Rozczarowująca sobota Toro Rosso
Pierre Gasly tylko i wyłącznie dzięki swojemu instynktowi uniknął poważnej kolizji ze swoim kolegą z zespołu - Brendonem Hartleyem. Ten drugi bierze winę za incydent na siebie."To był najstraszniejszy moment mojej kariery. To część toru, po której jedziemy 320 na godzinę, więc byłem pewien, że wjadę w Brendona. Jechał bardzo wolno i musiałem zmienić kierunek jazdy. Nie wiedziałem, czy pojedzie w lewo, czy w prawo. Mimo to udało mi się go ominąć. Szkoda, że nie udało się awansować do Q2. Miałem o wiele lepszy czas i drugi segment był w zasięgu ręki. Po trudnym weekendzie w Chinach to byłby świetny wynik. Szkoda, ale cieszę się, że uniknąłem wypadku. Po raz drugi przydarza nam się taki moment, więc musimy się upewnić, że więcej nie będzie."
Brendon Hartley, P19
"To była katastrofa. Nie zrobiłem szybkiego okrążenia aż do momentu tego incydentu, ponieważ każde poprzednie kółko było przerywane przez żółte flagi. Gdy już jechałem dobre okrążenie, zahaczyłem o ścianę. Na początku myślałem, że wszystko jest okay i dalej naciskałem. Potem jednak zdałem sobie sprawę, że mam przebitą oponę. Musiałem natychmiast zwolnić, by znów nie uderzyć w ścianę. Ale Pierre jechał za mną bardzo szybko i źle oceniłem sytuację. Spojrzałem w lusterko i chciałem skręcić w lewo, on wybrał ten sam kierunek. Całkowicie pomieszałem i jestem mu winien przeprosiny."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz