Alonso będzie chciał jeszcze powrócić do Indianapolis
Fernando Alonso zapowiada, że będzie chciał jeszcze powrócić na tor Indianapolis w przyszłości po tym jak wczoraj awaria jednostki napędowej Hondy pozbawiła go możliwości powalczenia o zwycięstwo w debiutanckim występie.Alonso podkreślał, że jego priorytetem jest znalezienie się w bolidzie, który umożliwi mu walkę o mistrzostwo świata w Formule 1, ale będzie chciał także powrócić na Indy 500 dokończyć swoje wyzwanie.
"Zdecydowanie tak" mówił Alonso pytany o ewentualny powrót do Stanów Zjednoczonych. "Oczywiście jeżeli zdecyduję się na powrót, będę przynajmniej miał pojęcie jak to jest. Nie będzie to mój pierwszy raz, kiedy to ćwiczyłem restarty, pit stopy i wszystkie inne rzeczy."
"Zobaczymy co przyniesie przyszłość w kolejnych latach. Muszę podążać za tym wyzwaniem, gdyż wygrana w Indy 500 nie została ukończona."
Hiszpański kierowca określił dwa tygodnie przygotowań do wyścigu i sam wyścig jako "wspaniałe doświadczenie", ale przyznał, że nie ukończenie wyścigu z powodu awarii jest rozczarowujące.
"Oczywiście jestem rozczarowany nie ukończeniem tego wyścigu, gdyż za każdym razem gdy stajesz do walki chcesz ujrzeć flagę w szachownicę" mówił. "Dzisiaj nie było to możliwe."
"Wiem, że mogę być równie szybki jak każdy inny kierowca w bolidzie F1, ale do tej pory nie wiedziałem, że tak samo może być w IndyCar. Fajnie było poczuć się konkurencyjnym i prowadzić w Indy 500."
Hiszpan jest pewny, że gdyby nie awaria jednostki napędowej liczyłby się w walce o zwycięstwo w tym wyścigu. W chwili awarii silnika Alonso jechał na siódmym miejscu i popisywał się świetnymi manewrami wyprzedzania, za które otrzymał od trzystutysięcznej publiczności owacje na stojąco. Hiszpan przyznał również, że jego rywale mieli sporo szczęścia jeżeli chodzi o okresy neutralizacji toru.
"Gdyby wyścig odbywał się bez problemów Ryan [Hunter-Reay], Alexander [Rossi] i ja prowadzilibyśmy nad resztą stawki o połowę okrążenia. Taka jest natura tego wyścigu."
"Mimo kilku pechowych momentów przy żółtych flagach, liczyliśmy się w tej walce. Myślę, że zanim eksplodował silnik miałem jeszcze w swojej kieszeni coś ekstra."
Z danych wynika że dwukrotny mistrz świata F1 na 179 okrążeniach, które pokonał odnotował najwyższą średnią prędkość ze wszystkich zawodników. Wyścig ostatecznie wygrał inny były zawodnik F1, Takuma Sato.
komentarze
1. Magicgarage
Oby nie z hondą .
2. dryndol
Widać jaki tam poziom jest skoro wygrywa Sato.
Tak z cyklu nie znam się ale się wypowiem. XD
3. demon18
2. To trzeba było oglądać poziom wysoki i wyścig ciekawszy niż F1 a że wygrał Sato to tylko dzięki awariom i wypadkom w których najlepsi odpadli.
4. TomPo
No jechanie w pieciu obok siebie albo metr za kims przy predkosci 350 km/h... pelen szacunek i duze cochones.
Ale fakt faktem, najszybszym (z najwieksza srednia predkoscia podczas calego wyscigu) kierowca byl tam.... Alo. Potrafil mijac ich jak tyczki i co kolko widac ze uczyl sie czegos nowego jak sie odnalezc na torze. Milo bylo popatrzec. No ale "Honda" i wszystko jasne :/
5. ds1976
Po grzyba psioczyć na Hondę, przecież to zupełnie inny silnik, z większą mocą niż konkurencja w Indycar (Chevrolet).
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz