Szef RODIN Carlin wylewa swoją frustrację z powodu odrzucenia wniosku przez FIA
2 października Międzynarodowa Federacja Samochodowa wydała oświadczenie w sprawie wniosków o dołączenie do Formuły 1 nowych zespołów. O ile Michael Andretti otrzymał zielone światło, by kontynuować procedurę, pozostałe zgłoszenia zostały odrzucone. Wiemy zatem na pewno, że w najbliższych latach w królowej motorsportu nie zobaczymy m.in. ekipy Rodina, która nie spełnia wszystkich wymagań FIA.Rodin Cars jest komercyjnym producentem bolidów wyścigowych. Właściciel firmy, David Dicker, jest wielkim fanem F1 i pasjonatem motoryzacji. Niedawno wykupił większość udziałów w zespole Carlin, przez co jego nazwa na początku roku zmieniła się na RODIN Carlin. Zespół ma pokaźną historię w sportach motorowych, obecnie bierze udział w zawodach na różnych szczeblach, z Formułą 2 na czele.
David Dicker chciał wnieść do stawki F1 "powiew świeżości", jakiego od kandydatów oczekiwała FIA. CEO Rodina oferował możliwość zatrudnienia kobiety w roli etatowego kierowcy, ponadto miał już gotowy plan na funkcjonowanie zespołu = bolid powstawałby w fabrykach zespołu w Nowej Zelandii, a następnie przed początkiem sezonu byłby transportowany do siedziby głównej Carlina w Wielkiej Brytanii, Ferrari miałoby dostarczać im silnik.
Choć oferta biznesmena według niego samego powinna być wystarczająco zachęcająca, aby FIA przepuściła wniosek, niestety tak się nie stało. Zarzuca FIA sprzeczność ze swoją własną retoryką o potrzebie czegoś nowego w stawce i, pomimo że uważa decyzję za sprawiedliwie podjętą, nie zgadza się z werdyktem.
"Jestem wkurzony, bo szczerze wierzę w to, że daliśmy dobrą ofertę. Całe to gadanie o tym, że zgodzą się przyjąć nowy zespół do stawki, tylko jeśli przyniesie coś nowego do sportu. My właśnie zaproponowaliśmy coś nowego: żeński kierowca, wniesienie różnorodności geograficznej. Żaden z pozostałych kandydatów nie mógłby tego wnieść. Wszyscy przynoszą pieniądze z zewnątrz. Ja też mógłbym je przynieść, ale oni na nich polegają. Uznałem, że to trochę słabe z ich [FIA] strony, zaproponowaliśmy nawet, że stworzymy własną jednostkę napędową, bo mamy do tego infrastrukturę. Poszliśmy w tej kwestii w stronę ugadania się z Ferrari, bo uznaliśmy, że to bezpieczniejsza ścieżka." - mówił sfrustrowany David Dicker w wywiadzie dla Autosportu.
Warto pamiętać, że chociaż Rodin oferował zatrudnienie Jamie Chadwick jako kierowcy, nie była to realistyczna propozycja. Pomimo tego, że przeszła testy na torze Rodina w Nowej Zelandii i obie strony wyrażały chęć na współpracę, dużym problemem stałby się brak wystarczających punktów do zdobycia przez zawodniczkę Superlicencji.
Jeśli chodzi o negatywne podejście innych zespołów do pomysłu rozszerzenia stawki, CEO Rodina wypowiadał się z nieco większym zrozumieniem, niż w przypadku FIA. Spodziewał się bowiem, że spotka się z negatywną reakcją z ich strony - "To taki przypadek małej zamkniętej grupy, która po prostu nie chce osiąść na mieliźnie. Oni nie chcą zmieniać nic. To szalone, że w ogóle mają coś do powiedzenia przy podejmowaniu tej decyzji - to trochę tak, jakby więźniowie rządzili więzieniem. To powinna być decyzja Liberty Media i nie powinna mieć nic wspólnego z opinią innych zespołów." - mogliśmy usłyszeć w wywiadzie.
W rozmowie z Autosportem Nowozelandzki biznesmen poruszył jeszcze kwestię opłat wpisowych. Zespoły obecnej stawki F1 zażądały bowiem, aby dla nowego zespołu kwota wzrosła z 200 do 600 milionów dolarów. Powodem zmiany tego postanowienia z ostatniego Concorde Agreement miałaby być rosnąca wartość zespołów i całego sportu.
"To nie ma żadnego sensu. Nie chcę źle mówić o zespołach, oczywiście są ekspertami w ściganiu się, ale już nie jestem taki pewien, czy są ekspertami od finansów. Jedyną strefą, gdzie dodatkowy zespół miałby jakikolwiek wpływ na rozproszenie funduszy, byłoby potencjalnie przyznawanie nagród na koniec sezonu. Z tego co wiem, pula wynosi 900 milionów dolarów. Załóżmy, że wychodzi nam około 90 milionów na jeden zespół. Dodajesz jedną ekipę, musisz dołożyć 90 milionów. To nie 200, ani 600 milionów. Cała ta gadka o rozproszeniu finansów jest nieracjonalna." - powiedział dla Autosportu.
"Zespoły F1 nie mogły operować w przyzwoity finansowo sposób. To tylko dzięki Liberty [Media] i FIA są zmuszeni do bycia rozważnymi przy wydawaniu. Obecnie w Formule 1 siedzi dużo pieniędzy. Zespoły mogą teraz zarabiać i zachowują się jakby to był ich pomysł, co jest kompletnie nieprawdziwe. Bez obostrzeń wydawałyby i wydawałyby, aż w końcu zabrakłoby im pieniędzy." - podsumował swoje sfrustrowanie CEO Rodina.
Pomimo niepowodzenia, David Dicker nie wyklucza możliwości ponownej próby dostania się do stawki F1, gdy nadarzy się taka okazja.
komentarze
1. Michael Schumi
Ja typa rozumiem, to jest frustrujące. Z tego co mówi ma zaplecze, finanse i nawet chciał zatrudnić za kierowcę kobietę - co wpisywałoby się w aktualne wartości F1, którym hołduje np. Hamilton (parę artykułów wcześniej jest jego wypowiedź na ten temat). Nie rozumiem co złego jest w tym, że dany zespół wejdzie do stawki. To właściciel zespołu podejmuje ryzyko zainwestowania w ten biznes. On wykłada pieniądze, musi spełnić wymagania formalne, musi mieć sprzęt, zaplecze, kierowców, dostawcę silnika, komponentów, itp. On ponosi ryzyko czy taka inwestycja mu się opłaci. Wszystkie rezultaty tego ryzyka zostaną zweryfikowane na torze. W 2010 jakoś weszły aż 3 zespoły, które nie walczyły o tytuły a tylko jeździły sobie gdzieś tam z tyłu stawki, a tutaj wszyscy mieli problem zaakceptować już nawet jeden zespół Andrettiego.
2. Raptor Traktor
I dobrze, jazda z nimi, im więcej zespołów tym lepiej.
3. Andrzej369
"David Dicker chciał wnieść do stawki F1 "powiew świeżości", jakiego od kandydatów oczekiwała FIA. CEO Rodina oferował możliwość zatrudnienia kobiety w roli etatowego kierowcy, ponadto miał już gotowy plan na funkcjonowanie zespołu = bolid powstawałby w fabrykach zespołu w Nowej Zelandii..."
No ja pier...
Dobrze że przynajmniej FIA selekcjonuje kandydatury na podstawie jakiś wyścigowych kryteriów, a nie kto czym się będzie chciał wyróżnić przed ekipą Netflixa...
...Andretti ma wszystko co potrzeba by próbować się utrzymać jako ekipa środka stawki, taki bardziej ogarnięty Haas, z potencjałem na uniezależnienie się.
Życzę żeby Carlin kiedyś mógł dołączyć, ale obecnie uważam że byłoby to coś jak Caterham, którego bolid GP2 w 2014 w kwalifikacjach kręcił czasy lepsze niż ich bolid F1
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz