Wolff: wkrótce zastanowimy się nad team orders
Toto Wolf zdradził, że ewentualna decyzja o tym czy zespół Mercedesa powróci do stosowania poleceń zespołowych zapadnie jeszcze w tym tygodniu.Zawodnicy Mercedesa zostali wtedy obdarzeni dużym kredytem zaufania przez szefostwo zespołu, ale już w Austrii po raz kolejny doprowadzili do kolizji między sobą. Tym razem na ostatnim okrążeniu wyścigu. „W Barcelonie znacznie spokojniej do tego podchodziłem, gdyż wtedy mieliśmy 30 wyścigów bez żadnej kolizji” mówił Wolff.
„Jasne było, że to prawdopodobnie znowu się wydarzy, a ja naiwnie łudziłem się, że oni wyciągnęli wnioski i że nie dojdzie do kolejnej kolizji.”
„Proszę bardzo, znowu się zderzyli, tak więc będziemy musieli przyjrzeć się wszystkim dostępnym opcjom a jedną z nich jest zamrożenie kolejności na pewnym etapie wyścigu. Nie jest to coś przyjemnego i sprawia, że chce mi się rzygać, gdyż wolałbym, aby oni ścigali się między sobą. Gdy ściganie się nie jest możliwe bez kontaktu, takie są tego konsekwencje.”
Zapytany czy spodziewa się, że kierowcy będą chcieli podporządkować się poleceniom przy tak intensywnej walce o mistrzostwo, Wolff odpierał: „Tak, i to wielkimi literami.”
Wolff dodał, że decyzja o ewentualnych team orders zostanie podjęta jeszcze w tym tygodniu: „Musimy trochę ochłonąć i w kolejnych dniach wszystkiego się dowiemy.”
„Ze względu iż mamy kolejny wyścig już w przyszłym tygodniu z pewnością musimy wszystko wewnętrznie przedyskutować i zastanowić się nad rozwiązaniem tej sytuacji.”
Austriak przyznał również, że decyzja nie zostanie zmieniona bez względu na to co będą mieli do powiedzenia jego kierowcy.
„Podejmiemy decyzję bez względu na to co oni nam powiedzą. To zespół wyścigowy podejmie decyzję i może ona pójść w różnych kierunkach. Wynikiem jej musi być unikanie kolizji pomiędzy obydwoma bolidami, więc wszystko położymy na stole.”
Wolff uważa, że obaj kierowcy ponoszą odpowiedzialność za dzisiejszy incydent i jak podkreśla nie będzie on miał żadnego wpływu na decyzję dotyczącą przedłużenia kontraktu z Nico Rosbergiem.
„Nie, w ogóle. Kontrakt jest długoterminową decyzją i nie wpływają na niego incydenty z wyścigów.”
komentarze
1. Wymoderowano
Już widzę, jak IQ44 słucha poleceń inżyniera, niejednokrotnie pokazał że widzi tylko swój czubek nosa. Gdy potrzebuje pomocy to beczy przez radio, a jak zespół coś od niego oczekuje to narcyz udaje, że nie słyszy.
2. Xellos
Jak ustalą TO to Rosberg zostanie mistrzem. Hamiltonowi zepsują kompletnie strategię jak dzisiaj, po czym dostanie team orders " nie wyprzedzaj Rosberga". Jedyna nadzieje to Red Bull lub Ferrari, jakby oni podgonili Mercedesa to musieli by postawić na Hamiltona. Rosberg w podobnym bolidzie by dostał baty od kierowców RB i Ferki.
3. dorotka20
Tak jak czytam tą wypowiedz Wolffa to chce sie wymiotować. Przecież wszystkie asy w rekawie miał Hamilton. Mogl smialo bez zadnego problemu pojechac na jeden pitstop. Ale zespół oczywiscie chcial go zrobic na cacy bo jak to innaczej nazwac. Skoro chcieli faktycznie zeby wymienili opony i dojechali spokojnie na nowych oponach to czemu nie poczekali zeby Ham zbudowal przewage? . Wrecz przeciwnie. Kolejny dlugi pitstop i odrazu Rosberg na lepszych oponach. A pozniej sie dziwią ze Hamilton sie Wkurzyl ze tak powiem. Wina Rosberga ewidentna spowodowala ze i Ham nie zachowal sie elegancko. Ale wszystko za sprawą dziwnych zagran zespolu.
4. Iceman007
@2 W Ferrari ja straciłem prawie całą nadzieję. Może Redbull coś zrobi.
5. BlahFFF
Hmm, jak to sie ciekawie sklada, ze w MCL Hamilton z Buttonem potrafili walczyc kolo w kolo bez kolizji a tutaj zawsze jakas nieprzyjemna akcja wyjdzie.
6. devious
@2 Xellos
Co TY za brednie wygadujesz, zresztą nie tylko Ty ale cała masa komentujących brednie wypisuje, jakoby Merc dał Hamiltonowi gorszą strategię.
Ustalmy kilka faktów:
1. Wg. Mercedesa Hamilton miał jechać na 1 pitsop, zaś Rosberg na 2.
2. Na pierwszym stincie Rosberg walczył z Ferrari i RBR i ewidentnie utknął w korku - więc zrobił undercuta zjeżdżając relatywnie szybko. Po wyjeździe tempo miał bardzo dobre i odrabiał czas.
3. W tym czasie Hamilton próbował pokrywać Ferrari i tak jak oni jechać na 1 stop. Okazało się to niemożliwe.
4. Po swoim stopie Lewis spadł za Nico i obaj mieli jeszcze po 1 stopie do zrobienia.
ZESPÓŁ ZDECYDOWAŁ JEDNAK, ŻE DA HAMILTONOWI PRZEWAGĘ - i to jego pierwszego ściągnie do boksu (undercut) - rzadko się to zdarza, by kierowca jadący z tyłu miał jako pierwszy szanse zmienić opony przed partnerem zespołowym. A jednak...
5. Pitstop Lewisa był jednak 1,5s dłuższy niż Nico (problem z kołem), a dodatkowo LEWIS POPEŁNIŁ DUŻY BŁĄD NA OKRĄŻENIU WYJAZDOWYM - i znalazł się tuż za Nico po pitstopie Niemca.
Gdyby nie ten błąd Lewisa - co było pokazane w czasie transmisji a także podkreślone przez brytyjskich komentantorów (którzy spazmują na widok Lewisa i są mega nieobiektywni, ale pomimo tego stwierdzili, że "Lewis zawalił okrążenie wyjazdowe") - w tym momencie Lewis spokojnie powinien był wyjechać przed Rosbergiem i spokojnie w tzw. cuglach wygrać wyścig. Nie wykorzystał swojej szansy przez dłuższy pitstop i własny błąd.
6. NICO DOSTAŁ GORSZE OPONY - optymalne opony na relatywnie długi stint to były softy, Mercedes na tych oponach był szybszy, Nico był szybszy - natomiast on nie mógł już użyć tych opon bo nie miał ich dostępnych (Rosberg miał 1 komplet na weekend, Hamilton 2 komplety - tak sobie wybrali, IMO głupia decyzja Rosberga czy też jego zespołu) - to był kluczowy problem Rosberga na ostatnich okrążeniach, gdy supersofty straciły świeżość i tempo Nico spadło...
7. Na ostatnim kółku Nico bronił się dość dramatycznie i "przestrzelił" zakręt próbując wypchnąć szybszego Lewisa poza tor - tak jak wielokrotnie wcześniej robił Hamilton (choćby w Kanadzie) - tyle tylko, że Hamilton nie miał zamiaru ustępować i po prostu utrzymał swój tor jazdy - taki ma styl, że on po prostu nie odpuszcza i zawsze "idzie na kolizję". Tym razem szczęścia więcej miał Lewis - a Nico dostał lekcję życia.
W tym samym wyścigu wcześniej w podobnej sytuacji nie doszło do kolizji - w tym samym zakręcie Sainz bodajże "wywiózł" z toru Grosjeana lub innego kierowcę (nie pamietam) - ten drugi po prostu wyjechał za tor, "odpuścił" - Lewis nie odpuszcza i wiedząc, że ma po swojej stronie przepisy po prostu utrzymał tor jazdy. Czy mógł uniknąć kolizji? Oczywiście. Tylko wtedy pewnie byłby drugi na mecie a on sam mówi, że jest tam by wygrywać. A więc tym razem mu się udało - bonusowo Nico spadł z 2 na 4 pozycję więc idealny scenariusz dla Lewisa. Wcześniej w ten sposób wygrywał (a czasem przegrywał), to jego styl więc tak będzie dalej jeździł.
Co może zrobić Nico w przyszłości? Trudno powiedzieć. Mam do niego szacunek za to, że nie odpuścił Lewisowi, walczył do końca nawet jeżeli walczył nieczysto - to tak musi robić by dorównać Lewisowi. Niestety w takiej walce to Lewis jest ekspertem - to on ma najwięcej kolizji z całej obecnej stawki, on wie jak w ten sposób jeździć.
Zespół zachował się obiektywnie - nie promował żadnego zawodnika, choć to Lewis dostał szansę jako pierwszy zjechać na 2 stint więc to raczej on miał wygrać... Aby Nico nie czuł się urażony zjechał jednak 1 okrążenie później - więc żaden z nich nie może narzekać na gorsze traktowanie.
Jednak patrząc z boku w F1 takie coś na dłuższą metę nie działa. Mając 2 kierowców na tym samym poziomie zespół powinien przed 2 pitstopem ustalić kolejność - np. kto wyjedzie pierwszy po 2 stopie ten ma wygrać, drugi się nie wtrąca. Nie wiem czy Lewis by posłuchał Team Orders, nigdy tego nie robił więc wątpię - natomiast dawanie otwartej ręki zawodnikom, wręcz zachęcanie do walki ("It's Hammertime!" przez radio do Lewisa pod koniec wyścigu) prędzej czy później skończy się właśnie kolizją. Zwłaszcza, ze to kolejna z wielu :)
Jak widać jednak Mercedes ma na tyle dużą przewagę, że mogą sobie pozwolić na taki "show" - a że nakręca to oglądalność F1 to chyba dobrze?
Z naszej perspektywy kibiców to super sprawa, że obaj kierowcy są traktowani "prawie równo" i mogą walczyć do ostatnich zakrętów o wygraną... Więc ja mam nadzieję, że te Team Orders pojawią się jak najpóźniej :)
7. Xellos
" rzadko się to zdarza, by kierowca jadący z tyłu miał jako pierwszy szanse zmienić opony przed partnerem zespołowym." - to już pokazuje Twój "obiektywizm". Właśnie to Rosberg dostał takie prawo. A potem na siłę był trzymany Hamilton na torze. Gdyby nie to, żadne błędy i długie pit-stopy nie odebrały by mu prowadzenia. Jak tego nie obczajasz to smutne i tyle. Profesjonalni taktycy siedzący w boxie Mercedesa doskonale wiedzieli, że Rosberg się zbliża a Hamilton jedzie na rozpadających się oponach. Były nawet zbliżenia z pierwszego stintu jak mu guma odpadała z opony, i to z opony ultra ! I teraz nagle się wystraszyli, że Hamilton nie da rady pojechać więcej okrążeń na softach a nie bali się rozpadającej opony ultra soft ?:) Ok. Wierz sobie w co chcesz. Ryzyko rozpadnięcia się softów było żadne, miał wiele mniej okrążeń niż Rosberg i lżejszy bolid. A pierwszy stint go trzymali na maxa, tam było realne ryzyko podzielenie losu Vettela. Wierz sobie w co chcesz, szczególnie w to, że profesjonalni ludzie zajmujący się tym na co dzień nie mają pojęcia, że Rosberg się zbliża i za chwilę Hamilton z nim przegra. Gdyby Hamilton jechał w innym teamie już dawno by zjechał na zmianę, Mercedesa to nie przerażało bo po co ? Przecież ich niemiaszek się zbliża i obejmie prowadzenie. Wierz w co chcesz, pozdro.
8. Xellos
A jeszcze co do tej walki. To już w ogóle ZERO obiektywizmu. Szacunek za łamanie przepisów ? Ok. Oczywiście sędziowie to amatorzy, tak samo jak amatorzy w boxie Mercedesa, którzy całkiem przypadkiem trzymali na rozpadającej się oponie Hamiltona, podczas gdy pupilek na nowych softach sobie odrabiał czas. Sprawa jest prosta i sędziowie wydali ostateczny wyrok. Co ma robić Rosberg w przyszłości ? Jechać zgodnie z przepisami. A to, że na szybszej oponie nie umiał nic uzyskać a potem się zużyły to jego wina. Właśnie tego nie dostrzegasz, że Hamilton zwyczajnie jest szybszy. Wykorzystał by te opony lepiej, zbudował przewagę a potem też by mu się zużyły. Więc dla Rosberg dwie rady, raz niech będzie szybszy a dwa niech jedzie zgodnie z przepisami.
9. dexter
W tym wyscigu kierowcy Mercedesa pojechali na dwoch odmiennych strategiach. Rosberg na dwoch zjazdach, a Hamilton na jednym zjezdzie do boksow. Hamilton swoja pierwsza zmiane ogumienia wkonal 11 okrazen pozniej. Dlatego z pewnoscia Lewis mogl byc zdziwiony gdy zostal poproszony drugi raz do boksow i dostal twarde opony. Jednak on w przeciwienstwie do Rosberga nie posiadal swiezego kompletu mieszanki super-miekkiej. Gdyby pozostal na torze z pewnoscia ukonczyl by wyscig, ale czy opona bylaby szybka to juz jest druga strona medalu. Rosberg na stosunkowo swiezej mieszance moglby pod koniec wyscigu posiadac wieksza przewage.
"Były nawet zbliżenia z pierwszego stintu jak mu guma odpadała z opony, i to z opony ultra !" -
Zblizenie z pierwszego stintu nie dokumentowalo jak guma odpada z opony, tylko byl to zwykly pick-up z toru ktory lapie sie na goraca powierzchnie opony.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz