Giovinazzi liczy, że wypadek nie wpłynie na szanse jego powrotu do F1
Antonio Giovinazzi liczy, że wypadek jaki zaliczył na samym początku pierwszego treningu przed GP USA nie wpłynie na szanse jego powrotu do stawki F1 w przyszły roku, ale przyznał również, że taka sytuacja "mu nie pomaga ".Rezerwowy kierowca Ferrari w Austin otrzymał drugą szansę pokazania się w tym roku podczas weekendu wyścigowego z Haasem. Wcześniej Włoch pojawił się na domowym torze Ferrari w Monzy.
W Stanach Zjednoczonych jego przygoda z jazdą po torze COTA trwała jednak zaledwie kilka minut. Już na swoich pierwszych okrążeniach stracił panowanie nad bolidem w eskach rozpoczynających okrążenie i uderzył w bandy.
Incydent ten natychmiast został odebrany jako przysłowiowy gwóźdź do trumny dla jego szans na powrót z Haasem w przyszłym roku zważywszy na to, że amerykańska ekipa poszukuje kogoś na miejsce Micka Schumachera, który w tym roku swoimi wypadkami zrujnował finanse zespołu.
Po sesjach treningowych Giovinazzi wziął pełną odpowiedzialność za swój wypadek, wskazując również rolę wiatru w całym zajściu. Wierzy jednak, że jeden incydent nie przekreśli całego jego dorobku w F1.
"Na pewno nie pomaga mi to" przyznawał po piątkowych treningach zawodnik. "Z drugiej jednak strony już pokazałem na co mnie stać w Formule 1."
"Wiem, że jedno okrążenie, te kilka zakrętów nie zakończą mojej kariery. Zobaczymy co się wydarzy, ale patrzę do przodu."
"Mam za sobą trzy lata w F1. Jeżeli będą mnie chcieli, to nie ze względu na to co wydarzyło się dzisiaj. Raczej ze względu na przeszłość, na to czego dokonałem i co będę w stanie zrobić. Zobaczymy."
Giovinazzi ostatecznie zdołał wyrwać swój bolid z uścisków bandy Tec-pro, ale przy okazji uszkodził w swoim aucie sprzęgło. Po powrocie do garażu okazało się również, że w jego aucie potrzebna będzie wymiana skrzyni biegów i nie powrócił już na tor.
Włoch ma sporą konkurencję jeżeli chodzi o zajęcie fotela w Formule 1. Obok niego o fotel w Haasie walczy zarówno sam Mick Schumacher, jak i Nico Hulkenberg.
Jeżeli jego plany nie dojdą do skutku ma jednak już plan awaryjny, aby kontynuować karierę poza Formułą 1. Chodzi o występy w długodystansowych mistrzostwach świata w kategorii Hypercar, w której Ferrari będzie wystawiało swój bolid od przyszłego roku.
"Oczywiście priorytetem jest powrót tutaj" mówił. "Jeżeli się nie uda, nie jest sekretem, że chciałbym ścigać się w Hypercarach. Zobaczymy co się wydarzy. To może być opcja dla mnie."
komentarze
1. yaiba83
Pewnie że nie. Jak były 0 tak dalej jest 0.
2. Raptor Traktor
@1 Obyś miał rację. Tak czy siak Steiner wyszedłby na klauna, jakby wyrzucił Schumachera za rozbijanie się, a w jego miejsce przyjął Giovinazziego XD
3. Adik3509
Jeśli miałbym wybierać między Giovinazzim, Hulkenbergiem albo Schumacherem to wybrałbym Schumachera bo jest jeszcze w miarę młody i jest szansa, że się ogarnie, albo wystawiłbym tylko Magnussena przynajmniej taniej z częściami by było
4. xandi_F1
Najlepsze rozwiązanie to Schumacher do Williamsa i przechodzi pod skrzydła Mercedesa. A Ricciardo do Haasa.
5. Manik999
Tonio raczej na bank odstrzelony. Steiner raczej byłby idiotą, gdyby go zatrudnił... no chyba, żeby Ferrari za friko dało silniki. XD
6. Markok
@3 xD za końcówkę.
Ja bym wziął Hulkenberga, jego relacje z K-Magiem są legendarne więc i oj działo by się na torze. :P
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz