Binotto: kibice nie buczeli na Maksa, chcieli wygwizdać FIA
Mattia Binotto wierzy, że buczenie i gwizdy ze strony kibiców po zakończeniu wyścigu oraz podczas ceremonii wręczenia nagród na otrze Monza nie były skierowane w stronę Maksa Verstappena a w Międzynarodową Federację Samochodową, która pozwoliła, aby wyścig zakończył się za samochodem bezpieczeństwa.Ostatnie szczęść okrążeń wyścigu kierowcy pokonali za samochodem bezpieczeństwa. Idol lokalnej publiczności Charles Leclerc podążał wtedy za plecami Maksa Verstappena, a przedłużająca się neutralizacja toru nie pozwoliła im stoczyć pojedynku o zwycięstwo.
Buczenie i gwizdy słychać było już po zakończeniu wyścigu, a podczas ceremonii wręczenia nagród były one na tyle głośne, że władze F1 postanowiły je sztucznie wyciszyć w globalnym przekazie telewizyjnym.
"Buczenie na kierowcę nigdy nie jest czymś przyjemnym" mówił szef Ferrari po wyścigu. "Max był najszybszym kierowcą na torze i zasłużył na zwycięstwo, a to buczenie było niepotrzebne."
"Uważam jednak, że buczenie ze strony tifosi było bardziej skierowane w stronę FIA. Tifosi czy kibice, którzy tam byli wierzyli, że samochód bezpieczeństwa można było ściągnąć z toru wcześniej i nadal zostawić kierowcom kilka okrążeń spektaklu, aby mogli powalczyć o pozycje na torze."
Szef Scuderii wezwał FIA do poprawy kontroli takich sytuacji w przyszłości.
Temat nie jest nowy i nie trzeba było daleko sięgać pamięcią, aby przypomnieć sobie wydarzenia z finału sezonu w Abu Zabi w zeszłym roku. Tam dyrektor wyścigu Michael Masi był na tyle zdeterminowany, aby wznowić go przed jego końcem, że nagiął przy tym procedury, wywołując potężny skandal i płacąc za to swoim prestiżowym stanowiskiem.
Wtedy bronił się tłumacząc, że zespoły od lat naciskają, aby unikać kończenia wyścigów za samochodem bezpieczeństwa i robić wszystko co tylko można, aby neutralizacja zakończyła się przynajmniej okrążenie przed metą.
"Rozczarowujące jest to, że nie wygraliśmy tego wyścigu w warunkach wyścigowych, gdyż jest to sprzeczne z tym wszystkim o czym rozmawiamy od lat" mówił z kolei szef Red Bulla, który w obu kontrowersyjnych sytuacjach wychodził na decyzjach FIA zwycięsko.
"Nikt nie chce oglądać finiszu za samochodem bezpieczeństwa jak miło to miejsce tutaj. Czuliśmy, że było wystarczająco dużo czasu, aby wznowić wyścig."
"Wolelibyśmy wygrać w warunkach wyścigowych, a teraz słyszymy niezadowolenie ze strony kibiców, gdyż w ten sposób wszyscy zostali obrabowani z finiszu."
Toto Wolff z Mercedesa, który w zeszłym roku długo nie mógł pogodzić się z zaistniałą sytuacją, dzisiaj twierdzi, że przepisy były respektowane właściwie.
"Jeżeli ktoś nie jest zadowolony z przepisów i chcemy mieć wielkie show, dwa okrążenia ścigania i jatki, to jestem absolutnie za tym. Ale musimy zmienić przepisy."
O jaką zmianę przepisów może chodzić Wolffowi nie trudno się domyślić. Można bowiem zapisać w regulaminie, że jeżeli na ostatnich kilku okrążeniach wyścigu dochodzi do potrzeby neutralizacji, to wtedy automatycznie przerywa się go czerwoną flagą.
komentarze
1. Raptor Traktor
I dlatego buczeli dokładnie wtedy, gdy Verstappen podchodził do mikrofonu oraz gdy został wywołany na podium?
2. Gumek73
Binotto - Człowiek Wielkiej Wiary.
3. Grzesiek 12.
Nie on pierwszy... i zapewne nie ostatni.
4. sismondi
Max ma pierwszy tytuł w kieszeni ...
5. Iron Man
@4 drugi, żałosny hamiltoniarzu
6. hubos21
Tak wygląda pokaz niemocy i frustracji jak się kibicuje czerwonym nieudacznikom. Mercedes jak zgarnął kiedyś tam dublet to sobie jeszcze rundkę honorową zrobili wkoło toru obok siebie wtedy to pewnie gule skakały. VER w tym roku to leje na nich wszystkich z góry a oni co najwyżej mogliby się napić :)
7. sismondi
@5.Taka prawda ...
8. Aeromis
@7. sismondi
Kłamstwo nie jest prawdą. Max Verstappen jest obecnie mistrzem świata i idzie po drugi tytuł. Subiektywne myślenie życzeniowe tego nie zmienia.
9. Manik999
@sismondi - pogódź się z faktem, że będzie mieć DRUGI tytuł i oba są w pełni zasłużone. Był najlepszym kierowcą sezonu 2021 i to pod każdym względem i ostatni wyścig sezonu tego nie zmieni. Frustraci oczywiście pamiętają tylko, co złe dla Lewisa, ale zapominają, że Anglik mógłby pomarzyć o tytule, gdyby nie niefortunne wyścigi w Wielkiej Brytanii i na Węgrzech. Myślałem, że już ludzie skończyli z trollowaniem.
10. BAR 82_MCE
Kempa ty czytasz co wypuszczasz?W artykule jest tyle błędów, że oczy bolą.
11. hubos21
@10
Nie od dzisiaj, tutaj trzeba czytać nagłówek i komentarze :)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz