Stella uznał kolizję kierowców McLarena za nieakceptowalną
Niezwykle ciekawie zrobiło się w brytyjskim obozie po kolejnym zespołowym "podcięciu", który doprowadził do kontaktu między Lando Norrisem a Oscarem Piastrim w GP Włoch. Jego szef wprost oznajmił, że było to niedopuszczalne zdarzenie.Kolizja obu kierowców McLarena z 24. okrążenia była jednym z głównych wydarzeń niedzielnego popołudnia na Monzy. Przyczyniło się do niej kolejne w tym sezonie "podcięcie" Oscara Piastriego przez Lando Norrisa. Tuż bowiem po zjeździe Australijczyka jego prawy przód MCL60 zawadził o drugi pomarańczowy bolid, nie doprowadzając na szczęście do żadnych uszkodzeń.
A closer look at the crunch between them
— Formula 1 (@F1) September 3, 2023
But the stewards quickly decide no further action 👍#ItalianGP #F1 pic.twitter.com/imgbBsdViw
Po zakończeniu rywalizacji szefostwo McLarena musiało oczywiście zmierzyć się z niewygodnymi pytaniami o strategię i kontakt w zakręcie nr 1. Odpowiedział na nie w dość jasny sposób główny dowodzący ekipą, Andrea Stella:
"Nigdy nie powinno dojść do kontaktu między bolidami McLarena. Doszło do niego, a to nie pasuje do sposobu ścigania się w McLarenie. Istotne jest posiadanie parametrów definiujących, co jest akceptowalne, a co nie. I tutaj nie chodzi o emocje jak w większości przypadków. Tak samo podchodzi się bowiem do ścigania, a wiadomo, że jest coś większego od kierowcy - zespół", mówił Włoch, cytowany przez Motorsport.
"Należy to sprawdzić i zrobimy to - jak zawsze - na spokojnie. Nie ma nic pilnego do zrobienia. Wprowadzimy pewne korekty. Wyjazd z boksu, zwłaszcza na twardych oponach, zawsze jest trudny. Bardzo możliwe, że Oscar próbował zająć taką pozycję, by utrzymać to miejsce. Na zimniejszych oponach jest to natomiast trudniejsze niż tego oczekujesz i można z całą pewnością wywnioskować, iż była to zła ocena."
"Obaj kierowcy są świadomi tego, że nie ma prawa dojść do kontaktu między dwoma McLarenami. Pojawił się po prostu problem z wykonaniem planu, co właściwie dotyczyło wszystkich. Jeśli kolizja jest efektem presji podyktowanej "podcięciem", mamy coś do zbadania. Oznacza to bowiem, że narażają swój team tylko z powodu stawiania siebie wyżej. To natomiast jest nieakceptowalne."
Swoimi przemyśleniami nt. tego incydentu podzielili się też sami zainteresowani. O ile Piastri próbował dać do zrozumienia, że taktyka nie była odpowiednia, o tyle Norris skupił się tylko na samym kontakcie:
"To nie jest idealne. Na szczęście w obu samochodach wszystko było okej, aczkolwiek naszą intencją nigdy nie jest to, byśmy znaleźli się tak blisko obok siebie. Zahamowałem tam, gdzie to zrobiłem i nie mogłem bardziej zwolnić. Byłem już na granicy zablokowania kół i było ciasno. Koniec końców, nic się nie stało, ale jestem przekonany, że o tym podyskutujemy", tłumaczył Oscar.
"Zgaduję, że miał zimne opony i złapał trochę podsterowności. Zostawiłem wystarczająco miejsca, choć trudno to ocenić z perspektywy widoku w lusterkach. Uważam jednak, że było sporo miejsca. Twarde i zimne ogumienie to niedobre połączenie i przypuszczam, że uderzył w moją tylną oponę. Nic więcej tutaj nie było", komentował z kolei Lando.
komentarze
1. dexter
Coz, zawsze jest glupio, gdy dochodzi do kolizji pojazdow siostrzanych. Ale stratedzy McLarena sami przyczynili sie do tego, ze obaj kierowcy spotkali sie w pierwszej szykanie i w pojedynku doszlo do kontaktu opon. Lando Norris dostal pierwszenstwo w pit stopie, chociaz na poczatku byl za Oscarem Piastrim. Zwykle tego nie robisz.
Trzeba wiedziec jedno, ze ten, kto jedzie z tylu, zjezdzajac jako pierwszy robi klasyczny undercut. Undercut oznacza: zjezdzam nieco wczesniej, daje moim kierowcom swieza (szybsza) opone, a kierowca nastepnie przeksztalca to na okrazeniu wyjazdowym. Zanim drugi tam dotrze, ma juz tak duza przewage, ze jest juz przed nim - nastepuje wymiana pozycji. Normalnie starasz sie tego unikac w zespole, bo dochodzi tylko do zlej krwi. Dlatego zawsze pierwszy zjezdza do boksow jako pierwszy, a dopiero potem drugi.
McLaren pokazal ladnie, ze nie zawsze wszystko idzie dobrze. Wstepne obliczenia musialy jasno pokazac, ze wyladuje przy Lando Norrisie, tzn. wlasnym koledze z druzyny. A wiec zjezdza Piastri, teraz oczywiscie obchodzenie sie ze soba we wlasnym zespole jest w istocie sprawa honorowa, wiec "nie krzywdzcie sie nawzajem za bardzo". Jednak dwojka bohaterow na chwile o tym zapomniala ... Kierowca wyscigowy jest i pozostanie kierowca wyscigowym: najgorsza rzecza jest utrata pozycji lub nie skorzystanie z szansy na jej wygranie! Oskar po prostu pomyslal "bede sie trzymac", a dobry Lando mial swoj wlasny pomysl. Powiedzialbym, ze cos takiego nie jest pefekcyjne, ale jesli tylko tak sie zakonczy, da sie obejrzec z boku. Kazdy z nich moze zapalic swieczke, a osoby odpowiedzialne na stanowisku dowodzenia maja siwe wlosy. Ale to bylo zgodnie z zapowiedzia.
Decydujace jest jednak to, ze szykana sklada sie nie tylko z jednego luku, ale z dwoch lukow. Jesli wiec w pierwszym bede mial mniej wiecej swoj nos z przodu, w nastepnym drugi kierowca bedzie juz po wewnetrznej. A w takim przypadku to nieuchronnie i zawsze powoduje klopoty (z wyjatkiem jest calkowicie harmonijnie). Byly tez incydenty bez kolizji, bo ktos pojechal na wprost czy cos innego. A skargi ala "on mnie wypychal" byly bardzo czeste.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz