Ferrari obawia się, że najlepsza okazja na zwycięstwo już minęła
Stajnia z Maranello dysponowała jednym z najlepszych bolidów podczas weekendu w Monako, a mimo to nie odnieśli upragnionego zwycięstwa. Kierownictwo zespołu zdaje sobie sprawę, że na innych torach ich samochody nie będą już tak samo konkurencyjne.Ekipa Ferrari nieoczekiwanie wyrosła na pretendenta do walki o zwycięstwo w GP Monako. W czasie treningów Charles Leclerc oraz Carlos Sainz regularnie meldowali się w czołowej trójce, a dane sugerowały, że czerwony samochody spisują się zdecydowanie najlepiej w wolnych zakrętach.
W kwalifikacjach znakomitą dyspozycję Ferrari potwierdził Monakijczyk, który przed własną publicznością wywalczył pole position. Niestety, przy okazji 23-latek robił swój bolid, przez co ostatecznie nie mógł wystartować w niedzielnych zmaganiach.
Honoru włoskiej ekipy musiał bronić Carlos Sainz, który ze swojego zadania wywiązał się rewelacyjnie. Hiszpan dzięki swojej kapitalnej jeździe zajął drugą pozycję i wjechał na metę tuż za Maxem Verstappenem.
Jednakże mimo bardzo dobrego wyniku Ferrari nie ukrywa, że jest rozczarowane po weekendzie w Monte Carlo. Szefostwo zespołu zdaje sobie sprawę, że najlepsza szansa na zwycięstwo w sezonie 2021 mogła właśnie minąć:
"Oczywiście będą jeszcze tory z wolnymi zakrętami, na których możemy być konkurencyjni. Natomiast nie jest to takie przesądzone", mówił szef Scuderii, Mattia Binotto, cytowany przez Motorsportweek.
"Jeśli o nas chodzi, to nie rozmyślamy nad tym, na których torach będziemy konkurencyjni, a raczej skupiamy się już na kolejnej rundzie w Baku. Tam są miejsca, gdzie możemy jeszcze lepiej wykorzystać nasz bolid. Już udowodniliśmy, że jeśli lepiej przygotowujemy się do danego weekendu, potem jesteśmy w stanie skutecznie rywalizować."
O to, czy Ferrari może znowu skutecznie rywalizować z Mercedesem oraz Red Bullem został zapytany Carlos Sainz:
"Nie będzie już takich torów jak ten. Nawet te obiekty, o których myślicie, nie oznaczają od razu, że będziemy tam konkurencyjni. Mercedes i Red Bull mają nad nami przewagę i trudno będzie z nimi walczyć o pole position czy zwycięstwo", odpowiedział Hiszpan.
"Z tego powodu ten weekend jest dla nas trudny do zaakceptowania. Nie wiadomo, kiedy przyjdzie kolejna taka szansa."
komentarze
1. BAR 82_MCE
Więcej wiary chłopaki
2. Grafii
Zawsze lubiłem Ferrari, ale od lat tez widać ze to partacze. Mają mega potencjał, budżet, ludzi, itp, ale mają też podejście południowców, czyli luz. W tym sporcie od lat takie podejście nie sprzyja wynikom, co widać na przykładzie. Jak można sprawdzić samochód 2x, ale tylko z jednej strony? Widać można, w końcu to Ferrari ;)
3. HaKsOn200
Jak dodatkowo będą musieli wymienić uginające się skrzydło na sztywne to już raczej na takie wysokie lokaty jak w Monako nie mają co liczyć.
4. KolczastyKaktus
2. Grafii
Weź mi wytłumacz skąd wiesz jaką mentalność ma Ferrari i Włosi. Mi się wydaje, że albo się jest perfekcyjnym i profesjonalnym albo nie. Głupie i nierozumne przytaczanie stereotypów nie jest żadną odpowiedzią. Zresztą jak można mówić o mentalności złej skoro to jeden z krajów gdzie logistyka stoi na bardzo wysokim poziomie. No i jak nazwiesz błąd niemieckiego zespołu? To też wina niemieckiej mentalności?
5. kiwiknick
@4 Kaktus!
To był błąd Fina. :)
6. dexter
@KolczastyKaktus
Jestem w 100 procentach przy Tobie, ale krotka anegdota z boku...
Jeszcze w czasach aktywnej kariery Michela Schumachera istniala mozliwosc testow w Formule 1. Wowczas kierowcy Ferrari regularnie siedzieli w samochodzie w ciagu tygodnia, aby intensywnie dostroic ustawienia i sprawdzic niezawodnosc. Takim sposobem Michael Schumacher wykrecal co roku ok. 50.000 km czerwonym bolidem wyscigowym. Wiekszosc testow odbylo sie na prawie trzykilometrowym torze o charakterystycznym ukladzie osemki w Fiorano (prywatny tor Scuderia Ferrari).
I pewnego dnia Schumacher podjezdza pod brame o godzinie 9:30, poniewaz testy mialy rozpoczac sie o 10:00 - i okazuje sie, ze brama zamknieta! Niemiecki kierowca wyscigowy siedzac w aucie mysli: "na pewno ktos zaraz pojawi sie i otworzy te brame". Pierwszy pracownik pojawil sie dopiero o godzinie 10:30 i z kawa w reku wola w kierunku Niemca: "Ciao Michael, Ciao Michael". Hehe...
@Grafii
Coz, Leclerc nie jest pierwszym kierowca, ktory cierpi na klatwe domowego wyscigu (kierowca Ferrari jeszcze nigdy nie widzial mety w swoim rodzinnym kraju). Tym razem wystapil problem z lewym walem napedowym w rundzie instlacyjnej, ktorego nie mozna naprawic w krotkim czasie.
Trzeba jednak pamietac, ze zrodlem wszelkiego zla, bylo to, ze kierowca najpierw sam uderzyl pojazdem w bariere. To doprowadzilo do tego, ze caly dramat potoczyl sie dalej. Tak wiec zrodlem zla byl zdecydowanie jego blad, ze zatopil samochod pod bariera ochronna w Monaco w niewlasciwym czasie. Monaco nie wybacza bledow.
Gdy skrzynia biegow zostala obciazona uderzeniem o bariere poprzez wal napedowy z prawej strony (co rowniez moglo doprowadzic do uszkodzenia w tym miejscu, gdzie drugi wal napedowy znajduje sie wewnatrz), w takim przypadku trzeba po prostu wybrac droge bezpieczna. Na miejscu Ferrari nie podjalbym ryzka tylko wymienilbym skrzynie biegow i cofnal zawodnika o piec pozycji startowych. To glupie, bo tracisz pole-position w Monaco, ale na pewno jedziesz w wyscigu. To byla decyzja Ferrari.
Zwykle, gdy wszystko jest naprawione wykonywany jest test. Jednostka napedowa zostaje uruchomina, wszystkie biegi z dolu do gory i gory do dolu sa testowne. Sek w tym, ze taki test nie odbywa sie pod obciazeniem. Na torze dochodzi obciazenie. Coz, trudna decyzja. Z pewnoscia byli pewni, ze bolid jest w dobrym stanie. Pech...
A Leclerc szybko musi wyczyscic glowe, odhaczyc cale wydarzenie i patrzec naprzod. Wazne jest, aby Scuderia kontynuowala ten skok wydajnosci z Monaco.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz