialam z oczywistych powodow, J. Villeneuve´a nie trawilam nie dlatego ze byl rywalem Michaela, po prostu nie odpowiadal mi jako persona, styl jego bycia, prowokowal Schumiego do potyczek slownych, czego nie popieram. Hakkinen lubialam, chociaz byl mocnym rywalem MSC. Stoczyli razem wiele pojedynkow, ale zawsze byli wobec siebie fair. Do Raikkonena, Montoyi nie poczulam sympatii. Do wielu kierowcow mialam neutralny stosunek: Trulli, Fisichella, R. Schumacher, Button to tylko garstka kierowcow, ktorzy mnie ni ziabia, ni grzeja. Za Hamiltona trzymalam kciuki tylko na poczatku jego kariery. Alonso znielubialam w 2007r i tak zostalo do dzisiaj :) Vettel na poczatku podobal mi sie jako kierowca, jednak z czasem mocno ochlonelam, no i jednak charyzma nie ta :P W polowie sezonu Schumacher tytul wygral tylko 2 razy (w 2002 we Francji i w 2004 na Spa), reszta tytulow byla zdobyta albo w ostatnim, albo w jednym z ostatnich wyscigow, nie bylo wiec tak zle ;) Dla mnie duet Alonso-Hamilton w McLarenie pokazal glownie jedno: prawdziwa twarz ALO. on nie cierpi przegrywac i nie potrafi, uwaza sie za najlepszego kierowce w stawce. Wg mnie ALO nie szanuje zadnego, jest samolubnym egoista. Odpozdrawiam :) na razie dajemy rade na forum, priv moze zaostrzyc i pogorszyc sytuacje ;)


avatar
ra_f1

30.11.2012 10:26

0

Marti, Z tym privem żartowałem żeby nie dominować naszą wymianą zdań forum. Dla mnie też staż bycia fanem jest bez znaczenie, fajnie jak ktoś pamięta Emersona czy Stewarta, ale nie mam nic do młodych ludzi, którzy zafascynowali się motosportem pod wpływem występów Kubicy. I tak jak Ciebie drażni mnie Kubicomania w tym przejaskrawionym wydaniu. Najpierw wszyscy znali się na skokach narciarskich, potem na F1, teraz chyba tenis jest na topie. Dawno temu dołączyłem do tej strony jako jej użytkownik, napisałem kilka postów, ale jak się dowiedziałem od jednego delikwenta, że nie jestem Polakiem bo w latach 90-tych nie mogłem oglądać F1 w polskiej tv to mi ręce opadły. Pomijając, że to bzdura to nie wiem dlaczego miałoby to być jakimkolwiek argumentem. I zniechęciłem się do pisania postów na dość długo. Fajnie, że mając absolutnie przeciwne typy i sympatie nie skoczyliśmy sobie do gardła. Villeneuve rzeczywiście miał taki styl, dużo gadał, często po to żeby wzbudzać emocje. zresztą tak mu zostało. Tak samo jednak jak Ty wybaczasz Schumiemu, tak mnie to nawet bawiło, był kompletnie na bakier do całego świata F1, chodził w tych za wielkich gaciach i był luzakiem. Wszystko się skończyło przez B.A.R., górę wzięło jego ego i tak się skończyło bo na jego powrót lepiej spuścić zasłonę milczenia. W jakimś stopniu kontynuatorem jego drogi był/jest Kimi, pewnie stąd moja sympatia do niego. Co prawda 2007 był dużym fuksem, ale 2003 albo w 2005 był blisko mistrza. Z kolei nie przekonał mnie w 2008 i w 2009, jego odejście mnie nie zdziwiło, ale powrót ucieszył tym bardziej, że wynik osiągnął niezły Co do Alo w 2007 mam takie same odczucia. Nie mogę się doczekać nowego sezonu :)


avatar
polek1

24.08.2013 18:46

0

mi tez


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu