Alfa Romeo i Stroll niezadowoleni z decyzji sędziowskich z GP Australii
Sporo emocji i kontrowersji dostarczyły pojedynki Lance'a Strolla i Valtteriego Bottasa na torze Albert Park. Ostatecznie sędziowie postanowili ukarać Kanadyjczyka, lecz tej sankcji nie rozumie zarówno strona poszkodowana, czyli Alfa Romeo, jak i sam winowajca.Lance Stroll oraz Valtteri Bottas bezpośrednio rywalizowali ze sobą tuż po tym, jak zakończyła się wirtualna neutralizacja spowodowana awarią Maxa Verstappena. Obaj kierowcy walczyli koło w koło do zakrętu numer 3 i na hamowaniu przed nim wydawało się, że to Fin przesunie się na 9. miejsce.
Stało się jednak inaczej, gdyż Kanadyjczyk maksymalnie opóźnił hamowanie i zajmując wewnętrzną część tego zakrętu, szeroko wywiózł swojego konkurenta. Z tego powodu zawodnik Alfy Romeo stracił nie tylko szansę na wyprzedzenie Strolla, ale został także wyprzedzony przez Pierre'a Gasly'ego i spadł na 10. lokatę.
Dla wielu kibiców sytuacja wydawała się dość klarowana i spodziewano się, że 23-latek otrzyma kolejną karę w ten weekend. I faktycznie tak też się stało. Stroll dostał 5-sekundową sankcję i jeden punkt karny, aczkolwiek nie dotyczyło to incydentu z "trójki". Chodziło o wydarzenia z prostej startowej, kiedy postanowił zygzakować przed samochodem Bottasa.
Po zakończeniu australijskich zmagań swojego zaskoczenia decyzjami sędziów nie ukrywali zarówno przedstawiciele Alfy Romeo, jak i Astona Martina. Ci pierwsi naturalnie spodziewali się jeszcze jednej kary dla Strolla, a z kolei ci drudzy nie rozumieli, za co tak naprawdę sędziowie go ukarali:
"Oczywiście. Myśleliśmy, że dostanie karę, aczkolwiek decyzja była inna", oznajmił inżynier Alfy Romeo, Xevi Pujolar, cytowany przez The Race.
"Powiedziałbym, że było to mocno na granicy. Znalazłem się poza torem, więc nie sądzę, by było to idealne. Natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że jest jednym z najbardziej agresywnych kierowców i za to dzisiaj został ukarany", mówił Bottas wtedy, gdy jeszcze nie wiedział o tym, że Stroll dostał karę za zygzakowanie na prostej.
"Nie rozumiem tego. Było dwóch facetów, którzy cały czas zygzakowali i tak naprawdę wykonałem tylko ostatni ruch. Możesz to robić na prostej, o ile nie zygzakujesz wtedy, gdy ktoś zbliża się do ciebie. Zygzakujesz, by zlikwidować strugę powietrza, a nie żeby się bronić. Na koniec mnie za to ukarano. Nie rozumiem. Na tę chwilę jest za wiele podejmowanych śmiesznych decyzji", stwierdził Stroll, cytowany przez Motorsport.
Do sankcji nałożonej na Strolla odniósł się również jego szef, Mick Krack. Luksemburczyk uważa, że taka kara jest pokłosiem surowego podejścia nowych dyrektorów wyścigowych, Nielsa Witticha oraz Eduardo Freitasa. Warto bowiem zaznaczyć, że Kanadyjczyk ma już na swoim koncie 8 "oczek" karnych, a przy 12 czeka go przymusowa przerwa od ścigania:
"Musimy się dokładnie dowiedzieć, jak zarządzają tym nowi dyrektorzy. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Będziemy mieć to teraz pod kontrolą. W sobotę dostaliśmy dwa punkty, a w niedzielę jeden", dodał szef Astona Martina.
"Kiedy bolid nie jest taki, jaki chcesz, kierowcy starają jak najwięcej się bronić. Moim zdaniem gdybyśmy mieli lepszą maszynę, nie mielibyśmy takich kłopotów."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz