Binotto wytłumaczył co działo się podczas pit stopów Sainza
Szef zespołu Ferrari po wyścigu w Holandii, po którym tradycyjnie już jego ekipie zaczyna się obrywać w mediach za błędy, rzucił nieco więcej światła na przebieg wydarzeń, które tym razem zepsuły wyścig Carlosowi Sainzowi.Hiszpan na początku wyścigu zajmował trzecią pozycję, przed pędzącym świetnym tempem na średnich oponach Lewisem Hamiltonem.
Ekipa Ferrari widząc tempo Brytyjczyka chciała obronić się przed podcięciem z jego strony i postanowiła wezwać swojego kierowcę do boksu tuż przed pit stopem Mercedesa, na 15. okrążeniu. Zdaniem Binotto był to najlepszy sposób na utrzymanie pozycji przed Mercedesem, ale niestety decyzja o ściągnięciu zawodnika została wydana zbyt późno i lewe tylne koło nie były przygotowane do założenia, gdy na Ferrari zatrzymało się na stanowisku serwisowym.
Sainz stracił tam przeszło 12 sekund i w efekcie po wyjechaniu z boksu spadł na 11. miejsce.
Zapytany o tę sytuację Binotto, odpierał: "Przy pierwszym pit stopie wiedzieliśmy, że Lewis [Hamilton] szykuje się do pit stopu co mogłoby skutkować podcięciem nas."
"Staraliśmy się zareagować na to, pozostając przed nim, co stanowiło dla nas najlepszą szansę na utrzymanie pozycji, gdyż wiedzieliśmy, że jest on bardzo szybki w pierwszej fazie wyścigu."
"Gdy zobaczyliśmy załogę Mercedesa na stanowisku serwisowym wezwaliśmy naszego kierowcę do zjazdu, gdy był on już w ostatnim zakręcie, a dla mechaników było to trochę za późno."
Sainz na metę wjechał na piątej pozycji, ale po nałożeniu kary pięciu sekund za niebezpieczne wypuszczenie z boksu podczas drugiej zmiany kół, spadł ostatecznie w klasyfikacji wyścigu na 8. pozycję.
W tym przypadku Binotto uważa, że sędziowie "bardzo surowo" potraktowali kierowcę, gdyż przyblokowanie Alonso nastąpiło w wyniku tego iż w boksie obok pracowali przy aucie Lando Norrisa mechanicy McLarena.
Wpuszczenie kierowcy zdaniem Binotto było bezpieczne, a niebezpieczna sytuacja była wynikiem ciasnej alei serwisowej w Zandvoort.
"Jeżeli chodzi o drugi pit stop i niebezpieczne wypuszczenie kierowcy z boksu oraz karę, która dość sporo kosztowała Carlosa, czuję, że sędziowie FIA postąpili dość surowo" mówił szef Scuderii.
"Uważam tak, ponieważ gdy on zjechał do bosku obok nas przejeżdżał McLaren, a my zatrzymaliśmy Carlosa na stanowisku, gdyż wiedzieliśmy iż to będzie niebezpieczne wypuszczenie go na tor. Czekaliśmy i czekaliśmy, aż znajdzie się odpowiednie miejsce, a Alpine nadjeżdżało. Postanowiliśmy go wypuścić."
"Wtedy Carlos musiał zwolnić i prawie się zatrzymać, gdyż załoga McLarena obsługiwała bolid. Aby było to bezpieczne prawie się zatrzymał wzbudzając system zapobiegający zgaśnięciu silnika."
"Samo wypuszczenie kierowcy nie było niebezpieczne, było bezpieczne. Sposób w jaki zachował się Carlos również był bezpieczny i dlatego uważam, że ogólna decyzja sędziów była surowa."
komentarze
1. Grzesiek 12.
Prezydencie marki Ferrari, widzisz i nic z tym nie robisz? Flinstone nieudolnościa przebił wszystkich szefów zespołu razem wziętych.
2. hubertusss
Jak pisałem w innym temacie. Tam problem zaczyna się już u mechaników. Binotto to szczyt problemu. Mechanicy biorąc koła i idąc na pit lane nie pilnują się na wzajem? Nikt nie powiedział, że coś nie tak. Nikt nie podął koła? Każdy ma w dupie co się obok dzieje? Przecież w garażu są inni ludzie. Gdzie w ogóle był ten koleś od tego koła w wc? Gdzie było koło? Szukał go po garażu a może gdzieś z tyłu na ciężarówce leżało? Oni wszyscy od góry do dołu na to wszystko lachę kładą i to widać. Od mechaników poprzez strategów na Binotto kończąc.
Co do kary za wypuszczenie jak najbardziej słuszna niestety. Inni tez byli za takie numery karani.
3. Globtrotter
odnośnie tego zajścia, przypomniał mi się skecz kabaretu Młodych Panów jeszcze za czasów startów Kubicy, jak to sparodiowali, co się dzieje w garażu Saubera.
Gdzie to koło było? W boksie u konkurencji?
Obecnie Ferrari to synonim wstydu i blamażu. Czego się nie dotkną, to spieprzą. Kiedy kierowcy są w czołówce, zespół nawala, kiedy zespół działa dobrze, kierowca popełnia błąd.
Ta jest potrzebny twardy reset, wiele osób powinno polecieć ze stołków, z Binotto na czele. Chociaż za czasów Arrivabene Ferrari tez potrafiło dać dupy po całości i przegrać wygrany wyścig.
4. TomPo
Oczywiscie Binotto... jak zwykle nie ma nic nikomu do zarzucenia, to po prostu kolejna sila wyzsza i zrzadzenie losu.
Zarzadzie Ferrari - jak dlugo jeszcze?
5. BigBen
Najważniejsze, że na kolejną rundę wrócą silniejsi:-)
Hahaha ...ja obstawiam, że w kolejnym wyścigu założą któremuś deszczówki na suche lub odwrotnie czyli sliki na mokre.
6. mcjs
"Gdy zobaczyliśmy załogę Mercedesa na stanowisku serwisowym wezwaliśmy naszego kierowcę do zjazdu, gdy był on już w ostatnim zakręcie, a dla mechaników było to trochę za późno."
Zastanawiam się co ci mechanicy robią, czy oni nie powinni być w stanie ciągłej gotowości? Mam nadzieję, że potrafią też liczyć do 4 (samochód ma 4 koła). No cóż, zapewne przykład idzie z góry.
7. artur2-74
Czemu nie powie że akurat ten mechanik był w WC
8. fpawel19669
Wszystkim nam umyka jeden fakt. Ktoś Binotto mianował szefem zespołu i siłą rzeczy ponosi równie duża odpowiedzialność za obecny stan rzeczy. A nawet większą, bo nie potrafi tego problemu rozwiązać.
9. Frytek
Przecież zbliżała się wymiana opon, mniej więcej wiedzą kiedy ma być okno serwisowe a oni nagle są zaskoczeni? Często pitstop jest z nienacka np. prze SC, baa nawet Mercedes potrafił zrobić podwójny pitstop w takiej sytuacji. Nawet jeśli gość poszedł do kibla to ktoś powinien przejąć jego obowiązki, co jakby poszedł na dwójkę, mielibyśmy czekać dziesięć minut aż porządnie podetrze? Parodia normalnie.
Teraz nie czekam na wyścig aby tylko popatrzeć jak się ścigają, jestem za każdym razem ciekaw co Ferrari odwali. Na razie mnie nie zawodzą. Ciekawe co będzie w kolejnym wyścigu?
10. RaV23
Nic nie przebije Super Aguri z 2007.
11. Muni
Skoro czwarty od kół poszedł do kibla to Binotto powinien go zastąpić. A co by było gdyby był podwójny pit stóp a mechanik siedzi sobie w wc.Binotto rozumiem że jest ciemny ale szef i cały zarząd co robi .Rozumiem jakiś błąd ale na miłość boską nie co wyścig.
12. Hans1970
Tych tłumaczeń, to już szkoda nawet komentować, bo są one na poziomie ucznia szkoły podstawowej, który nie przyszedł na klasówkę, bo był na pogrzebie swojej babci i to już dziesiąty raz.
13. devious
Podpowiadam kolejne wymówki dla Szefa Wszechczasów Binotto i jego ekipy Clown-rrari:
-"Założyliśmy deszczowe opony choć było sucho i 35 stopni, bo nasza prognoza mówiła o nadciągającej burzy. Faktycznie nadeszła burza... piaskowa. Burza to jednak burza, prawda? Nie mamy sobie nic do zarzucenia, musimy po prostu następnym razem wyciągnąć wnioski i przyłożyć więcej uwagi do dokładnego odczytywania prognozy pogody."
-"Wyścig trwa prawie 2 godziny, wiec pitstop trwający 3 0sekund to mały ułamek tego. Matematycznie patrząc - to tylko jakieś 0,4 procenta. 0,4 zakrągla się w dół, czyli do 0. Technicznie rzecz biorąc straciliśmy więc 0 sekund. To pomijalnie mało. Ostatecznie nie mieliśmy i tak dzisiaj tempa na wygraną, więc te kilka sekund stracone w boksie nie ma znaczenia dla wyników."
-"Tak, podczas pitstopu założyliśmy 3 miękkie i jedną twardą oponę i nasz bolid został zdyskwalifikowany, ale to nie był błąd. Po prostu w ostatniej chwili zmieniliśmy strategię i rodzaj opon, jedna z nich gdzieś się zapodziała i mechanik założył to co miał. Takie rzeczy się zdarzają, chyba każdemu zespołowi zdarza sie zgubić oponę od czasu do czasu? Ja kilka dni temu zgubiłem koło zapasowe na autostradzie - więc to się zdarza. Powtarzam to nie był błąd, po prostu małe przeoczenie, ale nasz zespół pracuje wzorowo. Poza tym nie mielismy i tak tempa do walki z Red Bullami dzisiaj, więc nie miało to znaczenia dla mistrzostw."
-"Tak, koło w naszym aucie było faktycznie niedokręcone co spowodowało wielki karambol na starcie, ale to nie był błąd zespołu ani kierowcy. Po prostu w ostatniej chwili, już na polach startowych zdecydowaliśmy się na zmianę opon, mechanicy działali pod wielką presją czasu, w takich sytuacjach może się zdarzyć jakieś przeoczenie, ale to nie jest błąd. FIA powinna przemyśleć procedury, może powinniśmy mieć więcej czasu, Ferrari jest zespołem historycznym i może powinniśmy mieć więcej czasu na sprawdzenie naszego bolidu przed startem, pośpiech nie jest dobry. Tak mówiła nawet moja babcia a przeżyła 99 lat. Myślę, że FIA powinna przemyśleć, czy chce narażać mechaników na presję, na stres. Stres to cichy zabójca, presja czasu to cichy zabójca, może powinniśmy zmienić zasady?"
-"Faktycznie nasz zespół wydał kierowcy polecenie wyjechania z pitlane pomimo czerwonego światła, ale to nie był błąd. Nasz inżynier wyścigowy jest daltonistą, nie rozpoznaje kolorów, dla niego to było zielone światło. Oczywiście kierowca mówił, że jest czerwone, ale mówił po angielsku, potem po włosku, a my zatrudniliśmy pakistańskiego inżyniera, który nie włada ani angielskim ani włoskim. Tak, nastąpił pewien problem w komunikacji, ale my jako Ferrari walczymy o równouprawnienie i o to, by nawet pakistański daltonista - który przy okazji jest homoseksualny, muszę tutaj to pokreslić bo to ważne! - miał szansę pracy w naszym zespole. Nie możemy dyskryminować daltonistów, nikt o tym nie mówi, ale świat motosportu jest bardzo zamknięty na ten problem. Może to pora przemyśleć sprawę kolorów świateł? Może powinny być monochromatyczne? To absolutnie nie był błąd naszego inzyniera, tylko kwestia światopoglądowa. FIA powinna zdjąć karę z naszego kierowcy, bo zrobił wszystko dobrze. To czerwone światło jest tutaj problemem. W imię solidarności z naszym inżynierem w następnym wyścigu nasze bolidy będą czarno-białe, a nie czerwone."
14. Magda_
Teraz Monza. Już się boję, co wymyślą stratedzy Ferrari, jaki numer odwalą w pitlane, albo o czym zapomną mechanicy.
I nie mogę się doczekać, jak wytłumaczy to Binotto :)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz