Ferrari walczy o odzyskanie punktów Sainza z Australii
Zespół Ferrari po Grand Prix Australii nie zamierza odpuszczać i zdecydował się skorzystać z prawa do ponownego rozpatrzenia incydentu z udziałem Carlosa Sainza i Fernando Alonso, który sprawił, że Hiszpan otrzymał karę pięciu sekund.Kara dla Carlosa Sainza od początku wywołała spore kontrowersje z kilku powodów. Nie ma wątpliwości, że to kierowca Ferrari był winny całemu zdarzeniu, ale kolejne wypadki na torze sprawiły, że tak naprawdę Fernando Alonso nie został pokrzywdzony w całym zamieszaniu, a dodatkowo dużo groźniejsza kolizja z udziałem Estebana Ocona i Pierre'a Gasly'ego była rozpatrywana po wyścigu i zakończyła się bez żadnej kary.
Co więcej incydent z udziałem Logana Sargeanta i Nycka de Vriesa w ogóle nie był rozpatrywany przez sędziów zawodów.
Kara dla Sainza była wyjątkowo dotkliwa, gdyż ten nie miał możliwości w żaden sposób się obronić. Wyścig wznowiono na ostatnim okrążeniu i de facto na torze nie było już ścigania. Hiszpan na metę wjechał jako czwarty, ale w ostatecznej klasyfikacji wypadł z punktów na 12. pozycję.
Kara została na niego nałożona bardzo szybko, jeszcze przed wznowieniem wyścigu, a cały świat mógł usłyszeć wyjątkowo emocjonalną wypowiedź kierowcy, który do swojego inżyniera mówił, że sędziowie nie mogą tak postąpić i muszą dać mu możliwość wytłumaczenia się po wyścigu.
Jeżeli Ferrari uda się przekonać sędziów do ponownego otworzenia sprawy, a następnie do zmiany decyzji punkty stracą kierowcy, którzy na metę wjechali za Sainzem, czyli: Stroll, Perez, Norris, Hulkenberg, Piastri, Zhou oraz Tsunoda.
"Jako że prowadzimy dyskusję z FIA i wysłaliśmy raport do FIA, nie chcę wdawać się w szczegóły" mówił szefa zespołu, Fred Vasseur. "Jedyną rzeczą jaką chciałbym podkreślić jest to co działo się w przypadku kolizji Gasly'ego/Ocona, a tym bardziej Sargeanta i De Vriesa z zakrętu numer 1, gdzie reakcja sędziów była zupełnie inna. Chcę jednak uniknąć komentowania tego."
FIA nie najlepiej rozpoczęła sezon 2023. Już w Dżuddzie Aston Martin przechodził podobną procedurę po zamieszaniu związanym z odbywaniem kary 5 sekund przez Fernando Alonso. Wtedy jego "apelacja" okazała się skuteczna i Alonso ostatecznie zachował swoje trzecie miejsce.
"Proces polega najpierw na przyjrzeniu się naszej petycji, aby zobaczyć, czy sprawa może być ponownie otwarta" mówił Vasseur. "Potem będziemy mieli kolejne przesłuchanie, trochę później z tym samym składem sędziowskim lub sędziami wyznaczonymi na kolejny wyścig. Wtedy będziemy rozmawiali już o samej decyzji."
"To na co liczymy to przynajmniej otwarta dyskusja z nimi, a dla dobra sportu uniknięcie w przyszłości sytuacji, w której mamy trzy kolizje na jednym zakręcie, a decyzje są różne."
"Najbardziej sfrustrowany faktem, że nie będzie przesłuchania w tej sprawie był Carlos, co słyszeliście przez radio."
"Sprawa ta jest bardzo wyjątkowa. W tym wypadku uważam, że miałoby sens rozważnie sprawy po wyścigu, gdyż nie miało to wpływu na podium. Tak jak to było w przypadku Gasly'ego i Ocona."
Problemem dla Ferrari może jednak być zmuszenie FIA do ponownego otworzenia sprawy. Aby tak się stało muszą pojawić się nowe dowody, które nie były dostępne dla sędziów w trakcie wydawania decyzji. Z doniesień wynika, że Ferrari może szykować jakieś dane ze swojego bolidu, ale Vasseur nie chciał zdradzać szczegółów.
komentarze
1. Grzesiek 12.
Dla mnie wina Sainza jest bezsporna. To on doprowadził do kolizji, mimo że miał wystarczająco dużo miejsca aby uniknąć kontaktu.
Inną sprawą jest utalenie kolejności do restartu. Tutaj sędziowie popełnili błąd, gdyż można było kolejność ustalić na podstawie linii SC.
2. patryko92
Dla mnie też ta kara to jakiś żart. Można porównać to do piłki nożnej, gdzie Carlos sfaulowałby Alonso na rzut karny ale później okazałoby się że był spalony i karnego nie ma :D Szkoda mi Sainza, liczę że Ferrari już wyczerpało limit pecha na ten sezon i zaczną zdobywać podia :D
3. Mayhem
Skończy się na tym, że Sainz zostanie z karą, a do tego Sargeant dostanie +3 na starcie, problem tylko co zrobić z Gaslym, niby jego wina ale raczej nie chcą go banować na wyścig.
4. Bartko
I oby im się udało bo jeśli trzymać się ich decyzji to incydentu Carlosa tak jakby wgl nie było
5. Jacko
IMHO powinien dostać reprymendę, albo jakąś inną "pozawyścigową" karę, skoro już cofnęli całą sytuację (choć nie powinni aż tak daleko wstecz). Natomiast teraz już swojej decyzji nie cofną i niestety będą brnęli dalej.
6. berko
@3. Mayhem
To po kiego grzyba został stworzony system punktów karnych? Gasly ewidentnie zawinił i powinien dostać za ten wypadek punkty i karę. A to że ich już tyle nazbierał, że musiałby pauzować wyścig to tylko i wyłącznie jego wina.
7. sisay
ale pierniczycie @2 swietny przyklad niby nie było bo spalony a jednak zawodnik leży sfaulowany i wyje z bólu
8. Krukkk
@7. W takim przypadku zawodnik faulajcy dostaje kartke za niebezpieczne zagranie, ale karnego nie ma.
Trenerzy tez dostaja kartki za nieodpowiednie zachowanie pomimo, ze nie biegaja po boisku.
9. K4rollof1
Imo już wolałem rządy Masiego. Było nie równo, ale przynajmniej można było wiedzieć czego się spodziewać .
10. Supersonic
@2,7,8
Lepszym porównaniem byłaby sytuacja z meczu Juventus - Salernitana, kiedy Arkadiusz Milik strzelił gola, zdjął koszulkę, za co dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. Potem zainterweniował VAR i anulował gola, ale czerwona kartka pozostała.
11. hubertusss
Nic nie ugrają sędziowie kompromitują się w zasadzie co wyścig nie przyznają się do kolejnej fuszerki i nie będą zmieniać wyników. Nie ważne czy Ferrari ma racje czy jej nie ma. Nawet gdyby sędziowie doszli do wniosku, że Carlos nie jest winny to i tak nic nie zmienią
12. Raptor Traktor
@10 No i zasłużenie dostał kartkę, bo zdjął koszulkę, co jest wbrew przepisom. Poza tym gdzie masz w przepisach zapisane, że ściąganie koszulki jest powiązane z bramką? Nie jest, to dwa odrębne zdarzenia.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz