Gasly przyznaje, że ciężko jest pogodzić się mu ze śmiercią przyjaciela
Pierre Gasly przyznał, że wyścig w Belgii był dla niego wyjątkowo trudny ze względu na śmierć przyjaciela, z którym uczęszczał do tej samej szkoły i z którym przez wiele lat dzielił pokój.Mimo iż Gasly był o kilka szczebli wyżej na drabinie kariery w sportach motorowych, cały początek juniorskiego ścigania spędził z Hubertem jako członek programu rozwoju młodych kierowców francuskiej federacji samochodowej FFSA. Po GP Belgii Galsy zdradził, że Hubert był jednym z jego najbliższych przyjaciół.
"Uważam, że to co się działo było najbardziej emocjonującą atmosferą przedwyścigową w moim życiu" mówił Gasly. "W wieku 23 lat nie jesteśmy gotowi, aby przeżywać takie chwile i tracić swoich najlepszych przyjaciół."
"Dorastałem z tym chłopakiem od siódmego roku życia, gdy ścigaliśmy się w kartingu. Byliśmy współlokatorami, mieszkaliśmy w tym samym mieszkaniu przez sześć lat."
"Chodziliśmy do jeden klasy. Uczyłem się z nim od 13 do 19 roku życia. Mieliśmy tego samego nauczyciela w prywatnej szkole, którą załatwiła federacja."
"Nadal jestem w szoku. Nie pojmuje jak szybko to wszystko się wydarzyło. To coś okropnego. Już planujemy spotkanie wszystkich naszych wspólnych znajomych, gdyż nikt z nas nie rozumie co się tak naprawdę stało. To jest bardzo smutne."
Grand Prix Belgii zostało wygrane przez innego przyjaciela Huberta, Charlesa Leclerca, który po wyścigu zadedykował swoje pierwsze zwycięstwo w F1 zmarłemu koledze. Dla Monakijczyka to również był trudny wyścig, tym bardziej, że kilak lat wcześniej musiał pogodzić się ze śmiercią Julesa Binachiego, który był jego ojcem chrzestnym.
"Powiedziałem Charlesowi przed wyścigiem: proszę wygraj ten wyścig dla Anthoine" wspominał Gasly. "Zaczynaliśmy ścigać się w tym samym roku - Charles, Anthoine i ja."
"Anthoine w 2005 roku wygrał mistrzostwa Francji [w kartingu]. Ścigaliśmy się razem przez wiele lat i dobrze się znaliśmy."
"Kilka lat temu zmarł Jules Binachi, a teraz Anthoine. To okropne wieści dla francuskiego sportu motorowego. Obaj byli wspaniali, posiadali niesamowite charaktery."
komentarze
1. Porky2
Bianchi miał 8 lat jak urodził się Leclerc i był jego ojcem chrzestnym ????
2. kempa007
Tak, trochę inaczej...
3. Jacko
Abstrahując od tej całej tragicznej sytuacji, bardzo ciekawe jest to, że oprócz programu rozwojowego Renault, istnieje także program "rozwoju młodych kierowców francuskiej federacji samochodowej FFSA". I to jest właśnie ewentualna rola dla państwa i państwowych koncernów, a prywatne zespoły czy później samych kierowców niech sponsorują też prywatne firmy. jeśli nie skorzystamy z gotowych wzorców i nie pójdziemy podobną drogą, to nigdy nie doczekamy się chociaż małej części takich kierowców, jak mają wzmiankowani Francuzi czy np. Niemcy.
Już pomijając całą tę dyskusję o słuszności czy nie wykładania pieniędzy przez Orlen i to czy Robert będzie jeździł w przyszłym sezonie, to tak naprawdę żadnych efektów dla naszego motosportu na przyszłość z tego nie ma.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz