Kwiat twierdzi, że Marko nie narzuca kierowcom, jak mają jechać
Daniił Kwiat, goszcząc w podcaście Beyond the Grid, opisał sposób pracy z Helmutem Marko, doradcą Red Bulla.Austriak od lat jest znany ze swojego bardzo twardego podejścia do kierowców. Wielu jego obecnych i byłych podopiecznych opowiadało o praktykach, w których bywa bezwzględny.
Historie tych, którzy odczuli je na własnej skórze, kreują Helmuta Marko na niekoniecznie najprzyjemniejszego i ugodowego człowieka. Słynne są m.in. jego poranne i bardzo krótkie telefony, w czasie których przypomina kierowcom, jak źle spisali się ostatnim razem.
O charakterze byłego zawodnika co jakiś czas przekonują się także kibice, czytając kontrowersyjne wypowiedzi lub dowiadując się o kolejnym juniorze, który nie poradził sobie w programie Red Bulla.
Jedną z osób, która mogłaby zarzucać coś Austriakowi, jest Daniił Kwiat. Rosjanin już po roku spędzonym w Toro Rosso awansował do lepszej ekipy, w której spisał się solidnie. Gdy jednak w 2016 roku powinęła mu się noga, w mgnieniu oka został odesłany do Faenzy, by zrobić miejsce dla Maxa Verstappena. Był to początek jego upadku, który doprowadził do całkowitej utraty fotela pod koniec sezonu 2017.
Obecny kierowca AlphaTauri nie ma jednak złego zdania o Helmucie Marko, chociaż nie ukrywa, że współpraca z nim nie jest łatwa. Opisał ją jednak inaczej, niż można byłoby sobie wyobrażać.
"To nie jest takie, na jakie wygląda. On zawsze daje nam wybór. Robił tak, nawet gdy byliśmy nastolatkami. Nadal pyta o moje zdanie, pokazuje różne opcje i chce wiedzieć, co sądzę. Przed Formułą Renault dał mi wybór uczestnictwa w trudniejszych i łatwiejszych mistrzostwach. Ja wolałem te trudniejsze, a on na to pozwolił."
"Trudno powiedzieć, co ma w głowie. To interesująca postać, unikalna, ale też twarda. Myślę, że pozwoliłby mi jeździć w łatwiejszej serii, ale oczekiwałby, że wygrałbym ją bezproblemowo. Gdybym tego nie zrobił, pewnie byłbym na wylocie. Ja jednak zawsze wolałem trudniejsze wyzwania."
Daniił Kwiat przytoczył również historie niesławnych telefonów. Uznał jednak, że ostatecznie wzmocniły go one psychicznie i pozwoliły radzić sobie na wysokim poziomie.
"On dzwonił i mówił, że jeśli nie spiszę się w następnym wyścigu, to wylatuję. Takie telefony dostawałem, odkąd miałem 15 lat. Musiałem się zaadaptować i to mnie wzmocniło. Pamiętam to bardzo dobrze. Dzwonił i mówił, że nie jest dobrze i muszę się poprawić. Później się rozłączał, a ja zostawałem sam ze sobą. Gdy się poprawiłem, dzwonił znowu i mówił, że zostaję. Tak było przez całą karierę i stało się to normalnością. Na początku to szok, gdy masz 15 lat i słyszysz, że zostaniesz wyrzucony, ale później to staje się normalne."
"Gdy mówię o tym, nie chcę brzmieć negatywnie, ale pozytywnie. To, co mi dał, to odporność na presję. Takie podejście jest fair - daje się szanse w juniorskich kategoriach, ale jednak sponsoruje się kogoś, więc oczekuje się wyników."
Rosjanin zdradził też, że nie zdarzyło mu się otrzymać od Helmuta Marko wytycznych, dotyczących tego, co ma robić na torze.
"Nie, on nigdy nie zajmuje się prowadzeniem samochodu. To też jest fair - zawsze rozmawia z inżynierami, a jeśli coś znajdzie, to o tym powie. Natomiast nigdy nie mówi, że muszę użyć tej tarki, a tam hamować 10 metrów dalej. On wie, co jest jego pracą, a co jest pracą inżynierów."
komentarze
1. wheelman
Nawet nie czytam co Kwiat sądzi o tym głupim zgredzie. Skoro Marko chce zarazić swoich kierowców wirusem, to żadne inne opinie mnie nie interesują.
2. johan24
"I to nieprawda, że dach przeciekał, zwłaszcza, że prawie wcale nie padało"
Tak mi się jakoś skojarzyło...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz