Kierowcy także nie rozumieją, dlaczego Verstappen uniknął kar w Singapurze
Wielu zawodników poruszyło wątek braku wyciągnięcia poważniejszych konsekwencji od Maxa Verstappena za jego wątpliwe zachowania z singapurskiej czasówki. Rywale Holendra oczekują przede wszystkim konsekwentności od FIA.Przyjazd do Japonii nie oznaczał zamknięcia tematu, który był już mocno poruszany jeszcze w Singapurze. W środowisku F1 mało kto zrozumiał brak przyznania poważnej kary Maxowi Verstappenowi za incydenty z kwalifikacji. Jeden z nich dotyczył blokowania Yukiego Tsunody, zaś kolejny wstrzymywania kolejki samochodów w alei serwisowej.
Za oba z nich Holender otrzymał tylko reprymendy, które nie miały żadnego przełożenia na wyścig. Wywołało to niemałe poruszenie w padoku, gdyż ten spodziewał się przesunięcia na starcie o kilka pozycji. Tak przynajmniej było we wcześniejszych podobnych sytuacjach w tym sezonie.
Jako pierwszy niezgodność w tej kwestii zgłosili Pierre Gasly, a później uczynił to też Tom McCullough z Astona Martina. Po dotarciu na Suzukę kolejne persony ze świata F1 ochoczo wypowiadały się w całej sprawie, a ciekawym komentarzem podzielił się m.in. Lando Norris:
"Nie chcę za wiele mówić, bo wywołam zaraz jakieś kontrowersje. Uważam jednak, że jeśli ktoś dopuszcza się blokowania na torze, powinien zostać za to ukarany. W końcu zablokował kogoś. To nie jest wina tylko zespołu. Wiem, że team dostał grzywnę, ale to kierowca powinien patrzeć w lusterkach i sprawdzać, czy ktoś w nich się znajduje", stwierdził Brytyjczyk, cytowany przez Motorsport.
"Nic innego nie masz do roboty podczas całego okrążenia [wyjazdowego] niż tylko patrzeć w lusterkach, a wygląda na to, że sporo osób ma z tym problemy. Powinny być nakładane surowsze sankcje za blokowanie, bo zbyt wiele osób tego się dopuszcza. Ono przecież psuje twoje okrążenie i kwalifikacje. Z tego powodu Yuki z nich odpadł, a był najszybszy w Q1."
"Nikt nie przejmuje się tym za bardzo, a w tym roku zdarzyło to się już parokrotnie - w tym mi i zwłaszcza niektórym ekipom. To jednak w geście kierowcy leży, czy spojrzy w lusterko. Oprócz naciśnięcia przycisku ładowania i spojrzenia w niej nie ma nic innego do zdobienia. Niektórym wydaje się natomiast, że są trudności z wykonaniem tego w F1, co jest zaskakujące."
Lewis Hamilton oraz Charles Leclerc wtórowali Norrisowi, aczkolwiek mieli większe zastrzeżenia do zdarzenia z alei serwisowej:
"Znajdowałem się w pit-lane, gdy wszyscy się zatrzymali i nie widziałem, co się działo z przodu. Zawsze naciskamy i współpracujemy blisko z FIA, aby zachowywać konsekwentność, a z powodu pewnych zmian musimy wciąż nad tym działać", podkreślił siedmiokrotny mistrz świata.
"Byłem nieco zaskoczony, szczególnie jeśli chodzi o ten incydent z alei serwisowej, bo może to spowodować złe sytuacje pod kątem przyszłości. Jak natomiast wspomniał Lewis, zawsze prowadzimy otwarty dialog z FIA, by wyjaśnić jej nasz punkt widzenia i co można poprawić. Podyskutujemy o tym jutro wieczorem na odprawie", dodał Leclerc.
A co na to sam zainteresowany? Verstappen podkreślił jedynie, że to sędziowie, a nie on, decydują o ostatecznej sankcji:
"Każda sytuacja jest inna. W kwestii Singapuru mogę powiedzieć jedynie, że wytłumaczyłem im, co wydarzyło się jak siedziałem w bolidzie i jakie informacje otrzymałem. To jedyne, co możemy zrobić, a później to do arbitrów należy ostateczna decyzja", wyjaśnił Holender.
Ciekawą optyką na całą sprawę z brakiem konsekwencji wśród sędziów podzielił się Alex Albon. Odnosząc się bowiem do kolizji z Sergio Perezem, kierowca Williamsa przyznał, że w jej ocenie zachowano tę spójność, natomiast nie uznał tego za właściwe działanie:
"To ogólnie trudny temat. Też uważam, że trzeba zachowywać konsekwentność, na co naciska wielu kierowców, zespoły czy obserwatorzy. Jest to natomiast trudne, patrząc np. na mój incydent z Checo, za co dostał 5 sekund kary. Owszem zachowano w tym spójność, ale czy było to fair? Być może nie, w związku z czym twierdzę, że w pewnych kwestiach powinniśmy być elastyczni", skomentował Taj.
komentarze
1. NieantyF1
Jeśli raz się udało bezkarnie to może być efekt domina
2. 3000
Puszki mają przywileje tak jak kiedyś Mercedes. Verstapen bez kary a sytuacja Perez - Albon to wogole kpina. Albon stracił przez Pereza pewne punkty.
3. hubi7251
Tsunoda przez Verstappena startował z 15 miejsca, gdyby nie to prawdopodobnie uniknąłby kolizji z Perezem. Sędziowie nie biorą pod uwagę tego, że słabsze zespoły walczą o każdy punkt jak o życie. Kpina.
4. Raptor Traktor
"Oprócz naciśnięcia przycisku ładowania i spojrzenia w niej nie ma nic innego do zdobienia." - ludzie, czytajcie te artykuły przed publikacją.
5. tytus83
@4 Dzisiaj dziennikarstwo polega na kopiuj, przetłumacz mi to Google i wklej. Po robocie.
A co do tej sytuacji to Maxa wypowiedź świadczy tylko o tym, że dobrze zdaje sobie sprawę, że zawalił. Wszystko spycha na decyzję sędziów i umywa ręce. Co do sędziów to teraz będą konsekwentni. Jak teraz inny kierowca przyblokuje to dostanie karę przesunięcia na starcie. I to będzie cały absurd tych zawodów. Nie rozumiem tego. Tyle lat już rozgrywane są zawody F1, a władze i sędziowie działają tak jakby to był pierwszy sezon w historii. To tak jakby policjant ukarał jednego kierowcę za wyprzedzanie na zakazie, a drugiego dzień wcześniej nie i tłumaczył to tym, że wczoraj świeciło słońce, a dzisiaj jest pochmurno.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz